Klipsch podzielił głośniki bezprzewodowe na dwie podkategorie – przenośne i stacjonarne (tabletop); model The Three II należy do tej drugiej i zajmuje w jej hierarchii miejsce drugie od góry.
Klipsch The Three II - wzornictwo
Szerokość wynosi aż 35 cm, dla Trójki trzeba więc znaleźć trochę miejsca i źródła zasilania 230 V. Klipsch przywołuje hasło Heritage, zrozumiałe wraz z wyglądem retro, stylem z lat 50., kiedy to firma szeroko rozwinęła swoje (tubowe) skrzydła. Ale i bez tub można wejść w ten klimat.
Obudowa Klipsch The Three II jest kanciasta, z elementami drewnianymi (w testowanej wersji polakierowanymi na czarno, dostępnymi też w bardziej klasycznej, naturalnej wersji orzechowej), maskownica z grubego, plecionego dwoma kolorami materiału, a na górze zobaczymy srebrną płytkę z hebelkowym włącznikiem zasilania i parą pokręteł (regulacja głośności i wybór źródeł – jak w normalnym wzmacniaczu); te elementy są metalowe, duża frajda.
Klipsch The Three II - funkcje sieciowe i złącza
Jednak w związku z taką aparycją, sugerującą zastosowanie domowe, a nie przenośne, niedosyt powoduje brak Wi-Fi jak i LAN. Komunikacja bezprzewodowa jest możliwa przez Bluetooth.
Klipsch nie wspomina, jakie systemy kodowania są obsługiwane, a przeprowadzone próby pozwalają przypuszczać, że będą to SBC oraz aptX, bez AAC.
Klipsch The Three II jest za to mistrzem w tradycyjnej obsłudze źródeł przewodowych. Wejście analogowe (RCA oraz mini-jack) może pracować w dwóch trybach – liniowym lub gramofonowym MM (wyboru dokonujemy przełącznikiem na tylnej ściance); to jedyny taki przypadek w tym teście.
Jest wejście cyfrowe USB z trybem USB-DAC dla sygnałów PCM o rozdzielczości 24 bitów i częstotliwości próbkowania 192 kHz – tutaj również Klipsch jest prymusem.
Drugie z gniazd, USB-A, pełni zadania serwisowe. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, w tej sytuacji brakuje jeszcze wejścia optycznego, a The Three II mógłby połączyć się z telewizorem i wejść w rolę soundbara.
Klipsch The Three II - przetworniki
Nie udało się zdjąć maskownicy, ale Klipsch uchylił rąbka tajemnicy. Niestety (albo stety), nie ma tam przetworników tubowych. The Three II to układ stereofoniczny, ale w formule 2.1 – z parą 6-cm przetworników szerokopasmowych i wspólnym 13-cm niskotonowym prowokującym do działania układ rezonansowy obudowy z parą 13-cm membran biernych.
Klipsch The Three II - obsługa
W obsłudze urządzenia brakuje sygnalizacji poziomu głośności (zwłaszcza że The Three II obsługuje przecież także inne źródła niż Bluetooth, a regulacja głośności w urządzeniu jest niezależna od regulacji Bluetooth). Nie ma trybów korekcyjnych.
Wprawdzie standard Bluetooth nie wyklucza aplikacji mobilnej, ale w praktyce takie połączenia zdarzają się rzadko. Klipsch nie brnie więc w takie rozwiązanie, za to w zestawie znajduje się klasyczny pilot zdalnego sterowania. Dubluje on funkcje z samego urządzenia, ale wprowadza też kilka dodatków, np. sterowanie odtwarzaczem BT.
Klipsch The Three - odsłuch
Firmowy dźwięk Klipscha może się kojarzyć z jego oryginalną techniką, zwłaszcza z tubowymi przetwornikami wysokotonowymi, jednak już kilka testów współczesnych dużych kolumn tej firmy pokazało, że o ile ich bas jest potężny, to wysokie tony wcale nie zawsze są wyeksponowane.
Taki też profil przedstawia Klipsch The Three II. To urządzenie gra bardzo mocno, potrafi zagrzmieć i dotrzeć do wysokich głośności, ale nawet wtedy nie będzie "tłuc szkła".
Muzykę prowadzą niskie częstotliwości, do pewnego stopnia jest to zbieżne z pomysłem JBL-a, jednak dźwięk The Three II jest bardziej "męski" – muskularny, twardszy, generujący jeszcze większą skalę, zdolny wypełnić nawet duże pomieszczenie. Dynamicznie swobodny, chociaż w wybrzmieniach oszczędny.
Bez kalibracji dopasowującej do sposobu ustawienia, jak też prostych regulacji (niskich i wysokich tonów), przygotujemy się na rezultaty zależne w dużym stopniu od warunków akustycznych, ale i na to, że basu nigdy nie zabraknie – będzie go dużo albo bardzo dużo.
Na tym się jednak repertuar Klipsch The Three II nie kończy, wokale są w dobrej kondycji, a mocny bas raczej im służy, niż przeszkadza. Klipsch radzi sobie podobnie ze wszystkimi instrumentami wymagającymi niskotonowego wsparcia, spójności i dużego wolumenu.
Na dole bez wyszczuplenia, na górze bez nerwowości... Przydałoby się więcej blasku, wraz z którym The Three II potrafiłby już chyba wszystko, co może zaoferować głośnik tej wielkości.
Ale i bez tego jest Klipsch The Three II wyjątkowy, bo najlepiej ze wszystkich urządzeń tego testu oddaje stereofonię. Trzeba usiąść blisko i pośrodku, lecz przynajmniej wtedy da się ją usłyszeć.