Kolumny Elaca z analogicznym układem przetworników testowaliśmy całkiem niedawno (10/2011) - był to model FS 187, również z kosztownym wysokotonowym JET-em, ale głównie z tańszą obudową (oklejoną folią winylową), kosztujący znacznie mniej - 5400 zł.
Przez moment obawiałem się, że możemy mieć do czynienia tylko z "przepakowaniem" tej konstrukcji do bardziej eleganckiej skrzynki, a wtedy - o czym tu pisać...
Szybko jednak się wyjaśniło, że jest też co najmniej jeszcze jedna, i to poważna różnica - "15-tki" w FS 187 mają tradycyjne dla Elaca membrany "miskowe", natomiast w Elacu FS 247, tak jak i w innych modelach tej wyższej serii, są już "kryształowe". Chodzi o kształt powierzchni, wprowadzony kilka lat temu początkowo do modeli referencyjnych, a teraz i w modelach klasy wyższej-średniej.
Elac FS 247 to najtańsza kolumna wolnostojąca serii 240, dwie większe to FS 248 i FS 249; są bardzo ciekawe o tyle, że chociaż zajmują określone miejsca w hierarchii, wskazywane przez ich symbole, to pierwsza z nich wcale wyraźnie nie ustępuje drugiej; FS 248 to bardzo smukła, wysoka konstrukcja z trzema 15-cm niskotonowymi, 14-cm średniotonowym i JET-em, natomiast FS 249, zamiast trzech "15-tek", ma dwie "18-tki", w obudowie nieco niższej i szerszej.
FS 247 - to kolumna znacznie niższa od FS 248, podobnie jak ona szczupła, wszystko ma tu jednak zdrowe proporcje, właściwe zastosowanemu układowi głośnikowemu. Modele podstawkowe mniejszy i większy noszą symbole BS 243 oraz BS 244, wreszcie centralny - CC 241.
Seria 240 jest dostępna w dwóch wersjach - standardowej i "Black Edition". Ta druga wyróżnia się nie tylko czarnym lakierem fortepianowym, ale też czarnym kolorem "kryształowych" membran.
Wykonanie standardowe też jest niczego sobie - obudowa pozornie skromna, bo niewielka i regularnie prostopadłościenna, jest wykończona naprawdę "słodko" naturalnym fornirem. Ma delikatnie zaokrąglone krawędzie, lakierowanie wygładza powierzchnię forniru. Do testu dostarczono wersję w okleinie wiśniowej.
Diamenty są wieczne
"Kryształowe membrany" bazują na ogólniejszej koncepcji wprowadzonej przez Elaca wiele lat temu - membrany sandwiczowej, złożonej z niewidocznego od przodu celulozowego stożka (połączonego z cewką drgającą) i przyklejonej do niego lekkiej warstwy z aluminiowej folii, która wygląda tak efektownie z zewnątrz.
Podział na strefy, przypominający powierzchnię diamentu, ma za zadanie jeszcze bardziej usztywnić membranę i jednocześnie poprawić rozpraszanie jej rezonansów.
Głośnik wysokotonowy JET wywodzi się z przetworników wstęgowych, lecz jest istotnie różny - pobudzenie membrany do ruchu powoduje takie jej wyginanie, które z kolei wywołuje znacznie większą prędkość ruchu cząsteczek powietrza, niżby powstał z prostoliniowego ruchu membrany (przy tym samym sygnale sterującym).
Stąd promieniowanie przechodzi przez kilka szczelin o powierzchni mniejszej niż powierzchnia samej membrany.
Zarówno tandem niskotonowy/nisko-średniotonowy, jak i wysokotonowy obrazują technikę Elaca w najlepszym wydaniu, wyraźnie inną niż u konkurencji i niezwykle inspirującą, nawet dla laików - wrażenie zaawansowania jest nieodparte i natychmiastowe.
Już tradycyjnie dla Elaca, w komplecie z kolumnami jest dostarczany bogaty zestaw akcesoriów "dostrajających". Na głośniku wysokotonowym możemy zamocować pierścień z pianki, który wytłumi część promieniowania (odbić); efekt tej interwencji jest jednak bardzo subtelny, zwłaszcza w porównaniu ze zmianą, jaką możemy wywołać w zakresie niskotonowym.
Bas i układ rezonansowy
Elac od pewnego czasu konsekwentnie projektuje kolumny wolnostojące w sposób pozwalający na eleganckie i bardzo skuteczne regulowanie poziomu basu. Główny otwór bas-refleksu znajduje się w dolnej ściance, jego promieniowanie wydostaje się dzięki wysokim nóżkom, jakie dystansują obudowę od cokołu. Takie ulokowanie otworu wcale nie grozi wzbudzeniem się basu, bowiem bliskość podłogi jest już uwzględniona w strojeniu.
