Seria Concert ma swoją historię i swoich bohaterów. Od początku pomyślana jako poważna oferta dla audiofilów, największy sukces odniosła dziesięć lat temu, gdy Concert 8 - też podstawkowiec - zdobył nagrodę EISA. Wówczas seria Concert miała jednak nieco inny profil, składała się tylko z dwóch konstrukcji, oprócz 'Ósemek' były jeszcze wolnostojące 'Jedenastki', i były to modele wyraźnie droższe od współczesnych.
Tych jest o wiele więcej, rodzina Concert ma kilka podserii, wśród których C803 grupuje najdroższe modele i między którymi znajdujemy właśnie C803 - kosztujące połowę tego, co dziesięć lat temu Concert 8!
Jakie cechy ustawiają C803 na znacznie niższej półce cenowej? Chociaż minęła cała dekada, dobrze pamiętam Concert 8. Były znacznie masywniejsze od C803, ale jak się za chwile okaże, przetworniki w C803 są jeszcze ciekawsze; pewne oszczędności poczyniono więc w wykonaniu obudowy - która jest oklejona nie fornirem, ale folią winylową - imitującą czereśnię lub w kolorze czarnym.
Jest to pewne zaskoczenie, jako że monitory w tym zakresie ceny w zasadzie regularnie pokazują bardziej ekskluzywną naturalną okleinę albo specjalne lakierowanie.
To jednak jedyna, jedyniutka uwaga dotycząca tego, co widać, zarówno z zewnątrz, jak i od wewnątrz.
Konstrukcja C803 jest pełna technicznych niespodzianek i smaczków. Kończąc sprawę obudowy, mimo pospolitego wykończenia powierzchni, nie jest ona zwykłą prostopadłościenną skrzynką - boczne ścianki są wyraźnie wygięte, co więcej, wypukła jest także ścianka górna, potraktowana inaczej niż pozostałe, polakierowana na czarno. Wewnątrz obudowa ma pionowe wzmocnienie.
C803 to kolejna konstrukcja bas-refleks, z dużym otworem na tylnej ściance. Wyprofilowany jest nie tyle sam wylot, co tunel na całej swojej długości - w jej połowie ma minimalną średnicę ok. 6 cm i stopniowo rozszerza się ku obydwu końcom.
Rozwiązanie to ma być skuteczniejszym sposobem zmniejszenia turbulencji i kompresji przy wysokich poziomach wysterowania, kiedy powietrze w tunelu osiąga krytyczną prędkość; Jamo podaje nawet konkretną wartość - ciśnienie z otworu może być o 5 dB wyższe, zanim pojawią się niekorzystne zjawiska, w stosunku do otworu... no właśnie, tego nie podano - czy pozbawionego jakichkolwiek wyprofilowań krawędzi wylotu, czy z takimi wyprofilowaniami, które są już codzienną praktyką?
Zwraca też uwagę bardzo skromne wytłumienie obudowy, co z pewnością nie jest dyktowane przez oszczędność, ale przez intencję konstruktora zapewnienia jak najsprawniejszego działania układu rezonansowego obudowy. W takiej sytuacji dynamika ma priorytet kosztem pojawienia się podkolorowań powodowanych przez pasożytnicze rezonanse wewnątrz obudowy.
I proszę mi wierzyć - tak to właśnie słychać. Ale wciąż omijamy to, co w technice C803 najciekawsze i najwartościowsze - oczywiście przetworniki. Podobnie jak w konstrukcji Elaca BS 243, midwoofer i tweeter rywalizują o tytuł najbardziej innowacyjnego.
Zacznijmy od wysokotonowego. Tego rodzaju konstrukcję spotkaliśmy już kilka lat temu w kolumnach serii E 7. Ideą jest odsprzęgnięcie tweetera od obudowy, która zawsze, niezależnie od solidności swoich ścianek, jest nośnikiem wibracji pochodzących od pracy głośnika niskotonowego.
Znaną (chociaż wcale nierozpowszechnioną) metodą redukcji ich wpływu na głośnik wysokotonowy jest umieszczenie tego ostatniego na szczycie obudowy, za pośrednictwem tłumiącej podkładki.
Ale nie każdy producent może, a nawet nie każdy chce umieszczać tam tweeter... Jamo przygotowało więc dużą puszkę, w której zasadnicza część tweetera 'pływa', utrzymywana przez elastyczną wkładkę.
I tutaj też padają liczby - aż 20-decybelowa różnica w poziomach wibracji transmitowanych z przedniej ścianki do tweetera klasycznego w porównaniu do DTT (tak Jamo nazywa ten patent - Decoupled Tweeter Technology).
Front tweetera ma lekko tubowy profil, którego zadaniem jest nie tylko podniesienie sprawności, ale też uformowanie w zakresie kilku kiloherców nieco bardziej skupionej wiązki promieniowania - aby choć częściowo upodobnić do siebie charakterystyki kierunkowe obydwu głośników w okolicy częstotliwości podziału, a przez to uczynić przejście charakterystyki przez ten newralgiczny zakres bardziej płynnym, nie tylko na osi głównej, ale również pod innymi kątami.
Membrana to klasyczna kopułka tekstylna, z 25 mm cewką napędzaną standardowym magnesem ferrytowym.
