Z drugiej strony, dziwi i doskwiera mi trochę... marazm, jaki widać w samym segmencie gramofonów tej firmy. Właśnie Marantz mógłby wiele zyskać, przyłączając się do analogowego wyścigu, a tymczasem oferta składa się z dwóch od dość dawna nieodświeżanych modeli. Z jeszcze innej strony zaskakuje to, że w tak skromnym wyborze, ale u producenta tak renomowanego, jest miejsce na model tak tani.
Za niespełna tysiąc złotych można mieć gramofon z tak prestiżowym logo? Marantz TT5005 waży tylko 2,8 kg, mieści się w niewielkim kartonie, jest niemal kompletnie złożony i skalibrowany. Użytkownik nie zostaje obarczony żadnymi dylematami dla zaawansowanych, ma tylko do wykonania kilka podstawowych czynności.
Instrukcja obsługi pomoże w zainstalowaniu talerza i założeniu paska napędowego (ważne, aby nie rozciągać go ręką, lecz posłużyć się specjalną tasiemką).
Wkładka jest zainstalowana, nie trzeba nawet dbać o siłę nacisku igły wszystko jest gotowe, chociaż podobnie naprzeciw potrzebom początkujących (i o niewielkich umiejętnościach) wychodzą również ION, Pro-Ject i Teac; w tym gronie tylko Lenco L-3808 wymaga większej troski.
Marantz TT5005 - konstrukcja i obsługa
Korpus gramofonu Marantz TT5005 wykonano z lekkiego tworzywa, w komplecie jest pokrywa przeciwkurzowa. Aluminiowy talerz wpuszczono w zagłębienie w obudowie.
Ramię to prosta rurka z zainstalowaną na stałe główką. Wkładkę wraz z systemem mocującym zabudowano, za to przewidziano wymianę samej igły, która - zgodnie z dokumentacją - powinna wystarczyć na ok. 400 godzin pracy. Igła ma oznaczenie DSN-82, identyczne jak w gramofonie Denon DP-29F (gdy przyjrzeć się im dokładniej, można dostrzec więcej podobieństw, co z racji bliskiej współpracy obydwu firmy ani trochę nie dziwi).
Marantz TT5005 to jeden z nielicznych gramofonów z pełną automatyką. Wystarczy umieścić płytę na talerzu, ustawić średnicę krążka (to istotne) i wcisnąć przycisk start.
Dalej gramofon sam sobie poradzi - uruchomi obroty, przesunie ramię i opuści je w odpowiednim miejscu (na początkowe rowki płyty); po zakończeniu ramię automatycznie wraca do pozycji początkowej, a silnik napędowy jest wyłączany.
Czytaj również: Co to jest moment obrotowy gramofonu?
W pełni automatyczne gramofony nie są dzisiaj tak powszechne jak kiedyś, a przecież wystarczy wcisnąć start i można już usiąść w fotelu.
W każdej chwili możemy oczywiście sami przerwać słuchanie - wystarczy wcisnąć klawisz stop. Marantz TT5005 ma także tryb półautomatyczny, możemy ręcznie podnieść ramię i rozpocząć odtwarzanie od dowolnie wybranego obszaru nośnika. Obroty zostaną załączone, zadziała także procedura stop.
Silnik napędowy jest zasilany ze źródła prądu stałego, co umożliwiło zastosowanie elektronicznego przełącznika prędkości obrotowej. Zresztą w kontekście zastosowanej automatyki byłby zupełnie niezrozumiały brak takiej funkcji.
Po zdjęciu talerza widać układ paskowy oraz mechanizm zębatkowy, przekładnie nie są elementami napędu, lecz odpowiadają za automatykę ramienia. Pod talerzem jest również umieszczony przełącznik trybów pracy (z wbudowanym przedwzmacniaczem korekcyjnym, dopasowanym do zainstalowanej wkładki MM, lub bez niego).
Czytaj również: Jaka jest różnica w działaniu gramofonu z automatyką i bez?
Marantz zabudowując elegancko główkę i wkładkę, nie przewidział raczej wymiany tej ostatniej, ale zapewnił dobry dostęp do samej igły.
Odsłuch
Bardzo lekka konstrukcja TT5005 może budzić obawy co do solidności samego dźwięku, ale gramofon nie brzmi wcale "plastikowo". Brzmienie jest jednak dość charakterystyczne, bowiem skupia się na średnicy.
To dla wielu na pewno zachęta, dla szukających w analogu (i nie tylko) poprzez to "esencji" naturalności, a tutaj już w gramofonie poniżej tysiąca złotych... Oczywiście nie jest to barwa i plastyczność spotykana w urządzeniach wyższej klasy.
Marantz TT5005 odsuwa elementy metaliczne, sykliwe, w czym trochę przypomina Lenco grające z własnym przedwzmacniaczem. Ma jednak inny "pomysł" na niższe rejestry.
Teraz są one lżejsze, zaokrąglone, nie konkurują ze średnicą, tylko ją dyskretnie wspierają, tak "w sam raz", aby właśnie ona pochwaliła się nasyceniem i potrafiła z wokalami wyjść nieco do przodu, nie krzycząc na nas, za to sugestywnie je powiększając.
Ograniczona dźwięczność wysokich tonów w tym wydaniu nie jest dotkliwa, brzmienie nie staje się szare i matowe, jest dość soczyste i przyjemnie posłodzone.
Czytaj również: Jakiego typu wkładki są lepsze - MM czy MC?
Bas nie rządzi, jednak nie tylko pomaga średnicy, ale potrafi też "autonomicznie" pokazać własne dźwięki, ani nie rozlewając się, ani nie utwardzając.
Wokale czarują, góra nie dokucza, basik pulsuje rytmicznie. Recepta na dźwięk jest całkiem czytelna. Gramofon Marantz TT5005 wywoła z całą pewnością pożądane wrażenie źródła analogowego, nie siląc się na rolę źródła wzorcowego.
Producent nie przewidział bolca uziemiającego, a mimo to nawet wyjście wprost z wkładki nie dawało najmniejszego przydźwięku. Świetnie! - bowiem zastosowanie zewnętrznego przedwzmacniacza pozwoli wycisnąć więcej pary w zakresie niskich częstotliwości, jak też pokazać więcej detalu wysokich. Ale i bez tego można zaczynać, a nawet na tym poprzestać.