To skonstruowany przez niego pierwszy na świecie, komercyjny miernik jitter od lat pracuje w redakcji amerykańskiego "Stereophile`a". Możemy więc być pewni, że w dziedzinie pomiarów jest to człowiek absolutnie wiarygodny, a do tego ma niezłe ucho.
Jest więc przedstawicielem "twardego" nurtu w świecie audiofilskich ekspertów, w którym znajduje się także "Audio", jedyne polskie pismo przeprowadzające w ramach testów odsłuchy i pomiary.
I właśnie Paul Miller ma w swoim systemie sprzęt Arcama: procesor Arcam FMJ AV9 z monoblokami P1 (testowanymi już w "Audio"). Tym wyborem wskazał, że sprzęt Arcama zarówno świetnie gra, jak i potwierdza to mierzalnymi parametrami. Albo na odwrót - to naprawdę wszystko jedno.
Arcam FMJ AV9 - złącza
Przedwzmacniacz/procesor Arcam FMJ AV9 jest wyjątkowo dużym urządzeniem, podobnie jak tego typu urządzenia Anthema, Parasounda czy Rotela, już w Audio przedstawiane. W przeciwieństwie do tych dwóch ostatnich nie mamy do dyspozycji ekskluzywnego ekranu ciekłokrystalicznego, ale bardziej standardowy wyświetlacz typu dot-matrix.
Na szczęście jest on dość duży, a np. wskazania siły głosu pokazywane są w wyjątkowo czytelny sposób, ale ostatecznie do pełnej konfiguracji urządzenia i tak trzeba użyć monitora. Front przypomina raczej hi-endowy przedwzmacniacz stereofoniczny, niż tak skomplikowane urządzenie jak procesor AV.
Duże pokrętło wzmocnienia służy także do przeprowadzania zmian w menu, a pod wyświetlaczem umieszczono przyciski do wybierania wejść, nad którymi zapalają się diody, oczywiście w firmowym kolorze zielonym.
Do dyspozycji mamy multum wszelkiego rodzaju przyłączy, jest siedem wejść liniowych i wejście gramofonowe dla opcjonalnej płytki przedwzmacniacza M/MC, które, jeśli nie decydujemy się na powrót do małej czarnej, działa jak kolejne klasyczne wejście liniowe.
Obok jest wielokanałowe wejście analogowe w formacie 7.1. Wejść cyfrowych jest mniej, ale powinno wystarczyć: pięć elektrycznych i dwa optyczne. Wyjścia pojawiają się w następującym zestawie: analogowe - wielokanałowe 7.1, dwa do nagrywania, jedno dla drugiej strefy.
Jest też elektryczne wyjście cyfrowe. Sekcja wizyjna jest jeszcze bardziej rozbudowana - takie czasy. Mamy aż pięć wejść S-Video i tyle samo kompozytów, trzy wejścia komponent oraz - i to nowość w stosunku do poprzednika AV8 - sześć wejść HDMI. Uwaga - wejść ściśle wizyjnych.
Inżynierowie Arcama, ludzie związani z przemysłem muzycznym i filmowym, jakoby przyjęli założenie, że nie będą przesyłać łączem HDMI sygnału audio. Zobaczymy, czy nie zmienią zdania wraz z rozprzestrzenianiem się Blu-ray lub HD-DVD.
Tymczasem wejścia i wyjście HDMI służą jedynie do przełączania sygnału wideo, bez możliwości konwersji. W sekcji instalacyjnej są gniazda trigger (dla dwóch stref) i gniazdo RS232 do sterowania Arcamem w systemach AMX lub Crestron.
Obok przełączników wejść jest jeszcze przycisk skracający ścieżkę sygnału i wyłącznik mute. Ten pierwszy wyłącza wszystkie cyfrowe obwody urządzenia, także przetworniki D/A, przyda się więc tylko wtedy, kiedy wejdziemy do Arcama sygnałem analogowym - wielokanałowym lub stereofonicznym. Przy naciskaniu mute sygnał nie jest odcinany od razu, a wycisza się, jakbyśmy kręcili gałką; podobnie po przywróceniu głosu.
Arcam FMJ AV9 - dekodowane pliki
Arcam FMJ AV9 dekoduje Dolby Digital aż do EX, DTS do ES i Dolby ProLogic do IIx. Jest też processing THX. Nie ma niestety dekodowania HDCD, chociaż w kościach Crystala właściwy algorytm jest zapisany.
