Za Oceanem byli The Strokes, a na Wyspach Brytyjskich – The Libertines. Obie grupy stworzyły podwaliny pod nowy, bardzo nośny rockowy nurt ochrzczony jako New Garage Revival. U jego podstaw stał punk rock z mnóstwem tanecznych melodii.
W 2002 roku ukazał się debiutancki album The Libertines, który z miejsca podbił serca fanów. Nie bez powodu porównuje się go z pierwszą płytą Oasis "Definitely Maybe".
O ile jednak Oasis zawsze podkreślali swoje związki z The Beatles, to muzyka The Libertines wywodziła się z dorobku pierwszych punkowych grup: Buzzcocks, The Jam i The Clash, której gitarzysta Mick Jones zajął się produkcją ich płyty.
W 20. rocznicę premiery ukazała się reedycja debiutu wzbogacona o drugą płytę z krótkim występem zespołu w londyńskim 100 Club. Ciekawie wypada porównanie obu krążków.
Libertyni na scenie emanowali szaloną energią, którą udało im się przenieść do studia. Ich występy cechowała surowość, niechlujność i gitarowy brud, częściowo ugładzony w warunkach studyjnych, a brzmienie stało się bardziej klarowne i przebojowe.
Liderzy zespołu Pete Doherty i Carl Barat byli ostatnimi prawdziwymi rock'n'ollowcami słynącymi z ekscesów i niezbyt higienicznego prowadzenia się. Ale przeżyli i dali nawet całkiem udany koncert w warszawskiej Progresji.
Grzegorz Dusza
Rough Trade/Sonic