Trzy różne głośniki zmieściły się na przedniej ściance Dali Mentor 1, gdyż dwa z nich to z natury małe przetworniki wysokotonowe, współpracujące w hybrydowym module wysokotonowym, charakterystycznym dla większości kolumn Dali.
Nawet w większych modelach rozwiązanie to pozostaje oryginalne i do pewnego stopnia kontrowersyjne, ale wygląda bardziej naturalnie, gdy występuje w sąsiedztwie większej liczby innych przetworników.
Natomiast tandem wysokotonowych obok jednego małego nisko-średniotonowego... Z pewnością i konstruktorzy Dali zdawali sobie sprawę z tego, że Mentor 1 wydawać się już będzie pewnym kuriozum, ale i samo w sobie ma to również dobrą stronę - daje znacznie większą szansę zauważenia tych głośniczków wśród konkurencji.
Zresztą, skoro wszystkie kolumny tej serii są tak wyposażone, i jest to jedno z najważniejszych znamion firmowej techniki, nie można Mentora 1 potraktować po macoszemu, nie można go zdegradować, uprościć czy nawet 'zracjonalizować', bo wtedy tracąc wsparcie firmowej filozofii, tym bardziej straci szansę na sukces.
A z argumentów czysto akustycznych - gdybyśmy mieli do czynienia z układem bliższym klasycznej trójdrożności, w której jeden z głośników przetwarza średnie tony (lub choćby umownie zakres górnego środka/niższej góry, tak jak w NHT Classic Three), to łączenie takiego ogniwa z 5-calowym głośnikiem nisko-średniotonowym byłoby rzeczywiście dzieleniem włosa na czworo.
Ale podział między tweeterami ma miejsce przy 12 kHz (wg danych producenta), więc o ile idea działania takiego tandemu w ogóle ma sens, to ma go niezależnie od wielkości głośnika nisko-średniotonowego, który w żadnym razie nie ma szans 'dojść' z dobrym przetwarzaniem do nawet dwa razy niższej częstotliwości niż 12 kHz.
Producent musi też wziąć pod uwagę, że część klientów będzie budowała (albo przynajmniej to planowała) systemy kina domowego, w których Mentor 1 ma wielkie szanse pojawić się w kanałach tylnych.
Głośniki obsługujące te kanały nie muszą reprezentować takiej samej jakości jak kolumny z przodu, ale dobrze, jeżeli zachowują jak najwięcej cech decydujących o podobnym brzmieniu. Czy deprecjonujemy pozycję Mentora 1 jako audiofilskiego monitorka, rozważając powieszenie go na ścianie, a nie uroczyste postawienie na podstawkach przed słuchaczem?
Sam producent podpowiada również pierwszy sposób instalacji, zakładając z tyłu obudowy dwie śruby, najwyraźniej pomagające w montażu wieszaka. To pewna strata z estetycznego punktu widzenia, bo kiedy głośniki będą stać na podstawkach, nie będą już mogły pochwalić się tak nieskazitelnym ze wszystkich stron wykonaniem.
Jest też pewien konflikt między montażem naściennym a wyprowadzonym z tyłu otworem bas-refleks - chyba że wieszak pozwoli odsunąć obudowę na kilkanaście centymetrów, w przeciwnym razie otwór chyba lepiej zamknąć.
Dali wprowadza modele Mentor stopniowo, a takim postępowaniem różni się od większości producentów, którzy zwykle ogłaszają 'zwodowanie' całej, kompletnej serii nowych konstrukcji. Metoda 'wszystko naraz' wydaje się świadczyć o lepszej organizacji, daje klientowi pełny obraz sytuacji, pozwala wydrukować kompletne katalogi, itp.
Ale nie ma róży bez kolców, pod presją czasu, w jakim musi pojawić się nowa linia produktów, mogą się zdarzać po prostu projektanckie niedoróbki, cała seria i rynkowa strategia firmy nie będzie czekać na jakiegoś marudera, z którym jego konstruktor nie do końca może dać sobie radę... albo więc, co jest mniejszym złem, model taki nie wchodzi do oferty, albo, co częstsze, do oferty wchodzi, bo jest w niej bardzo potrzebny, chociaż niedopracowany (znam takie przypadki nawet nie z własnych obserwacji, ale ze szczerych wyznań konstruktorów).
Sytuacja, w której nie ma marketingowej presji na uroczyste przedstawienie całej serii, daje projektantom więcej swobody i czasu, a w efekcie lepsze rezultaty. Tak chcieliby pracować w każdej firmie, ale im nie dają... Dają za to w Dali.
Pochodną takiego luzu jest też jednak mniej korzystny dla klienta luz w przedstawianiu oferty przez samych dystrybutorów. Mentorki 1 dostarczono nam do testu w pierwszej połowie minionego roku, ale jeszcze w grudniu, a może i do tej pory, nie ma na ich temat ani słowa w polskiej wersji witryny Dali - są tam przedstawione tylko Mentory 6 (wolnostojące dwuipółdrożne, testowane w Audio 6/2007) i Mentory 2 (podstawkowe, ale z większym niż w 'Jedynkach', 18 cm nisko-średniotonowym), czyli dwie konstrukcje, które rozpoczęły serię Mentor pond rok temu.
