W poprzednich inkarnacjach tego najtańszego modelu Pro-Jecta była to niedroga konstrukcja z aluminiową rurką o niewielkiej średnicy, zakończoną plastikową główką. I wszystko wydawało się na miejscu, bo ostatecznie chodziło o naprawdę niewielkie pieniądze, a Debut, pomimo swoich ograniczeń, sprawdzał się nadzwyczaj dobrze.
To już jednak przeszłość. W najnowszej wersji otrzymujemy bowiem prawdziwie audiofilskie, "zawodowe" ramię. Pro-Ject Debut III zbudowany został na podstawie z prostokątnej płyty MDF, pokrytej czarną strukturalną farbą. Ponieważ jest to konstrukcja "sztywna", czyli bez subchassis, jedynym elementem odsprzęgającym od podłoża są nóżki z elastomeru, sztuk cztery.
Silnik oraz plastikowy subplater są takie same jak w droższych modelach Pro-Jecta. Jest również bardzo dobry, aluminiowy wałek na osi silnika, za pomocą którego - manualnie - zmieniamy prędkość z 33,33 na 45,11 rpm.
Z poprzedniej wersji nowemu Debutowi dostał się również talerz – wykonany z chromowanej stali, o średnicy 280 mm (a więc nieco mniejszej niż średnica płyty - 300 mm). Zewnętrzną powłokę talerza stanowi winyl oraz - na samej górze - filcowa mata.
Moment obrotowy z osi synchronicznego silnika (zasilanie ze ściennego transformatora 16V) przenoszony jest na subplater za pośrednictwem gumowego, płaskiego paska.
O niewysokiej cenie gramofonu świadczy niewymienialny przewód sygnałowy, zakończony wtykami RCA oraz plastikowa osłona na silnik. Z poprzedniej konstrukcji pozostała również dość chybotliwa pokrywa. Posiada ona plastikowe wypustki, które dystansują ją od chassis. Jeżeli jednak słuchamy gramofonu z zamkniętą klapą, warto przykleić w tym miejscu gumowe krążki.
Pro-Ject Debut III - ramię
Pro-Ject Debut III wyposażono w zupełnie nowe, zaprojektowane od podstaw specjalnie do tej konstrukcji, ramię. Jest to nieco zmniejszona wersja ramienia "9" stosowanego zamiennie z węglowym we wszystkich gramofonach Pro-Jecta.
Jest ono nieco krótsze - długość 8,6" (218,5 mm) – i ma średnicę 12 mm. Jest wykonane z niewytłumianej rurki aluminiowej, która na końcu została spłaszczona, w wyniku czego powstała główka. Rurkę osadzono w grubszej tulei, na której zamocowano stalowe kolce, oparte w szafirowych łożyskach, tworzące razem zawieszenie poziome.
Rama z gniazdami jest niewielka i ma kształt elipsy. Równie mała przeciwwaga (dostosowana do wkładek o masie 3,5 - 5,5 g, jest też opcja dla masy 6 - 9 g) nakręcana jest na plastikową rurkę, której oś została obniżona w stosunku do osi rurki ramienia.
I nie wiem... ale być może jest to kierunek następnych zmian, gdyż średnica plastikowej rurki jest znacznie większa niż poprzednio (teraz 9 mm). Rurki w ramionach "9" są dość cienkie, przez co łatwiej wpadają w rezonans i... łatwo się łamią.
Pro-Ject Debut III - dźwięk
Mam dwie wiadomości - dobrą i złą. Zacznę od złej - złe wiadomości sprzedają się lepiej - Pro-Ject Debut III nie od razu jawi się jako cudowne, niedrogie urządzenie, gotowe do pracy prosto po wyjęciu z pudełka, tak jak to było przy wersjach I i II. I nie chodzi o jego ustawianie, ponieważ jest regulowany przez dystrybutora przed wysyłką, a o dźwięk, nad którym trzeba się nieco napocić, ponieważ bardzo wyraźnie słychać każdą zmianę, jakiej dokonujemy w jego "otoczeniu".
Teraz dobra - nie dość, że po odpowiednim przygotowaniu Debuta będzie znakomicie, to od razu słychać, że Pro-Ject Debut III jest znacznie lepszą, bo brzmieniowo bardziej przejrzystą konstrukcją od swego poprzednika.