Dodatkowy otwór, o dwa razy mniejszej powierzchni (ale wyprowadzony razem z głównym z jednej komory, stąd tworzący z nim jeden układ rezonansowy), znajduje się na górze tylnej ścianki; dostęp do niego jest łatwy, a jego zamknięcie - znajdującym się w komplecie korkiem - nie tyle usuwa problem wydmuchu do tyłu, co przestraja działanie całego układu rezonansowego (a więc zmienia też charakterystykę ciśnienia wydobywającego się z głównego otworu) w kierunku niższych częstotliwości, równocześnie ze znacznym obniżeniem poziomu w zakresie "średniego" basu (co można prześledzić w naszym laboratorium).
Wreszcie stopy wkręcane w cokół mogą zostać uzbrojone w ostre kolce lub w miękkie absorbery - w zależności od naszych przekonań, doświadczeń, a przede wszystkim od tego, w jakim stanie chcemy mieć parkiet...
Wszystkie te dodatki mają przecież znaczenie praktyczne, a dodatkowo, zebrane razem, poprawiają nastrój, wskazując, że mamy do czynienia z kompetentnie i kompletnie przygotowanym produktem - Elac FS 247 może nie są wielkie "ciałem", ale nie pozostawiają niedosytu, ich "wartość postrzegana" jest adekwatna do ceny.
Odsłuch
Zawsze jakaś konstrukcja musi być w teście naj... Tym razem najmniejszy jest Elac, który wszedł z relatywnie skromnym układem dwuipółdrożnym między trójdrożnych i czterodrożnych mięśniaków, z których każdy ma dwa 18-cm lub nawet 20-cm niskotonowe bicepsy.
Elac ma dwa 15-cm, i zupełnie mu wystarczą, aby pokazać nie tylko sporą siłę, ale przede wszystkim "technikę", dzięki której jego brzmienie jest bezbłędnie spójne, kompletne, soczyste, plastyczne, nie mówiąc już o zrównoważeniu, które pojawia się tu jak coś oczywistego, nad czym w ogóle nie będziemy się dalej zatrzymywać.
No dobrze, ale nie zmieniajmy tematu - czy bas z takiej konstrukcji może konkurować z basem generowanym z większych kolumn? Po kolei. Przyznaję, że w swoich testach nie badam, jak głośno mogą zagrać kolumny - ograniczenia czasami wychodzą na wierzch, gdy kolumny są ewidentnie słabe, ale ponieważ poprzestaję na poziomach umownie "średnio- wyższych", więc przez taką próbę bez problemów przechodzą praktycznie wszystkie układy dwuipółdrożne - i przeszedł przez nią Elac FS 247, jednocześnie całkiem swobodnie schodząc z basem w okolice, gdzie kończy się "program" regularnych materiałów muzycznych.
Elac FS 247 nie emituje potężnych wibracji i masowania, ale ma pewien sposób - robi wrażenie operowania niskim basem za pomocą lekkiego zaokrąglenia i poluzowania na skraju przetwarzanego pasma; nawet jeżeli nie jest to "docelowe" 20 herców, to wydawać się może, że jesteśmy już na samym dole.
W przypadku kolumn Elac FS 247 to standardowe dla Elaca ocieplenie basu nie było ani trochę nadmierne i nawet nie próbowałem zamykać górnego otworu w celu przestrojenia układu i "odchudzenia" niskich częstotliwości; wszystko było jak trzeba, emanowało doskonałym wyważeniem, spójnością i elegancją. Jak zwykle w Elakach, występowała tu nuta słodyczy, nie było żadnej ostrości.
Połączenie nasycenia i delikatności jest ujmujące a także nadzwyczaj charyzmatyczne, nawet bez porywającej dynamiki i analityczności brzmienie odbieramy zarówno jako muzykalne jak i neutralne. Niczego więcej, niczego mniej w tej kompozycji bym sobie nie życzył - jej wewnętrzna harmonia jest przepiękna.
Jeżeli już na siłę dzielić pasmo na zakresy, aby przedstawić je niezależnie, to największe wrażenie robi średnica - żywa, zarazem uprzejma, barwna i nienapastliwa. Bez wyolbrzymiania, bez podgrzewania, bez akcentowania czegokolwiek, naturalna i często pierwszoplanowa. Czy wysokim tonom należy się mniej punktów?
Są podobnie pięknie wykształcone i dopieszczone - przejrzyste, nasycone drobnymi smaczkami, z dobrym blaskiem. O tym, że pozostają idealnie zestrojone ze środkiem, miałem już nie pisać...
Scena jest bardziej skupiona niż ze spektakularnie pod tym względem grających Chario, lecz w zamian - a może dzięki temu - lokalizacje są perfekcyjne, czyli dokładne i nasycone, co zresztą ma ścisły związek z plastycznością dźwięku. I tak grają w tym teście niemieckie kolumny... Nie duńskie, nie brytyjskie, nie włoskie...
Andrzej Kisiel