Niedawno od dystrybutora dowiedzieliśmy się (i pisaliśmy w listopadowych Aktualnościach) o największych, trójrożnych Mentorach 8, ale na angielskojęzycznej wersji witryny znaleźliśmy też Mentory 5 - dwuipółdrożne jak Mentory 6, jednak z mniejszymi, 5-calowymi nisko-/nisko-średniotonowymi), a także centralny Vokal.
Do tej pory cały czas, pisząc 'dwuipółrożne', abstrahowaliśmy od podziału sekcji wysokotonowej, ale biorąc pod uwagę wprowadzaną w jej ramach kolejną częstotliwość podziału, wszędzie powinniśmy doliczyć jedną drogę. W ramach takiej konwencji Mentory 1 są więc formalnie trójdrożne tak jak HNT Classic Three.
Drugim technicznym smaczkiem większości konstrukcji Dali, w tym wszystkich Mentorów, są membrany głośników nisko- -średniotonowych, wykonane z mieszanki włókien drzewnych. Brązowy kolor takich membran nie jest jednak dokładnie 'naturalnym kolorem' tych włókien, ale wynika z zastosowania takiego właśnie barwnika, oczywiście wybranego nie przypadkiem.
O jakimś 'oszustwie' nie ma tu jednak mowy, w odróżnieniu od najtańszej serii Dali Concept, gdzie w ten sposób lakieruje się membrany wykonane ze 'zwykłej' pulpy celulozowej.
Charakterystyczną cechą Mentorów jest wygięcie tylnej ścianki obudowy; zasadnicza skrzynka ma w ten sposób wykonaną również ściankę przednią, na którą nałożono jeszcze panel o płaskiej powierzchni czołowej.
Całkowita grubość frontu osiąga 26 mm. Dodany panel jest polakierowany na kolor ciemnoszary, główna część obudowy jest oklejona naturalnym fornirem czereśniowym (w teście) lub polakierowanym na czarno.
Poza tym cechami widocznymi na pierwszy rzut oka, w swoich materiałach Dali zapoznaje nas z szeregiem mniej oczywistych dla laika (a czasami i eksperta) firmowych 'patentów', których cały komplet zawarto w konstrukcjach serii Mentor. Ale najczęściej chodzi nie o wyjaśnione rozwiązania techniczne, a raczej o uniwersalne zalety brzmieniowe, do których osiągnięcia dąży większość konstruktorów.
Z rzeczy wartych przytoczenia i potwierdzenia - głośniki Dali, chociaż 4-omowe, są dość łatwym obciążeniem dla wzmacniaczy, ponieważ ich charakterystyka impedancji ma niewielką zmienność, a poniżej poziomu 4 omów schodzi rzadko.
Producent podkreśla też ręczne wykonanie i drobiazgową kontrolę jakości, opartą na indywidualnej odpowiedzialności osoby prowadzącej montaż określonej pary głośników; produkcja Mentorów nie jest więc prowadzona 'taśmowo' i odbywa się w macierzystej Danii.
Odsłuch
Dali Mentor 1 to mały czarodziej. Konstrukcja jest czymś więcej niż prostym układem dwudrożnym, ale nie w tym chyba leży tajemnica tak fascynującego brzmienia. Głośnik nisko-średniotonowy jest przecież malutki, więc symboliczny udział basu był oczekiwany i z góry usprawiedliwiony... a tu niespodzianka.
Niskie tony są sprawne, nasycone, zróżnicowane. Spojrzałem na wyniki pomiarów i tym bardziej się zdziwiłem, bo charakterystyka wcale nie sięga nisko, wygląda właśnie tak, jak w przypadku większości minimonitorów.
A jednak, w samym brzmieniu bas objawia się w sposób bardzo sympatyczny i przekonujący, dźwięk jest subiektywnie bardzo dobrze rozciągnięty, kompletny, a ponadto bogato ubarwiony i rozdzielczy w całym pasmie.
Dynamika w skali bezwzględnej musi być ograniczona, ale na umiarkowanych poziomach głośności dźwięk jest bardzo witalny, nieskompresowany, szybki. A wysokie tony - bajka. Jestem odporny na sugestię, że para tweeterów musi grać lepiej niż jeden dobry, wręcz przeciwnie, znam pułapki czyhające w takim układzie. Ale w tym przypadku sukces przyjętej koncepcji jest stuprocentowy.
Powab aksamitności tego zakresu najwyraźniej pozwala spokojnie przyjąć jego wyeksponowanie (widoczne na pomiarach), co więcej, właśnie w takich proporcjach całe brzmienie wydaje się doskonale zharmonizowane, wcale nie nazbyt jasne, bo przecież basik nie zostaje w tyle.
I tylko dla porządku - nie ma śladu niespójności góry pasma. A o tym, że i środek zajął właściwe miejsce, przekonuje naturalność, plastyczność i płynność. Nie ma tu jednak prymatu integralności, spokoju, skupienia, Mentory 1 grają żywo, radośnie i pobudzająco.