Jak to dobrze dla muzyki, że 85-letni wokalista, gitarzysta, poeta i aktor Willie Nelson nadal nagrywa płyty i to z imponującą częstotliwością. Już przy okazji premiery poprzedniego albumu "Last Man Standing", wiosną 2018 r. powiedział, że "Wielki Amerykański Śpiewnik" jest "kopalnią wspaniałych piosenek, które nigdy nie zaginą, jeśli były dobre sto lat temu, pozostały takie i dziś".
Najlepszym dowodem jest jego 68. studyjna płyta, będąca hołdem dla przyjaciela - Franka Sinatry - który piosenkę "My Way" Paula Anki uczynił swym sztandarowym przebojem. Willie Nelson pierwszy raz usłyszał śpiewającego Sinatrę w radiu, kiedy miał dziesięć lat. W latach 80. występowali często razem w Las Vegas i w Palm Springs śpiewając właśnie "My Way". - Sinatra śpiewał często za rytmem, by przyspieszyć i wyjść przed rytm - mówi Nelson. - Próbowałem go naśladować w niektórych swoich piosenkach.
A Willie Nelson sam napisał ich ok. 2500. Tym bardziej interesujące, z jaką lekkością i zaangażowaniem wykonuje standardy. Tak jak Sinatra, potrafi tymi prostymi historiami zainteresować słuchacza. Od czasu do czasu gra krótką solówkę na swojej zdezelowanej gitarze z dziurawym pudłem rezonansowym. Towarzyszy mu zespół swingujący, słyszymy też przeciągłe akordy gitary w stylu country, a w jednej piosence duet z Norah Jones.
Marek Dusza
Sony/Legacy