Wiele lat obcowania z Elakiem do pewnego stopnia znieczuliło nas na wyjątkową urodę większości jego konstrukcji. Jej źródłem były przede wszystkim niekonwencjonalne głośniki nisko-średniotonowe, w których membrana przybrała już wiele lat temu kształt gładkiej miski, a ponieważ była wykonana z folii aluminiowej, stąd też pięknie się błyszczała.
Takie wzornicze fajerwerki zawsze mają i zwolenników, i przeciwników, ale dla wszystkich, przed wydaniem ostatecznej oceny, ważne jest, czy efektowny pomysł ma też sens techniczno-akustyczny, czy jest tylko dla 'picu'.
Koncept Elaca broni się przed takim zarzutem, bo jego istota nie leży w samej zewnętrznej aluminiowej warstwie, ale w bardziej skomplikowanej strukturze membrany, która złożona jest z dwóch warstw -ta głębsza, z zewnątrz niewidoczna, ma postać znanego z większości konwencjonalnych głośników stożka, wykonanego z celulozy.
Połączenie obydwu warstw gwarantuje bardzo dobrą sztywność, a jednocześnie zapewnia rozproszenie rezonansów charakteryzujących każdy z tych materiałów niezależnie. Osiągnięty rezultat był pod każdym względem tak dobry, że w praktycznie niezmienionej formie funkcjonował przez kilkanaście lat, w kolejnych generacjach Elaców.
I pewnie bez znudzenia klientów mógł być kontynuowany... bo jak go udoskonalić, czym go zastąpić? A jednak. Konstruktorzy Elaca ponownie błysnęli - dosłownie i w przenośni -i uczynili błyszczące membrany jeszcze ciekawszymi, zarazem ponownie podając przekonujące uzasadnienie techniczne dla tej modyfikacji.
'Połamanie' wcześniej gładkiej aluminiowej powierzchni ma prowadzić do zmniejszenia jej pasożytniczych wibracji, a także zwiększenia sztywności. Służy temu również przedłużenie karkasu cewki drgającej i połączenie go z warstwą aluminiową, a nie tylko z szyjką stożkowej warstwy celulozowej. A jaki jest efekt wizualny, nie ma się co rozwodzić -fenomenalny, co dostatecznie dobrze pokazują zdjęcia.
Seria 240 jest pierwszą, która może się pochwalić 'krystalicznymi' głośnikami; choć nie jest to seria najtańsza, to też nie najdroższa. To sytuacja nietypowa, kiedy nowe, tak efektowne i chyba perspektywiczne rozwiązanie nie pojawia się zrazu w konstrukcjach najwyższej serii.
Kiedy zobaczyłem 'kryształy' na zeszłorocznej IFA, gdzie zostały pokazane chyba po raz pierwszy, przestraszyłem się, że jeszcze wówczas nieopublikowany test referencyjnych 609X-Pi właśnie się zdezaktualizował, bo przecież niemal na pewno jest już za rogiem nowy flagowiec...
Przynajmniej wówczas odpowiedź brzmiała: nie, 609 i pozostałe modele tej serii jeszcze trochę pożyją. Ale i w serii 240 znajdują się duże kolumny -największe trójdrożne FS 249, oprócz nich dwuipółdrożne FS 247, a ponadto większy od BS 243 podstawkowiec -BS 244, z 18-cm głośnikiem nisko-średniotonowym, i centralny CC 241. Można się więc w kinie otoczyć kryształami.
'Krystaliczny' głośnik nisko-średniotonowy jest więc z pewnością w tej chwili liderem, ale wysokotonowy nie pozostaje daleko w tyle. Mógłby być ozdobą wielu innych, nawet dowolnie drogich monitorów -to oryginalny JET, którego działanie w dużym stopniu jest podobne do działania przetworników wstęgowych, z tą różnicą, że ciśnienie wytwarzane przez dość dużą powierzchnię membrany, poskładaną w harmonijkę, jest transmitowane nie bezpośrednio, a przez pięć szczelin o precyzyjnie dobranych wymiarach.
A błyszczący front JET-a doskonale pasuje do nisko-średniotonowego. Wszystko to wygląda szczególnie elegancko przy obudowie pokrytej czarnym lakierem fortepianowym.
Nie przepadam bezkrytycznie za tym tak modnym dzisiaj wykonaniem, a nawet cieszę się, że do testu dostaliśmy wersję oklejoną fornirem czereśniowym, bo robienie zdjęć błyszczącym obiektom to udręka, jednak w tym przypadku kropkę nad i charakterowi urządzenia daje właśnie taka wersja. Jest też trzecia opcja -naturalna okleina nazwana Mocha. Może chodzi o moccę, a może o muchę.
Obudowa BS 243 ma też bardzo ładne proporcje, jej zwartość podkreślają obrysy koszy głośników na przedniej ściance, a także dużego gniazda i otworu bas-refleks na tylnej. W dolnej ściance znajdują się gwinty, służące przykręceniu BS 243 do dedykowanych im standów LS 70 -jak symbol wskazuje, o wysokości 70 cm.
Obudowa jest też zacna w środku -pionowe wzmocnienie w tak małej skrzyneczce to element wcale nie obowiązkowy. Małe rozczarowanie przynosi tylko kosz głośnika nisko-średniotonowego.
