W prezentowanych urządzeniach Meridiana nie ma siedmiu, a nawet sześciu końcówek mocy, lecz tylko najbardziej podstawowy system 5.1, nie ma formatów DTS ES i Dolby Digital EX, a jedynie zwykły DTS i wtórujące mu AC-3... i nie ma się czego wstydzić.
Dzisiaj można już bowiem stwierdzić, że prawie nikomu nie jest potrzebne 6.1 ani 7.1, mało kogo to jeszcze ekscytuje, bardzo nieliczni chcą komplikować życie sobie oraz rodzinie i rozbudowywać system wielokanałowy poza ramy 5.1.
Japończycy muszą już trwać przy większej liczbie kanałów, bo ich klienci w dużym stopniu poprzez ten parametr rozpoznają klasę poszczególnych amplitunerów, ale w obrębie urządzeń hi-endowych, paradoksalnie i zarazem całkiem racjonalnie, dominuje skromny, najpraktyczniejszy format 5.1.
A przy mniejszej liczbie kanałów można pokusić się o wyższą jakość każdego z nich i więcej zainwestować w konstrukcję sekcji analogowej, np. końcówek mocy. A z pożytecznych nowinek, do dźwiękowej mikstury wystarczy dorzucić obraz z HDMI w formacie 1080p.
Odtwarzacz/procesor G91A
Meridian G91A to elektroniczne dzieło sztuki, wykonane perfekcyjnie, z niesłychaną tolerancją pasowań poszczególnych elementów, finezyjnym designem oraz pierwszorzędnymi materiałami. Obudowę złożono z metalu, szkła i tworzyw.
Centrum górnej pokrywy wypełnia ciemna, błyszcząca płyta. Podobnie jak w przypadku końcówki mocy, szklana powierzchnia jest delikatna i podatna na ubrudzenia oraz uszkodzenia, ostrożność jest więc zalecana, za co Meridian odwdzięczy się długowieczną wspaniałą aparycją.
Z górną powierzchnią koresponduje część przedniego panelu. Wyświetlacz dot-matrix umieszczono za szklanym panelem. Matryca nie świeci zbyt jasno (albo oddzielająca ją od świata zewnętrznego szklana płyta tworzy taki efekt), jednak dzięki małej liczbie wyświetlanych informacji można się w jej działaniu zorientować. A kto nie lubi świecidełek, będzie z takiego stanu rzeczy nawet zadowolony, ponadto jednym przyciskiem możemy ją w ogóle wygasić. Podczas przeprowadzania ustawień będzie bezużyteczna.
Producent zachęca do konfiguracji z poziomu komputera PC, dodając specjalne oprogramowanie i przewody połączeniowe. Z pewnością jest to pomysł gwarantujący najlepsze uporządkowanie oraz wgląd w skomplikowane opcje, ale z drugiej strony na myśl o przenoszeniu komputera do pokoju, w którym zainstalowany jest sprzęt, podłączaniu i związanych z tym ceregielach... na szczęście jest także klasyczna metoda set-upu z wykorzystaniem ekranu telewizora.
W dawnych odtwarzaczach CD Meridiana (np. pierwszych wersjach 506) stosowano dużą szufladę, która wysuwała się razem z mechanizmem. W Meridian G91A nawiązuje do tej tradycji duża maskownica, ale wyłaniająca się zza niej tacka transportu to płaski element komputerowego mechanizmu DVD-ROM.
Jego zaletą jest na pewno duża prędkość odczytu danych, co w powiązaniu z elektroniką daje możliwość dobrej korekcji. A jest to rzecz o tyle ważna, że na nośnikach produkowanych przez rozpowszechnione nagrywarki DVD pojawia się zwykle sporo błędów - układy odczytujące w dzisiejszych odtwarzaczach na brak pracy nie mogą narzekać.
Funkcjonalnie Meridian G91A łączy w sobie kilka jednostek, odtwarzacz, procesor z przedwzmacniaczem analogowym oraz tuner. Odtwarzacz pracuje z płytami DVD-Video, DVD-Audio, DVD-R oraz CD (-R/RW). Mimo że jest to bez wątpienia sprzęt dla wymagających słuchaczy, nie obyło się bez MP3 - jak podkreśla Meridian, nie do słuchania Muzyki przez duże M.
