Kalifornijski Queens Of The Stone Age powstał w 1996 roku na gruzach kultowej formacji Kyuss, w której najważniejszymi muzykami byli gitarzysta i wokalista Josh Homme oraz basista Nick Oliveri. Nazwę zawdzięczają producentowi Chrisowi Gossowi, który żartobliwie porównał ich brzmienie do epoki kamienia łupanego. I trzeba przyznać, że trafił w samo sedno.
Te zgrzytliwości gitar oraz brutalny, mocno wbijający się w głowę sound nie pozostawiają wątpliwości, z jakim charakterem muzyki mamy do czynienia. QOTSA są dziś jednym z najważniejszych przedstawicieli metalowej sceny, przy czym znacznie bliżej im do hard rocka, grunge’u i bluesa niż hardcore’u i thrashu. Po odejściu Oliveriego na czele zespołu pozostaje już tylko Homme, co w niczym nie wpłynęło na charakter muzyki.
Najnowsze dzieło brzmi dość surowo, ale nie topornie. Zespół potrafi otoczyć słuchacza ciepłymi refrenami, hipnotyczną rytmiką czy nawet pokusić się o gitarowe subtelności.
Brzmi to wybornie, momentami porywająco, jak w przypadku galopującego "What the Peephole Say", łączącego glam i hard rock "Obscenery", obudowanego orientalną gitarą i psychodelicznym klimatem, jak u Led Zeppelin "Sicily" czy najbardziej przebojowego "Emotion Sickness". Queens of the Stone Age był jedną z gwiazd tegorocznego Open’er Festival w Gdyni.
Grzegorz Dusza
Matador/Sonic