Poszczególne sekcje mają własne, poziomo ustawione płytki. Część z nich pochodzi jeszcze z AV8, przeprogramowano jednak kluczowe dla obróbki dźwięku układy DSP. Są to dwa Crystale: CS49330 oraz CS46326 - jeden do dekodowania dźwięku, a drugi do postprocessingu, m.in. dla THX, tutaj w najwyższej specyfikacji Ultra2. No i dodano płytkę z łączami HDMI. Sekcja ta służy także jako tzw. repeater, tj. element wzmocnienia sygnału wizyjnego, np. jeśli korzystamy z długich kabli HDMI.
Główne układy dekodujące znalazły się na najniższej płytce, a obok część z przetwornikami i układami wyjściowymi. Znajdziemy w niej cztery przetworniki Wolfsona WM8740, o może niezbyt imponującej kartotece, bo są to kości 24/96, będące jednak jednymi z lepszych realizacji tej klasy DAC-ów. W konwersji I/U i filtrach wyjściowych zastosowano układy Burr-Browna OPA2134.
Chociaż oporniki nie są najwyższych lotów, to pojemności już tak - polipropyleny EVOX-a i elektrolity Elna Stargate. Tuż przy przetwornikach D/A widać także przetwornik A/D - AKM AK5383, ponownie o specyfikacji 24/96. Nie jest to układ wybitny, ale swoją rolę powinien spełniać co najmniej dobrze; jest on potrzebny, jeśli chcemy sygnał z wejść stereofonicznych poddać obróbce, np. w Dolby ProLogic IIx, czy DTS Neo:6.
Głośność ustawiana jest w czterech stereofonicznych układach Burr-Browna PGA2310. To bardzo dobre drabinki rezystorowe, sterowane cyfrowo, używane w wielu urządzeniach profesjonalnych.
Zasilanie jest oparte o układ impulsowy. Wbrew pozorom układy cyfrowe potrzebują niesamowicie dużo mocy, którą w tak niewielkiej przestrzeni jest w stanie dostarczyć jedynie zasilacz impulsowy. Każda sekcja otrzymała osobne gałęzie, z prostownikami i stabilizacją napięcia.
"Audio" nie jest pismem dla instalatorów (choć niektórzy by tego chcieli), ograniczę więc opis ustawień do niezbędnego minimum. Zresztą i tak, płacąc takie pieniądze, powinniśmy wymagać od sprzedawcy, aby nam to wszystko zainstalował i wyregulował według naszych potrzeb. W każdym razie mamy sporo udogodnień związanych z audiofilską orientacją Arcama.
Dla wejść analogowych możemy zapisać (dla każdego wejścia zestaw może być inny) różne poziomy czułości - 1, 2, 4 i aż 8 V, dzięki czemu można uzyskać najmniejsze szumy i optymalny margines przesterowania.
Można także wyłączyć wszystkie sekcje cyfrowe i wideo. Tej sztuczki nie powtórzymy dla wejść cyfrowych. Szkoda, bo także i tutaj można by wyłączyć wszystkie śmiecące układy poza DAC-ami. Możemy ustawić maksymalny poziom siły głosu, poziom po włączeniu itp. Każde wejście można opisać w dowolny sposób. Do sterowania urządzeniem służy nowy w ofercie Arcama, "uczący się", podświetlany pilot.
Końcówka mocy Arcam FMJ P7
Jak zwykle w przypadku takich systemów, budowa końcówki mocy na tle procesora jest prozaiczna. Ale że Arcam FMJ P7 to bardzo solidna konstrukcja, wskazuje już na początku gniazdo sieciowe IEC na tylnej ściance - zamiast klasycznego, tzw. komputerowego, mamy wersję 16 A, przystosowaną do większych prądów.
Przednia ścianka, podobnie jak w Arcamie FMJ AV9, jest lekko wygięta i przez to nabiera trochę subtelności, nie przytłacza. Pośrodku umieszczono rząd siedmiu diod, przyporządkowanych poszczególnym kanałom.
Diody po włączeniu świecą na czerwono, po czym sekwencyjnie przechodzą na pomarańczowy, symbolizujący diagnostykę i wreszcie na zielony, informujący, że wszystko jest w porządku. W przypadku problemów dioda odpowiadająca danej końcówce zapala się na czerwono, a końcówka jest odłączana.
