Dwadzieścia lat temu ukazał się album "S&M", który podzielił środowisko metalowe. Jedni za kolaborację ze światem muzyki symfonicznej odsądzali Metallikę od czci i wiary, inni uznali to za śmiałe i nowatorskie przedsięwzięcie. Prawda oczywiście leżała gdzieś pośrodku, choć końcowy efekt nie zachwycał.
Partie orkiestrowe zaaranżowane przez nieżyjącego już Michaela Kamena niezbyt pasowały do muzyki, wyczuwalny był dystans, a nawet pewien dysonans pomiędzy heavy metalem a muzyką klasyczną.
Po latach legendarna grupa powróciła do projektu i swym występem uświetniła otwarcie hali Chase Center w San Francisco. Zmieniły się czasy i to, co kiedyś tak szokowało, dziś wydaje się oczywistą konsekwencją rozwoju zespołu.
Kompozycje Metalliki w orkiestrowych aranżacjach wciąż potrafią porwać, a obecność filharmoników wcale nie przeszkadza publiczności w entuzjastycznym odbiorze muzyki.
Panuje doskonała atmosfera i tę radość, ale i skupienie, czuć w nagraniach. Nie mogło zabraknąć największych przebojów, na czele z "One", "Master of Puppets", "Nothing Else Matters" i "Enter Sandman".
Na "S&M2" są także niespodzianki, jak zaśpiewany przez Jamesa Hetfi elda tylko z akompaniamentem orkiestry "Unforgiwen III" czy utwór "Poulling Teeth" z solówką jednego z filharmoników na kontrabasie elektrycznym.
Grzegorz Dusza
Universal