Przedwzmacniacz ma do zaoferowania trzy stereofoniczne wejścia audio i wielokanałowe wyjście, są też cztery wejścia cyfrowe (po dwa dla każdego standardu), a w części wideo - wejścia i wyjścia kompozyt, SVideo, komponent oraz jedno HDMI. To ostatnie jest źródłem najwyższej jakości sygnału - w rozdzielczości nawet 1080i - oraz dźwięku, choć tylko w postaci dwukanałowej.
Takie informacje uzyskałem, zaglądając do załączonej broszury, ale okazało się, że są one już nieaktualne. Już, ponieważ Meridian aktywnie modyfikuje swoje urządzenia, zamieszczając w internecie uaktualnienia oprogramowania sterującego. Dzięki wbudowanej w Meridian G91A pamięci Flash można sprzęt udoskonalić, a ostatnio wprowadzone zmiany dotyczą trybu 1080p oraz wielokanałowego dźwięku przez HDMI (v1.1).
Na wyjściu komponent osiągniemy co najwyżej 576p, skalowanie i obróbka sygnału odbywa się w procesorze Faroudja DCDi, do dyspozycji jest także konwerter sygnałów wizyjnych, działający zarówno w górę, jak i w dół.
Meridian G91A pracuje w standardzie 5.1, do którego dopasowano konfigurację dekoderów, otrzymujemy więc podstawowy zestaw Dolby Digital, DTS i MPEG Multichannel. Nie mogło zabraknąć także opracowanego przez firmę formatu MLP (Meridian Losseless Packing) będącego częścią specyfikacji DVD-Audio, choć z racji śladowej popularności już niemal zapomnianego. Do uprzestrzennienia sygnałów dwukanałowych można posłużyć się popularnym PL II lub promowanym przez Meridiana systemem TriField (polecanym do muzyki).
Meridian G91A produkowany jest z dwoma wersjami tunera radiowego, do testu dotarła wersja z odbiornikiem FM/AM, ale można zamówić także moduł DAB. Sygnał radiowy poddawany jest od razu konwersji analogowo-cyfrowej, a później obróbce mającej na celu zminimalizować szumy i zniekształcenia przekazu FM.
Większość gniazd to złocone RCA, ale dla wyjść komponent zastosowano trójkę BNC, o czym warto pamiętać, planując kablowe zakupy. Panel w prawej części zajęty jest przez mniej typowe konektory, obok wyzwalacza 12V i gniazda na czujnik podczerwieni (dostępny w komplecie montażowym dla szafek rack) jest tam opatentowane przez Meridiana wyjście MHR Smart Link (transmisja sygnałów cyfrowych i sterujących, np. do przełączenia procesora w odpowiedni tryb), konektor sterowania i konfiguracji RS232 oraz okrągłe gniazda Comms, rozsyłające sygnały sterowania do innych komponentów firmy.
Ponieważ producent ma w ofercie kolumny cyfrowe (są to aktywne konstrukcje z wejściami cyfrowymi), więc wśród wyjść G91A nie mogło zabraknąć także gniazd im dedykowanych.
Przed przystąpieniem do walki z opcjami menu warto zapoznać się z kilkoma predefiniowanymi kompletami ustawień (Types) stworzonymi z myślą o popularnych konfiguracjach. Jest więc duża szansa, że jedno z proponowanych rozwiązań pokryje się z naszymi wymaganiami.
Ekranowe menu konfiguracji ma co prawda mało atrakcyjną szatę graficzną, ale nie jest zbyt skomplikowane, więc przebrnięcie przez gąszcz opcji powinno się udać bez pomocy instalatora. W sekcji ustawień obrazu, oprócz rzeczy oczywistych, warto wymienić kompensację poziomu czerni (analogowe sygnały NTSC), korekcję gamma, tryb pracy skalera czy skład sygnałów na wyjściu HDMI.
Kryje się w tym pewna pułapka - podłączając odbiornik tylko kablem HDMI, przy ewentualnej pomyłce w doborze któregoś z parametrów stracimy obraz, nie będąc w stanie wrócić do poprzednich ustawień. Warto więc zabezpieczyć się, dublując podłączenie wideo kompozytem (tylko w celu podglądu ustawień).