Z tyłu widać, że poszczególne końcówki są w istocie modułami, które można wyjąć. W każdym module mamy ładne, złocone gniazda głośnikowe i dwa gniazda RCA - wejściowe i wyjściowe. Po co? Chociaż procesor AV7 ma wyjścia 7.1 i można dekodować filmy z DTS-ES, a za chwilę i dźwięk 7.1 z płyt Blu-ray albo HD-DVD, to nie zawsze da się albo nie zawsze jest sens stosowania takiego układu.
Warto wypróbować inną możliwość, a mianowicie system 5.1, w którym przednie kolumny będą zasilane w bi-ampingu. Wystarczy do tego krótki interkonekt, którym łączymy wyjście jednego z modułów z wejściem drugiego - i gotowe. Z tyłu jest jeszcze gniazdo trigger 12 V, którym końcówka może być zdalnie włączona, np. przez procesor.
Wnętrze Arcama FMJ P7 jest zatłoczone po sam dach. Gros miejsca zajmują oczywiście moduły końcówek moc. Każda składa się z pionowo umieszczonej płytki i dużego radiatora, typu "jodełka". Końcówki zrealizowano na pięcionóżkowych układach Darlingtona SAP15 firmy Sanken, po dwóch parach push-pull na kanał. Prąd dostarczają dwa potężne, ulokowane przy przedniej ściance transformatory toroidalne. Od góry przykryte są bardzo grubą, wygiętą blachą aluminiową, która służy także do ich przykręcenia i łącząc się z radiatorami, do przeniesienia ciepła.
Odsłuch
Brzmienie wyrafinowane, z niezwykłą gracją traktujące materię muzyczną, finezyjne w zakresie średnio-wysokotonowym nieco na sposób dobrych wzmacniaczy lampowych, jednak z prawdziwym basem.
Muzyka Nino Roty z przepięknej płyty La Strada, miejscami niezwykle dynamiczna i ekspresywna, zagrana została z rozmachem i nośnością, jakby bez żadnych ograniczeń dynamicznych (które zawsze jednak występują, pytanie tylko, gdzie i kiedy...). Orkiestra miała skupiony, organiczny dźwięk, z wyraźnymi solistami, którzy nie byli jednak wycinani z tła, a raczej poddawani wypchnięciu jak wytłaczane litery na kartce.
Bas ma duży wolumen i jest ciut ocieplony. Nie na tyle, żeby sklejać frazy, zmulać je, ale na tyle, aby dźwięk był przyjemny, organiczny. Jest to podobna estetyka, co w integrze A-550 Accuphase'a, a więc stojąca w kontrze do bezkompromisowo twardego, konturowego grania np. P5 Anthema.
Jednak i z kontrolą Arcam radzi sobie bardzo dobrze, bo np. dynamiczne, szybkie uderzenia w kotły w utworze Il Circo nie były przeciągane i tylko na samym dole wybrzmiewały nieco dłużej. Ich objętość była ciut większa niż z Anthema, nie miały tak idealnie przeprowadzonego ataku.
Świetnie zagrała nie tylko klasyka, ale i muzyka klubowa - Novika z płyty Tricks of Life, w większości genialnie zarejestrowana, brzmiała tak, jakbyśmy w torze mieli mocarny wzmacniacz lampowy, z gęstym dźwiękiem.
I choć klasyka, zwłaszcza z dużą orkiestrą symfoniczną, ma cieplejszy rysunek, niż się do tego przyzwyczai łem, to jednak odstępstwo nie jest duże, a daje w zamian sugestywne, wciągające brzmienie. Przełom średnicy i dołu jest dość mocny, nie ma tej zwinności co z P5 Anthema, jednak niskie rejestry Arcama mają bogatszą barwę.
Ciekawe wnioski płyną z porównania wejść cyfrowych i analogowych z tym samym materiałem muzycznym. Wejście analogowe ma bowiem dźwięk znacznie żywszy, a jednocześnie bardziej czysty, o wyższej rozdzielczości. Sprawdziłem to zarówno z drogim odtwarzaczem CD, jak i z naturalnym partnerem Arcama, odtwarzaczem wieloformatowym FMJ DV139 tejże firmy.