Najbardziej cenimy sobie kosze odlewane z niemagnetycznych metali, ale jesteśmy też gotowi uznać, że podobnymi właściwościami mogą charakteryzować się dobre odlewy z tworzyw sztucznych -i do takich od lat przyzwyczajał nas Elac. Z zewnątrz również tym razem tak to wygląda -charakterystyczny obrys... to jednak tylko dokręcony plastikowy pierścień, a pod nim znajduje się już kosz z blaszanej wytłoczki.
I nawet bym o tym łaskawie nie wspominał, gdyby nie wizerunek głośnika nisko-średniotonowego, pokazany przez producenta w 'informacji o produkcie BS 243', który wyraźnie ma kosz odlewany z tworzywa, integralny z zewnętrznym pierścieniem.
Głośnik ten pokazano co prawda 'z okazji' nowej krystalicznej membrany, którą mamy i w BS 243, i prawie na pewno dokładnie taki zastosowano w jakiejś innej konstrukcji Elaca, ale mucha usiadła.
Mimo poprawienia -rozszerzenia - charakterystyki przetwarzania głośnika nisko-średniotonowego, a także mimo delikatności głośnika wysokotonowego (JET ma dość wysoką częstotliwość rezonansową i nie może być obciążany tak, jak większość kopułek), konstruktor ustalił dość niską częstotliwość podziału -2,7 kHz.
Już tylko z tego powodu trzeba było głośnik wysokotonowy potraktować filtrem wysokiego rzędu -ta sekcja w zwrotnicy jest wyjątkowo skomplikowana, zawiera kilkanaście elementów. Elac nie daje się uwieść modzie na minimalizm. Na razie.
Ponieważ audiofile są nią uwiedzeni, producenci raczej nie mają wyboru. BS 243 dają możliwość regulacji ich brzmienia. Zwłaszcza niemieckie zespoły głośnikowe czasami mają z tyłu jakieś pokrętła, przełączniki i zwory. Tym razem jednak nic nie dzieje się w domenie elektrycznej, zwrotnica jest zafiksowana. Bas regulujemy znanym sposobem -zamykając otwór bas-refleks zatyczką z gąbki.
Ale nie tylko; po raz drugi w krótkim czasie - pierwszy raz w testowanych miesiąc temu B&W 685 -zanim całkowicie zatkamy otwór i tym samym unieruchomimy układ rezonansowy obudowy, możemy zmniejszyć jego średnicę pierścieniem, tym samym zmieniając strojenie bas-refleksu.
W przetwarzanie wysokich tonów ingerujemy również sposobem czysto akustycznym. W komplecie znajdziemy kolejny pierścień z pianki -tym razem płaski, o większej średnicy -który należy umieścić na froncie głośnika wysokotonowego, za pomocą czterech uchwytów z cienkiego drutu wkładanych w niemal niewidoczne otworki we froncie tweetera.
Pianka ma za zadanie wytłumić fale, które odbite od gładkiego frontu, częściowo wzmacniają promieniowanie biegnące w stronę słuchacza; można też zakładać, że pod dużymi kątami sama grubość pierścienia ograniczy 'pole widzenia' tweetera. Dwie strony dalej przedstawiamy działanie obydwu rozwiązań, ustalone na drodze pomiarowej.
Odsłuch
Elac to fenomen pewnego paradoksu techniczno-wizualno-brzmieniowego. Metalowe, błyszczące membrany sugerują jasne, zimne, a co najmniej wyraziste, dźwięczne brzmienie... Dobrej rozdzielczości trudno BS 243 odmówić, ale w związku z takimi oczekiwaniami (czy obawami) szczególnie frapująca jest równowaga, spójność, brak najmniejszych przejaskrawień.
Wysokie tony są idealnie wplecione w średnicę albo inaczej mówiąc - wychodzą z niej płynnie, równo, bez żadnych dryblingów. Pewną ceną za taką stuprocentową poprawność jest brak efektownego wyeksponowania detali tego zakresu, ale tutaj nie można mówić o jakościowym kompromisie, a o wyborze pewnego sposobu prezentacji, który automatycznie wyklucza inny.
To, co dla jednych jest ciekawe i efektowne, dla innych może być fatygujące. BS 243 w zakresie wysokich tonów są więc poukładane, dokładne, gładkie, trochę słodkie, wolne od wszelkiej szorstkości i zapiaszczenia. Odrobinę pierwiastka metaliczności i jednocześnie wyższą temperaturę demonstrują za to średnie tony.
Mają bardzo dobrą plastyczność, ciepło niższego rejestru, ale są także lekko podkręcone w wyższym podzakresie, co daje całemu brzmieniu bezpośredniość, nie pokutującą zbytnią agresywnością czy mechanicznością. Elaki są najdalsze od przejawów suchości i chłodu, nasycenie i soczystość jest nawet o pół punktu przed detalicznością.
Duży udział w takim profilu ma charakter basu, wypełnionego, 'substancyjnego', którego wybrzmienie tworzy bezpieczną, ocieplającą otulinkę. Ale -co w związku z tym trzeba koniecznie zaznaczyć -bas doskonale trzyma się tempa muzyki, budując dobrą dynamikę.
Scena jest szeroka, jednak jej skraje nie są nadużywane, cała dostępna przestrzeń jest proporcjonalnie i organicznie wypełniona - pozorne źródła nie wiszą w oderwaniu od siebie, łączy je tkanka akustyki pomieszczenia. Naturalny ład i porządek.