Ustawienia trybu pracy urządzenia w części dotyczącej dźwięku ułożono pod kątem współpracujących, firmowych urządzeń (zewnętrznych procesorów, końcówek czy np. kolumn aktywnych), bez asysty instrukcji obsługi raczej nie ruszymy z miejsca.
Konfiguracja kolumn jest już bardziej standardowa - filtrowanie, poziom głośności, opóźnienia. Każdemu ze źródeł można przyporządkować gniazdo audio, wideo, sprecyzować działanie wyzwalacza 12 V, systemu sterowania, a nawet ustawić czułość dla analogowych sygnałów wejściowych.
Dzięki płytkom drukowanym, gęsto wypełnionym układami, elektronika z łatwością zmieściła się wewnątrz obudowy, sporo miejsca zostało jeszcze dla ekranowanego zasilacza oraz mechanizmu. Wszystkie wyjścia analogowe poprzedzono przetwornikami cyfrowo-analogowymi 24 bity/192 kHz, do których sygnał podawany jest z upsamplerów.
Regulacja głośności odbywa się w cyfrowo sterowanej drabince rezystorowej, oferującej 100 jednodecybelowych kroków. Moduł wizyjny zawiera procesor Faroudja, enkoder Analog Devices ADV7300 12 bitów/108 MHz (do obsługi sygnałów z wejść analogowych) oraz transmiter Silicon Image Sil9030 drugiej generacji (dla wyjścia HDMI).
Obok płytki wideo zamontowano moduł z układami sterowania, natomiast sekcja audio została zepchnięta na dolną kondygnację. Dekoder surround to sprawdzony i chętnie używany w hi-endowych procesorach chip DSP Motorola z serii Symphony DSPD56367.
Końcówka mocy G55
Końcówka jest praktycznie bezobsługowa, a włącznik sieciowy przesunięto na metalowy, łatwiejszy do czyszczenia fragment frontu. Pod szklaną częścią przedniego panelu połyskuje pięć niebieskich diod sygnalizujących pracę każdego z kanałów. Nie jest to światło jaskrawe i zimne, jak np. u Krella, ale delikatne i stonowane. Gdy systemy zabezpieczeń (a jest ich kilka - niezależnie dla zwarcia, obecności napięcia stałego na wejściach czy przegrzania) wykryją problem, dioda zmienia kolor na czerwony, oznajmiając tym samym wyłączenie końcówki.
We wnętrzu jest tak ciasno, a układy grzeją się tak mocno, że nie tylko górną ściankę, ale i boczne trzeba było wykonać z ażurowej blachy. Na tylnym panelu mamy przedsmak tego, co będzie działo się w środku. Kolejno przy sobie ustawione są panele z konektorami dla pięciu końcówek. Każda z nich dysponuje podwójnym terminalem głośnikowym, choć zaciski mają plastykowe nakrętki, to dzięki dużej średnicy i sile docisku, kontakt jest naprawdę pewny.
Sygnał można doprowadzić na dwa sposoby, zmieniając położenie małego przełącznika, do wejścia RCA lub XLR, producent rekomenduje tę ostatnią opcję, deklarując działanie w pełni zbalansowanej konstrukcji. Zresztą nawet sygnał niezbalansowany tuż za gniazdem wejściowym zamieniany jest na postać zbalansowaną - to bardzo dobra wiadomość wobec braku wyjść XLR w jednostce sterującej Meridian G91A.
Przy pierwszym oraz piątym kanale umieszczono czerwone przyciski Bridge, które służą do mostkowania końcówek. W tej kwestii dostajemy dość szeroki wybór, z podstawowego trybu pięciokanałowego można przejść do czterokanałowego, mostkując końcówki pierwszą z drugą (co wydaje się oczywiście rozwiązaniem niepraktycznym) lub trzykanałowego, aktywując mostek także dla czwartej i piątej końcówki.
Urządzenie ma złącze dla 12 V wyzwalacza oraz wyjście do sterowania systemem chłodzenia. Napędzane z końcówki mocy wentylatory mogą okazać się potrzebne w razie zabudowy urządzeń w stelażach typu rack.