W trybie "Direct" znacznemu utwardzeniu, co skutkuje lepszą definicją, podlega bas. W trybie "Digital" ma on za to większy wolumen. I nie wiem, czy to świadome działanie, czy samo tak wyszło, ale to sytuacja idealna w uniwersalnym systemie wielokanałowym, mającym grać zarówno w kinie, jak i w stereo.
Słuchając nagrań z CD ("Direct"), otrzymujemy bowiem audiofilską neutralność i precyzję, kiedy z kolei do odtwarzacza trafi płyta z filmem, dostaniemy znakomicie wypełniony, nasycony, czasami intymny przekaz jak z filmu Impostor, w którym podkład muzyczny prowadzony jest w intensywny sposób przez cały film i to on buduje napięcie.
Tak zagrało w klasycznym trybie 7.1, gdzie każda kolumna miała przyporządkowaną jedną kolumnę. Ponieważ jednak siedem kanałów prowokuje także do innych konfiguracji, nie mogłem się oprzeć, żeby nie podłączyć mniejszego układu - 5.1 - a dwie wolne końcówki pożenić w bi-ampingu z przednimi kolumnami.
W pierwszym momencie po takim zabiegu wydaje się, że bas się zbyt pogrubia. To jednak chwila potrzebna na przeorientowanie. Jeśli porównamy go bowiem ze wzmacniaczem stereo, to okaże się, że dopiero teraz dostaliśmy to, czego najczęściej brakuje, niezależnie czy w stereo, czy w kinie: piękny, mięsisty bas o dobrym konturze.
Poprawiła się także góra, jeśli wcześniej blachy można był określić jako czyste, o srebrnym poblasku, to teraz ich barwa była złota. Ceną za ten postęp, wynikającą z przejścia na system 5.1, była słabsza koherencja tylnej części sceny, jednak uważam, że warto taką cenę zapłacić.
To podobna klasa co referencyjnego systemu Anthema, który wciąż dzierży prymat w dziedzinie mocy absolutnej i dokładności, jednak Arcam nie pozostaje daleko z tyłu, a jako danie firmowe oferuje wyjątkowo przyjemną koherencję średnicy i góry.
Często firmy mówią o tym, że ich systemy grają równie dobrze stereo i w kinie. To bardzo trudne, w zasadzie niemożliwe... Arcam zmniejsza jednak ten dystans w wyjątkowo rozsądny sposób, lekko przeprofilowując swój charakter brzmienia właśnie w zależności od sytuacji.
Może kosztem najwyższej precyzji, Arcam pozwala na połączenie tych dwóch światów. Wciąż system stereo za zbliżone pieniądze zagra lepiej, jednak tym razem nie będzie to przepaść. Już nieco odrębną od brzmienia kwestią jest audiowizualna funkcjonalność i nowoczesność procesora. Problem dotyczy części wizyjnej, która chociaż wyposażona w zestaw przyłączy HDMI, nie zawiera konwertera sygnałów wideo. Tymczasem takie układy są już obecne w amplitunerach za kilka tysięcy złotych.
Można się pocieszać, że upskalery mają na swoich pokładach również coraz tańsze odtwarzacze DVD (bo odczytowi DVD przede wszystkim one służą), i jeden z nich możemy sobie do Arcama dokupić czy nawet pryncypialnie twierdzić, że sprawa nie dotyczy dźwięku, ale obrazu, którym w tym teście w ogóle się nie zajmowaliśmy... ale jest to kolejny przykład, że od pewnego czasu nawet firmy tak zacne jak Arcam, nawet w swoich najnowszych urządzeniach, nie nadążają z wprowadzaniem wszystkich technologicznych nowinek, spotkanych w znacznie tańszych produktach firm "masowych".
Ograniczenie to dotyczy praktycznie wszystkich specjalistycznych firm audiofilskich (które np. do tej pory nie wypuściły jeszcze żadnego odtwarzacza Blu-ray czy HD-DVD) czekających na dostęp do technologii i dłużej, choć pewnie staranniej aplikujących je do swoich urządzeń.
Jednak zawsze należy spokojnie ocenić, czy braki dotyczą funkcji ważnych z punktu widzenia konkretnego użytkownika, a nie czy wyposażenie, dopięte na najnowszy ostatni guzik, dowodzi przynależności do ostatniej generacji, co wcale może nie mieć dużego praktycznego znaczenia.
Wojciech Pacuła