Jeżeli jednak zależy wam na energetycznym obrazie średnich tonów, precyzyjnej scenie, a przede wszystkim… szukacie czegoś niebanalnego pod względem technicznym i estetycznym, robiącego wrażenie samym wyglądem, wykonaniem, a przy tym sprawiającego wyjątkową przyjemność, gdy rzecz weźmie się do ręki - to trudno o coś bardziej stylowego i wyrafinowanego.
W wersji dostarczonej do testu obudowa monitorów Amphion Helium 510 sprawia wrażenie, jakby była odlana z betonu, na co wpływa minimalistyczne, ale i modne obecnie wykończenie półmatowym, białym lakierem, jak i spora masa przy umiarkowanych gabarytach.
Faktycznie obudowa jest wykonana z mdf-u w sześciu wersjach kolorystycznych - w teście widzimy białą z czarną tubą wysokotonową i czarną maskownicą nisko-średniotonowego. Jest też całkowicie biała, całkowicie czarna i trzy fornirowane - brzoza, czereśnia i orzech (tuba i maskownica są wtedy czarne). Konstrukcja ma smukłe kształty (o ile monitor może być smukły), jest dość wąska, za to głęboka.
Pozwalam sobie nazywać wyprofilowanie utworzone przed wysokotonowym "tubą", chociaż do prawdziwego głośnika tubowego jest daleko, ale tym razem odejście od płaskiego frontu jest wyjątkowo wyraźne i oczywiście nieprzypadkowe, wiąże się ze specjalnymi założeniami akustycznymi, przyjętymi nie tylko dla tej konstrukcji, a nawet nie tylko dla całej serii Helium, lecz dla chyba wszystkich modeli Amphiona.
Na tylnej ściance zainstalowano gwinty do montażu naściennego; teoretycznie w takiej sytuacji otwór bas-refleks należałoby zamknąć, ale przypadek Heliumów jest szczególny.
Ideą jest uporządkowanie charakterystyk kierunkowych w jak najszerszym zakresie częstotliwości, a nie jak najszersze rozpraszanie "gdzie się tylko da", co w stosunku do charakterystyk uzyskiwanych z typowych układów dwudrożnych wymaga zawężenia rozpraszania w zakresie kilku kHz, a do tego właśnie prowadzi zastosowane wyprofilowanie przed wysokotonową kopułką.
Aby z kolei uzyskać dobrą stabilność w płaszczyźnie pionowej, ustalono niską częstotliwość podziału. "Kontrolowane", a więc stabilne w funkcji częstotliwości, choć ograniczone rozpraszanie, przyczynia się do uzyskania lepiej zbilansowanego "power response" (całkowitej mocy wypromieniowanej, która dociera do słuchacza zarówno bezpośrednio, jak i po odbiciach), poprzez zredukowanie odbić w tym zakresie, w którym jest ich za dużo, a występuje zwłaszcza w nowoczesnych, słabo wytłumionych pomieszczeniach.
Nie jest to koncepcja, pod którą podpiszą się wszyscy producenci. Do jej zalet Amphion dopisuje też większą swobodę, jaką mamy mieć w wyborze miejsca odsłuchowego, czyli mniejszą zmienność charakteru brzmienia od ustawienia głośników względem słuchacza, ale nad tym stwierdzeniem już bym się zastanowił…
Węższe rozpraszanie w zakresie średnio- -wysokotonowym, przy wciąż dookólnym promieniowaniu niskich częstotliwości będzie wymagało większej, a nie mniejszej staranności w ustawieniu w celu uzyskania najlepszej charakterystyki. Potwierdzają to zresztą nasze pomiary i próby odsłuchowe.
Odsłuch
U Hitchcocka najpierw jest trzęsienie ziemi, a potem napięcie rośnie. U nas na samym początku trzęsienia ziemi na pewno nie będzie, bo monitory Amphion Helium 510 w ogóle niczym nie zatrzęsły, chociaż zagrały z animuszem.
Nie będziemy obiecywać gruszek na wierzbie - niskiego ani potężnego basu Amphion Helium 510 nie emitują. To niby oczywiste, jednak czasami wspomina się o wyjątkowym basie z niewielkich monitorów. Czasami jest w tym dużo przesady, a niekiedy sporo prawdy… jak w przypadku CM1.
Tym razem nie ma co zawracać sobie głowy nadziejami na sprężysty, soczysty, a tym bardziej niski bas. Stawiam sprawę jasno, więc uwierzcie również w to, że brak "prawdziwego" basu z Helium 510 da się wytrzymać - dzięki zręcznemu ułożeniu całej charakterystyki, zapobiegającemu rozjaśnieniu i zbytniej lekkości.
Byłem nawet zdziwiony widząc wyniki naszych pomiarów, które ujawniają obniżenie już poniżej 600 Hz - w odsłuchu wcale nie odebrałem "odchudzenia" średnicy ani tym bardziej krzykliwości. Wręcz przeciwnie - chwilami wokale wydawały się trochę przyciemnione i nosowe, zbyt skupione i "zamknięte", co wiąże się pewnie z oszczędnym dawkowaniem wysokich tonów.
Tak czy inaczej, całe brzmienie trzyma się mocno średnich tonów. Spójne, rytmiczne, dobrze nasycone. Tym sposobem łapie dobrą ogólną równowagę i względną naturalność, nie kapitulując przed zadaniem pracy samodzielnej, chociaż przychodzi tu oczywiście na myśl dołożenie subwoofera.
Daje się odczuć kierunkowość wysokotonowej tuby, która pracuje również w zakresie średnich tonów - jeżeli skręcimy Heliumy 510 wprost na miejsce odsłuchowe, podniesie się nie tylko poziom wysokich tonów, ale "wzrośnie" również średnica (tutaj wrażenia odsłuchowe w pełni pokrywają się z pomiarami), cały dźwięk staje się bliższy i bardziej komunikatywny, co jest głównym atutem tych monitorów.
Lepiej też usiąść dość nisko (nie widzieć górnej ścianki) - tym bardziej poprawia się plastyczność. Góra nigdy nie sprawia problemów z jej nadmiarem czy podbarwieniami, ale też nie fascynuje - jest skromna i wtopiona w średnicę, blachami nie błyszczy.
Andrzej Kisiel