Wewnątrz zainstalowano pięć identycznych modułów wzmacniających. Każda końcówka otrzymała własną płytkę drukowaną, solidny, odlewany radiator oraz pięć par tranzystorów bipolarnych Sanken 2SA1386/2SC3519. Do filtrowania napięcia zasilającego służą bardzo dobre kondensatory Nichicon Gold. Sygnał z płytek do wyjść głośnikowych wędruje srebrnymi kablami Van den Hula.
Odsłuch
Meridian dał się poznać jako system o wielkiej uniwersalności, aspirujący do grona urządzeń mających dawać radość zarówno z oglądania filmów, jak i słuchania muzyki. Ale chociaż zestaw brzmi dobrze w każdych warunkach, to nie zawsze można docenić pełnię jego możliwości.
W trakcie oglądania filmów w 5.1 z jednej strony niczego nie brakuje, ale z drugiej nie dzieje się też nic spektakularnego, co mogłoby aż zafascynować. Uwagę zwracają ładne dialogi, dobra separacja dźwięków, lokalizacja; jest także duża dawka energii, czuć zapas mocy, gotowość do uderzenia.
Tak jak w mocnych wzmacniaczach stereo, tak i tutaj wyczuwa się pełną kontrolę nad głośnikami, ale także bezwarunkową uległość wobec sygnałów płynących z płyty. Bas wydaje się więc nieco szczuplejszy niż zwykle, choć to tylko złudzenie.
Meridian wprowadza pełną kontrolę i porządek. Efekt popsuć może jednak nie dość dynamiczny i szybki subwoofer, który będzie w tym systemie ciążył jak kula u nogi, rozbudowując skalę akcji, ale nie nadążając za jej tempem.
Meridian wydobywa ze ścieżek wielokanałowych tylko tyle i aż tyle, ile kryje rejestracja, a w przypadku większości płyt DVD-Video okazuje się, nie po raz pierwszy, że jest to jednak materiał jakościowo ubogi. Poprawę przynosi jednak przejście z formatu DD na DTS, w którym rejestrowane są często koncerty.
Pojawia się więcej informacji i życia. Ale dopiero płyty muzyczne wyzwalają pełen potencjał urządzeń. Nieczęsto sprzęt wielokanałowy daje zadowalające rezultaty w tej kwestii, dlatego też istnieje szkoła mówiąca o budowaniu dwóch systemów - jednego do kina, drugiego do stereo, lub choćby zastępowaniu niektórych urządzeń wielokanałowych dwukanałowymi odpowiednikami.
Często też słyszy się narzekanie na niską jakość odtwarzanego ze źródeł DVD materiału CD. Jednak wobec gasnącej produkcji transportów CD, producenci będą starali się przezwyciężyć konstrukcyjne pułapki i zaszczepić w DVD audiofilską jakość. Meridianowi ta sztuka się udała, dlatego zestaw G91A/G55 może z powodzeniem pełnić rolę podstawowego i jedynego.
Znana z odsłuchów wielokanałowych zwinność zostaje jeszcze wzmocniona prawdziwą dynamiką. średnica Meridiana jest jednak plastyczna, podana z lekką, angielską manierą, sporo się tu dzieje tak pod względem ilości informacji, jak i ich barwy.
Góra należy do tych łagodniejszych, miękko wtapia się w średnie tony, buduje przestrzeń, wypełnia powietrze pomiędzy instrumentami. Zmusić ją do rzęsistych, metalicznych uderzeń jest w stanie niewiele dźwięków, a mimo to system nie wytraca prędkości.
Dodatkową przejrzystość i precyzyjniejszy wgląd w detale uzyskamy z płyt DVDAudio, Meridian G91A był przecież jednym z promotorów tego formatu, jednak nagrań w tym standardzie mamy jak na lekarstwo.
Najlepsze rezultaty w dziedzinie obrazu daje wyjście HDMI, uruchomiony skaler może wówczas się wykazać, zwłaszcza, że urządzenie oferuje sygnały w pełnej rozdzielczości HD, a więc w formacie 1080p. Meridian zapewnia znakomitą konturowość i dynamikę obrazu bez efektów rozmycia czy nakładania się barw. Kolory są głębokie, nasycone. Czarny zdecydowanie odcina się od pozostałych barw, odpowiadając za bardzo dobrą wyrazistość.