Dźwięk gramofonu zdominowany jest przez wkładkę Ortofona OM 5E, która jest z nim dostarczana. O ile w II jej słabości zbytnio nie raziły, a nawet "zazębiały" się z charakterem gramofonu, o tyle teraz doskonale słychać, że jest to taniutka i skromna wkładeczka "na początek".
Nie wiem, czy taki był zamysł konstruktorów, ale prawdziwą klasę Pro-Ject Debut III pokazuje dopiero z droższymi wkładkami, np. z firmową K-4.
Z Ortofonem Debut mógłby służyć jako egzemplifikacja stereotypu dźwięku analogowego - gładki, z nieco wycofaną górą, wyrazistym środkiem oraz nieco poluzowanym basem.
Poprzednio punktu odniesienia dla Debuta właściwie nie było, gdyż był on klasą sam dla siebie, zaś teraz odniesieniem dla III jest... II. A to porównanie wychodzi dla poprzedniej wersji smutno. Teraz pojawiła się znakomita scena - której precyzja, wymiary - również w głąb - przypominały znacznie droższe konstrukcje PJ-1 Xpression i Classic 2.9.
Ważną cechą zestawu Pro-Jecta jest brak dokuczliwych trzasków. Nawet w cichych partiach, jak te, które rozpoczynają Overturę No3 z Leonory Beethovena z przepięknej płyty "Concert of the Century" (CBS Masterworks 79200, qaudro), nie przeszkadzały w odbiorze muzyki.
W tym samym utworze wspaniale – jak na tę cenę – oddane zostały kotły, z niskim zejściem i ładnym wybrzmieniem. Sekcje smyczków podawane były jako całość, ale pokazywanie poszczególnych skrzypiec to domena zupełnie innych rejonów cenowych.
Orkiestra pokazana została w dobrej odległości, ponieważ była nieco wycofana i miało się wrażenie, że siedzi się gdzieś w dwudziestym rzędzie sali. Przez takie usytuowanie podkreślone były odbicia od ścian.
W podobnej stylistyce podana została płyta z niemieckim tłoczeniem płyty Sviatoslava Richtera grającego Beethovena i Haydna (Melodia-Auslege 77301 ZK).
Fortepian był nieco oddalony, bez wyraźnych uderzeń młoteczków, czyli tak, jak słyszy to widz w którymś tam rzędzie, bez wkładania głowy do instrumentu, jak np. w najnowszym projekcie Leszka Możdżera. Podobnie słychać było publiczność – nieco jak zza ściany, bez wyrazistych skrzypnięć krzeseł itp.
Popisał się Pro-Ject Debut III również przy dobrze zrealizowanych płytach pop i rock. Wśród tych pierwszych pewnym wzorcem jest dla mnie płyta Matta Bianco z Basią "Whose Side Are You On"? (WEA Records GB: WX7 240 472-1), gdzie dynamika kasowała wszystko co cyfrowe (i kosztuje mniej niż 4000 zł).
Pro-Ject DEBUT III jest wyjątkowym gramofonem - jest niedrogi, a stanowi wystarczająco przezroczyste "narzędzie", żeby myśleć o poważnych zmianach w "oprzyrządowaniu". Zacząć należy bezwzględnie od wkładki - K-4 lub K-6 PJ wcale nie wyznaczą granic możliwości nowego Debuta.
Ważnym elementem jest półka, na której gramofon postawimy. Pro-Ject DEBUT III natychmiast pokazuje różnice pomiędzy szkłem, płytą MDF i prawdziwą półką gramofoów ą, jak ta, którą wykonuje firma Troks.
Nie jest to więc bezproblemowe wejście w świat analogu, jak w przypadku Debuta II. Wydaje się, że warto od razu kupić wersję z regulacją obrotów (Debut III - Phono SB) - będzie lepiej i wygodniej. Trzeba też powiedzieć, że kolejny raz Pro-Ject skonstruował gramofon, który jest zagrożeniem wyłącznie dla gramofonów... Pro-Jecta. Innych konkurentów nie widzę. Tym bardziej nie słyszę.
Wojciech Pacuła