Jeszcze więcej ciekawostek dotyczy głośnika nisko-średniotonowego. Najbardziej intrygującym szczegółem jest para cienkich przewodów, która przylutowana do końcówek cewki samego głośnika (czyli tam, gdzie jest doprowadzony sygnał), wchodzi przez otwór wentylacyjny do środka układu magnetycznego.
Można by pomyśleć, że znajduje się tam jakiś czujnik pracujący w układzie sprzężenia zwrotnego, ale sygnał z tego czujnika musiałby sterować wzmacniaczem.
To coś zupełnie innego i zupełnie nowatorskiego - to układ 'aktywnej kontroli impedancji'; być może część sygnału, płynąc przez dodatkową, specjalną cewkę, wpływa na indukcyjność głównej cewki tak, aby impedancja pozostawała stabilna przy różnych pozycjach cewki w szczelinie, podczas gdy w normalnym głośniku charakterystyka impedancji jest do pewnego stopnia zmienna, a to wprowadza do układu nieliniowość i zniekształcenia.
I znowu liczby - zniekształcenia mają zostać zredukowane o 6 dB. A ciekawe te procesy zachodzą w obrębie dużego, 11 cm układu magnetycznego, opartego na mocnym, odlewanym koszu.
Membrana nisko-średniotonowego to też coś specjalnego. Na podstawie oględzin można powiedzieć o niej tyle, że jest złożona z dwóch warstw plecionki, między którymi znajduje się struktura przypominająca plaster miodu.
Przypomina to membrany 'Hexacone' niemieckiego Etona, ale Jamo na temat materiału membrany nie podaje żadnych faktów poza ogólnikiem, że jest sztywna; wraz z czystym stożkowym profilem ma to zapewnić gładką charakterystykę przetwarzania w całym zakresie średniotonowym.
Tu pojawia się nazwa 'Hard Conical Cone', co w prawie dosłownym tłumaczeniu brzmi jak 'twarde masło maślane', ale o ile po polsku membrana to membrana i może ona mieć profil stożkowy, wykładniczy albo wycinka sfery, to po angielsku 'cone' to zarówno stożek, jak i utrwalone określenie membrany o dowolnym kształcie (byle nie kopułkowej - to już 'dome').
Tyle wykładu z językoznawstwa, ale jeszcze wcale nie koniec opisu nisko-średniotonowego - pozostał nam do przedstawienia piękny 'korektor fazy' (tu polska nazwa jest dość niefortunna, ale się przyjęła i wszyscy wiedzą, o co chodzi) - metalowy i finezyjnie wklęsły na końcu, jak niektóre naboje policyjne.
Zastosowanie tego elementu (przymocowanego w centrum układu magnetycznego, a więc nieruchomego), zamiast typowej nakładki przeciwpyłowej, przyklejonej do membrany, pozwala zmniejszyć masę drgającą, poprawić chłodzenie cewki (przez szczelinę wokół 'korektora') i jego kształtem wpływać na charakterystykę przetwarzania w zakresie średnich częstotliwości.
W głośniku C803 jest jeszcze coś, choć już naprawdę nie wiem w jakim celu - między karkasem cewki drgającej, którego przednia krawędź wychodzi przed powierzchnię membrany, a samą membraną wklejono pierścień z pianki. Ale dziękuję ci, Jamo, że miałem o czym pisać.
Odsłuch
Pełna konstrukcyjnych smaczków konstrukcja Jamo gra równie bezkompromisowo, do pewnego stopnia technicznie, ale w dobrym tego słowa znaczeniu - dokładnie, wręcz precyzyjnie w pewnych zakresach, sprawnie i wydajne.
Pierwsze wrażenie wskazuje na lekką przewagę konturów nad wypełnieniem i chociaż ucho nas w ten sposób nie oszukuje, taki sposób prezentacji jest wpisany w charakter C803, to szybko nabieramy przekonania, że jest to wynikiem nie braku czy niedostatku czegokolwiek, ale bardzo zaawansowanych umiejętności analitycznych i mikrodynamicznych.
W sprzęcie wideo możemy zmniejszyć kontrast czy ostrość, i w ten sposób oswoić np. sygnał o słabej jakości. W sprzęcie audio zrobić tego nie możemy, dostajemy wysoką rozdzielczość sprzętu z dobrodziejstwem inwentarza.
C803 mają w arsenale swoich środków wyrazu nie tylko mikrodynamikę, ale też dynamikę dużej skali, oczywiście w kontekście głośników tej wielkości. Opiera się na niej - albo ona na nim - wszechstronnie rozwinięty bas, który, można to stwierdzić jasno, sięga głęboko, ale nie wykorzystuje tej zdolności do subiektywnego nasycenia brzmienia, do nadania mu miękkości i masy.
Niskie tony stawiają na uderzenie, nieustanną energetyczność. Bas często szarżuje, czasami idzie już po bandzie, zbliżając się do granicy podbarwienia średnich tonów. W strojeniu i tłumieniu obudowy wyraźnie postawiono na dynamikę, a nie uspokojenie. O takich priorytetach konstruktora świadczą też wysokie tony - lekko wyostrzone i podmetalizowane, bardzo rozdzielcze.
Z tych głośników otrzymujemy bardzo dużo informacji, aż do tego pułapu cenowego żaden monitor nie wykazywał tak daleko posuniętych skłonności i umiejętności do wydobycia detalu w całym pasmie. Tak, stereo zdecydowanie wraca, skoro Jamo projektuje tak właśnie grające głośniki.