Przyglądając się komponentom zauważamy, że o ile amplituner STR-KS2000 został zaprojektowany specjalnie jako element systemu, to odtwarzacz BDP-S300, choć pakowany w jedno pudełko razem z całą resztą, występuje również jako niezależne urządzenie.
Zarówno odtwarzacz jak i amplituner Sony są bardzo płaskie. Za przezroczystymi paskami pleksi ukryto wyświetlacze - są to niezbyt wyrafinowane, ale świetnie czytelne FL. Zakres przycisków funkcyjnych jest bardzo ograniczony, zdalne sterowanie będzie podstawowym narzędziem do obsługi - ale to już norma.
Tylny panel STR-KS2000 ujawnia zestaw podłączeń pozwalający wygodnie poruszać się sygnałami w obrębie systemu, natomiast zdecydowanie zbyt skromny, by amplituner mógł wypłynąć na jeszcze szersze wody.
Głośniki podłączamy standardowymi dla Sony (ale jak widać obok, coraz częściej spotykanymi również u konkurencji) wielokolorowymi wtyczkami. Jest ich sześć, więc końcówka mocy dla subwoofera też znajduje się w płaskim ciałku amplitunera. Moduł podłączeniowy HDMI jest rozbudowany - trzy wejścia, jedno wyjście... i to w zasadzie wszystko w dziale wizyjnym.
Jak podłączyć źródło z poczciwym wyjściem kompozytowym czy SCART-em?! Jedynym rozwiązaniem jest użycie cyfrowego wejścia DM Port, do którego jednak trzeba dokupić zewnętrzny interfejs. Kłopot jest, nie ma co ukrywać.
Amplituner jest zdolny do przełączania 1080p, ma trzy cyfrowe wejścia audio (dwa światłowodowe i jedno koaksjalne) i trzy analogowe (standardowe RCA). Od strony dekoderów jest skromnie, zdecydowano się na DD, DTS i DPLII, rezygnując z DD-EX, DTS-ES i DPLIIx, o jeszcze nowocześniejszych, kojarzonych z Blu-ray, nie wspominając.
Amplituner nie wyświetla funkcji na ekranie, postarano się za to, by konfiguracja urządzenia była jak najłatwiejsza. Zalecane jest użycie mikrofonu i automatycznej kalibracji. Jedynym rozbudowanym panelem STR-KS2000 jest zestaw ustawień DSP. Producent chwali się porażającą mocą wszystkich pięciu końcówek mocy, co wiąże się z zastosowaniem cyfrowych wzmacniaczy S-Master.
Odtwarzacz BDP-S300 jest zbudowany stosunkowo solidnie, obudowa jest duża, choć przedni panel zrobiono z plastiku. O ile możliwości podłączeniowe amplitunera mogą wzbudzać wątpliwości, to paleta wyjść zaserwowana w BDP-S300 jest znacznie szersza. Oczywiście jest HDMI (z 1080p/ 24p), a także złącza komponent, kompozyt, a nawet S-Video.
Dźwiękiem możemy wyjść poprzez dwa wyjścia cyfrowe (światłowodowe i koaksjalne),analogową parę audio oraz komplet 5.1 obsługujący zewnętrzne dekodery wielokanałowe.
Możliwości odczytywania dysków rozciągają się rzecz jasna od Blu-ray, poprzez DVD-V aż do nagrywalnych płyt DVD, zarówno +R/RW jak i -R/RW, z plikami JPEG i MP3 włącznie. Miło jest odnotować, że urządzenie przeczyta krążki, na których zapisano format AVCHD, pochodzący z cyfrowej kamery.
W odróżnieniu od systemowego amplitunera, odtwarzacz oferuje wyświetlanie funkcji na ekranie. W dodatku cały set-up, wizualizacja ustawień oraz menu użytkownika są bardzo proste i dziecinnie łatwe w obsłudze - udało mi się uzyskać szeroką wiedzę na temat tego urządzenia posługując się instrukcją obsługi w języku włoskim, którego w ząb nie znam.
Przednie i tylne głośniki są wolnostojące - ale wolnostojące w sposób najczęściej spotykany w takich systemach. Ładny aluminiowy pręt osadzono w okrągłej podstawie, na nim dopiero zamocowano właściwą obudowę przetworników.
Przewód przeciąga się pod podstawką, a później prowadzi prętem aż do głośnika. Przednie i tylne głośniki, choć wyglądają podobnie, jednak dokładnie takie same nie są. We frontowych kolumnach są po dwa przetworniki: 6,5 cm nisko-średniotonowy i 2,5 cm stożkowy wysokotonowy, w tylnych użyto po jednym 6,5 cm.
Podobnie okrojone wyposażenie zawiera zestaw centralny, która ma też znacznie mniejszą obudowę niż pozostałe. Trzy przednie, a nawet subwoofer, są ekranowane, co w czasach inwazji płaskich telewizorów wydaje się już anachronizmem. Subwoofer ma widoczny z przodu wylot bas-refleks. 16 cm przetwornik znajduje się prawdopodobnie również na froncie, jest jednak zasłonięty gęstą maskownicą.
Obraz i brzmienie
Pamiętam przekonanie z poprzedniej epoki, że telewizory marki Sony (mowa o klasycznych, kineskopowych) mają obraz ostrzejszy niż odbiorniki konkurencji. Jeśli był to fakt, to został kompletnie zmyty z masowej świadomości przez inwazję LCD i PDP.
Jednak oglądając filmy z Sony HTP-BD2SRF, tamto wrażenie powróciło. Obraz z Sony jest bardzo wyrazisty, jaskrawy, ostry, można nawet rzec, że agresywny. Obserwowanie poszczególnych kolorów przywodzi na myśl, że każdy z nich chce czymś zaimponować, zabłysnąć, dominować.
Feeria barw rozciąga się zatem od zielonych plenerów, poprzez niebieskie niebo, aż po jaskrawą czerwień lejącej się krwi. W całej tej eksplozji nie brakuje jednak zasadniczego zrównoważenia, dobrego oddania odległości planów oraz analityczności.
Krótko mówiąc, rozdzielczość pokazywana przez Sony w pełni odpowiada nadziejom pokładanym w full HD. Z dobrego czarnego i rozbłyszczonej bieli HTP-BD2SRF potrafi wydobyć znakomity kontrast.
Z brzmieniem HTP-BD2SRF nie idzie już na całość, jest spokojniejszy, staranniejszy, rzetelny, ale wciąż interesujący. Na muzycznej scenie panuje czystość i przestrzeń. Wydarzenia z przodu, choć wyrażane nie powiększonymi dźwiękami, oddawane są zdecydowanie i wyraziście, umiejętnie odcinają się od dalszych planów.
Dźwięki są trochę zbyt zimne i szkliste, można postawić im audiofilski zarzut kliniczności. O ile nie służy to naturalności dźwięków podstawowych, to znakomicie się sprawdza przy podkreślaniu szczegółów.
Średnica i góra dobrze ze sobą współpracują, nawet bas jest z nimi dość dobrze, jak na taki system, skoordynowany. Subwoofer potrafi zagrać nieprzeładowym dźwiękiem, chociaż o precyzji nie będziemy się rozpisywać.
Grzegorz Rogóż