Oczywiście, oprócz tej czesko-austriackiej firmy można kupić niedrogie gramofony, chociażby od Music-Halla czy Goldringa, ale (poza tym, że dla MH gramofony robi Pro-Ject, a dla Goldringa Rega...) żadna inna firma nie ma tak kompletnej, wyczerpującej najróżniejsze potrzeby i pasującej do przeróżnych portfeli oferty.
Jakiś czas temu do sprzedaży wprowadzono kolejną, już trzecią, wersję największego hitu PJ, jednocześnie najtańszej pozycji - modelu Debut. Testowany w "Audio" pozostawił po sobie same dobre wspomnienia i przekonanie, że na tym poziomie cenowym nic lepszego zrobić się raczej nie da.
PJ nie spoczywa jednak na laurach. Oto bowiem, bazując na podstawowej wersji Debut III, przygotowano dwa nowe modele - jeden, który otrzymał dopisek SE, będący krokiem w górę oraz skok w bok, ukłon w kierunku wygody - model E. Równocześnie opracowano nową wersję przedwzmacniacza gramofonowego Phono Box (teraz MkII).
Pro-Ject Debut III E
Na tym tle model Pro-Ject Debut III E wydaje się identyczny z podstawowym. Kiedy jednak zerkniemy pod spód, zobaczymy, że nie ma już mechanicznego wyłącznika napięcia, zamiast niego jest przycisk, a w miejscu niewielkiej puszeczki do której podłączane było zmienne napięcie 16V, mamy dużą puchę, której partneruje równie duża puszka okrywająca gniazdo ramienia.
Model E jest bowiem odmianą, w której zastosowano opto-elektroniczne wyłączanie silnika. Układ działa w prosty sposób: naciskamy przycisk, przesuwamy ramię nad płytę i je opuszczamy. Kiedy igła dojdzie do końca płyty, napięcie doprowadzane do silnika zostaje wyłączone, a talerz się zatrzymuje. Unikamy w ten sposób irytującego, powtarzającego się stuku przy końcu płyty.
Rozwiązanie jest bardzo elegancko zaaplikowane, bez udziału mechanicznych wyłączników, które mogłyby degradować dźwięk, tylko za pomocą opto-elektroniki. Ponieważ jednak na kolumnie podstawy ramienia musiały zostać zamontowane niewielkie elementy przerywające obwód, trzeba było sprawdzić, w jaki sposób i czy w ogóle wpływają na dźwięk.
Odsłuch
Pro-Ject Debut III E i wkładka Ortofona, taki system pracujący z nowym preampem Pro-Jecta gra zadziwiająco – jak na niewysoką cenę i w gruncie rzeczy prostą konstrukcję - atrakcyjnym dźwiękiem. Jego charakter ujawnia się jednak dość szybko – szybki, dokładny, z mocno rozbudowaną górą.
Żadnych ociepleń, romantycznych dodatków itp. Zmiana wkładki na K-4 PJ pokazuje, że to w głównej mierze charakter wkładki, potem przedwzmacniacza, a na końcu gramofonu.
Sam gramofon był - jak na te pieniądze - bardzo neutralnym elementem systemu. Od niego samego dostajemy to, co było zauważalne już przy wersji podstawowej i najtańszej wkładce Ortofona, a więc uderzenie, rytmiczność i bardzo ładny dół. Byłem mocno zdziwiony, jak skocznie i tanecznie zabrzmiało słabe tłoczenie albumu "Substance 1987" grupy New Order (Tonpress, SXT170).
To jednak, w jakiejś mierze, zapewnia podstawowa wersja Debuta. Dopiero po wrzuceniu na talerz dobrze naciętej płyty, na dobrym winylu, jak np. dokonanej przez Speakers Corner reedycji Ballad John Coltrane Quartet (Impulse!, AS-32, 180g) widać, jak wiele dają "drobiazgi" zmieniające Debuta w wersję SE.
Z dobrymi tłoczeniami poprawia się przede wszystkim głębia nagrania oraz wyrafinowanie góry. Blachy brzmiały wyraźnie, miały szybki atak i długie wybrzmienie.
Już na tym poziomie cenowym można mówić o wstępie do wyrafinowania, dobrym wglądzie w technikę gry Coltrane’a na saksofonie i bogactwem harmonicznych, które fundują przecież brzmienie tego instrumentu. Pro-Ject DEBUT III E śpiewająco radzi sobie również z muzyką klasyczną.
Pro-Ject DEBUT III E to nieskomplikowana, a jednak w swojej prostocie bardzo dobrze pomyślana konstrukcja. Jeżeli zależy Państwu na jak najtańszym, dobrym produkcie, to można pozostać przy wersji podstawowej Pro-Ject DEBUT III.
Jeżeli jednak jeszcze jej Państwo nie kupili i możecie dorzucić kilka złotych – zróbcie to! Zarówno wkładka, jak i sam deck są o wiele, wiele lepsze. Trzeba wszakże pomyśleć w przyszłości o kupieniu lepszego interkonektu. W zwykłej wersji takiego luksusu nie mamy.
O ile upgrady, poprawki itp. mają na celu poprawę dźwięku – i to nam wersja SE zapewnia – o tyle model Pro-Ject DEBUT III E ma co innego na celu: poprawienie komfortu obsługi. W przypadku automatów najczęściej jednak dźwięk ulega pogorszeniu, na co wpływ ma zmieniona budowa mechaniczna urządzenia.
W porównaniu ze zwykłą wersją gra minimalnie inaczej, ale usłyszymy to tylko wtedy, jeśli zastosujemy wkładkę w rodzaju Sumiko BlackBird (2696 zł) lub inną o zbliżonej klasie. W połączeniu w znajdującym się na wyposażeniu Ortofonem OMB 5e, ani z żadną wkładką poniżej 1000 zł, różnice nie będą słyszalne. Przy wyborze tego modelu można się więc kierować wyłącznie względami natury praktycznej.
Na koniec tylko kilka słów o przedwzmacniaczu. Kilka, bo dużą część o nim usłyszeliśmy przy Pro-Ject DEBUT III E. W porównaniu do starszej wersji poprawie ulegają wszystkie najważniejsze elementy dźwięku, włącznie z wyraźnie lepszą rozdzielczością – piętą achillesową starszej wersji.
Teraz dźwięk jest wreszcie bogaty w harmoniczne, wybrzmienia, ale potrafi również kopnąć, a to dzięki dobitnemu wyższemu basowi. Żadne pieniądze, a dźwięk naprawdę wysmakowany.
Phobo Box MkII
O ile zmiany w gramofonach nie zmieniły zasadniczo ich wyglądu, o tyle nowa wersja Phono Boxa wygląda całkiem inaczej niż starsza. Inny jest również układ elektroniczny. W sekcji MC pozostawiono bardzo dobry układ TL071 Thomson Semiconductor, jednak w sekcji MM układ wymieniono na niskoszumny układ NJM2068 JRC.
Zmiany objęły również topologię układu, najwyraźniej więc ktoś nad Phono Boxem popracował. Oporniki są metalizowane, precyzyjne, zaś kondensatory to towarzystwo mieszane – foliowe, polipropyleny i ceramiczne (tych jest najmniej). Układ filtrujący napięcie jest niewielki i partneruje mu zewnętrzny, mały zasilacz ścienny (16 V).
Wojciech Pacuła