Wystarczy jedno spojrzenie na podstronę MySpace zespołu Vader, by zdać sobie sprawę, czym tak naprawdę jest dzisiaj legenda polskiego death metalu. Ta mówi nam, że jedynym członkiem grupy jest (padnijmy na kolana) Peter, a wszyscy pozostali ludzie zaangażowani w Vadera to jedynie muzycy sesyjni. To oczywiście jeszcze nie przekreśla "Necropolis".
Czyni to sama muzyka, która przez całe ostatnie ćwierćwiecze kapeli nie broniła się tak słabo. Vader (czy może raczej Peter) skupił się na nagraniu szybkiej płyty. Jej sens kończy się dużo szybciej niż sama muzyka, trwająca niewiele ponad pół godziny. Rzadko dzieje się tutaj coś ponad wyżywanie się instrumentalistów w epileptycznym szale na swoich narzędziach. To bardziej thrash niż death metalowa przeprawa, w której umiejętności muzyków mogą się podobać, ale sam styl nie zachwyca. Wieje tu po prostu nudą o niedopuszczalnym stężeniu. Vader nie nagrał naprawdę złej płyty, ale przegrał AD2009 z albumami takich grup, jak Asphyx, Denial, Funebrarum i oczywiście rodzimym Behemothem, którego "Evangelion" zjadł "Necropolis" na śniadanie. Smacznego Nergal.
M. Kubicki
WARNER MUSIC