Przypomnijmy jeszcze w największym skrócie, że Andrew Jones jest mocno kojarzony z układami koncentrycznymi, nad którymi zaczął pracować w latach 80., gdy był jednym z inicjatorów takiego kierunku rozwoju w KEF-ie - stąd też wziął się słynny Uni-Q; potem popularyzował podobne układy w firmie TAD, a obecnie - w Elaku, czego owocem są właśnie modele serii Uni-fi (zbieżność nazw nieprzypadkowa).
Kiedy jednak został zaangażowany przez niemiecką (a może już amerykańsko-niemiecką) firmę, na pierwszy ogień poszły bardziej konwencjonalne konstrukcje, niewyposażone w zaawansowane układy koncentryczne, które do produktów niskobudżetowych raczej nie mogą trafić.
Elac Debut - układ
Andrew Jones nie jest więc aż tak "zunifikowany", aby wzdragać się przed popełnieniem czegoś mniej skoncentrowanego, tym bardziej że i tak ma w swoim arsenale inne sposoby i techniki, aby zaznaczyć własne podejście do tematu. Układy trójdrożne to jeszcze nic szczególnego, ale przecież znamienne jest, że tej grupie tylko Elac Debut F6 jest taką konstrukcją - wszystkie pozostałe są dwudrożne lub dwuipółdrożne.
Przypomina się więc sentencja Andrew Jonesa: "najlepszy układ dwudrożny to układ trójdrożny". Tutaj sprostowanie - otóż opisując (trójdrożne) U5, wyraziłem opinię, że wszystkie Debuty są dwudrożne i dwuipółdrożne, a to nieprawda.
Składając średniej wielkości konstrukcję wolnostojącą, Andrew Jones użył trzech 18-ek właśnie po to, aby rozwinąć się do układu trójdrożnego (chociaż z podobnym aresenałem, Monitor Audio i Polk Audio trwają przy układach dwuipółdrożnych). Jeszcze ciekawszy jest sposób, w jaki te głośniki podłączył i jakie w związku z tym uzyskał rezultaty parametryczne i brzmieniowe... ale o tym już w dalszych częściach testu.
Obudowa F6 jest prosta, ale nowocześnie i atrakcyjnie wykończona – w całości oklejona folią imitującą szczotkowane aluminium.
Oczywiście nie stosując układów koncentrycznych, w ramach konstrukcji podstawkowych najrozsądniejsze jest tworzenie systemów dwudrożnych. I takie są wszystkie podstawkowe Debiuty - B4, B5 i B6 - różniące się wielkością głośnika nisko-średniotowego (12-cm, 15-cm, 18-cm).
Kiedy jednak przechodzimy do kolumn wolnostojących, "od razu" pojawiają się układy trójdrożne - podobnie skonfigurowane F5 i F6, każdy z parą niskotonowych i jednym średniotonowym (w mniejszych F5 mają one średnicę 15 cm). W serii są też: głośnik centralny, specjalny głośnik (nadstawka) do systemów atmosowych i subwoofery - aż cztery! Tu najbardziej zaznacza się amerykańska orientacja Elaca.
Trochę zaniepokoiła mnie informacja o pojawieniu się drugiej generacji "Debiutów" - Debut 2.0; jej skład jest już znany, skompletowany i dość podobny do oryginalnej serii Debut, więc sprawa jest poważna. Tymczasem obydwie serie są jednak prezentowane na stronie producenta na równych prawach i bardzo prawdopodobne, że seria 2.0 wcale nie zastępuje serii podstawowej, lecz tworzy z nią alternatywę, podobnie jak dwie wersje serii Uni-fi ("zwykła" i nowsza Slim).
Czytaj również:
Czy maskownica kolumny słyszalnie obniża jakość dźwięku?
Czy obudowa kolumny jest potrzebna po to, aby działać jako pudło rezonansowe?
Czy przetworniki koncentryczne wymagają zwrotnicy do podziału pasma?
Co to jest głośnik koncentryczny?
Obudowa stoi na nóżkach sugerujących wyprowadzenie przez dolną ściankę otworu bas-refleks (co w konstrukcjach Elaca było praktykowane) – tam go jednak nie ma, wszystkie wyloty zgrupowano na tylnej ściance.
Obudowa i wykończenie
W obydwu sytuacjach nowsze serie mają szczuplejsze (za to głębsze) obudowy, prawdopodobnie przygotowane pod kątem gustów klienta europejskiego; w przypadku drugiej serii "Debiutów", Elac sugeruje jakieś udoskonalenia, ale nie są one konkretne, a twierdzenie, że obudowy (w wersjach 2.0) są większe, po prostu mija się z prawdą - przy nieco innych proporcjach ich kubatury są niemal dokładnie takie same (to F6 są trochę większe, a także cięższe od F6.2).
"Debiuty" 2.0 mają też nieco inną estetykę detali (cokół, pierścienie wokół głośników, kolor samych membran), ale technika wydaje się bliźniacza. Wizualnie bardziej podobają mi się "Debiuty" oryginalne - wyraziste, techniczne, geometryczne, z czarnymi membranami.
Są też gustownie wykończone - w tym zakresie ceny nie ma kasy na luksus naturalnych fornirów, ale wciąż można lepiej lub gorzej; Elac zrobił to zdecydowanie lepiej (niż niektórzy konkurenci), obudowa jest w całości pokryta folią imitującą nie drewno, ale szczotkowane aluminium, w dodatku w taki sposób, że na żadnych ściankach nie widać dylatacji i łączeń, wszystkie "wychodzą" na samych krawędziach.
Kopułka wysokotonowa jest tekstylna, stąd dziwi zastosowanie siatki osłaniającej (spotykanej przy kopułkach metalowych), tym bardziej, że kopułka jest cofnięta względem frontu, znajdując się w krótkiej "tubce".
Maskownica jest co prawda mocowana tradycyjnie, na kołki, ale te są dość ładne, metalowe, wystające z frontu. Jedna rzecz, która bardziej podoba mi się w "Debiutach" 2.0, to "normalny" cokół, zamiast czterech nóżek (nie rozszerzają punktów podparcia, a utworzony prześwit pod dolną ścianką nie jest potrzebny, bo tamtędy wcale nie wyprowadzono bas-refleksu - aż trzy tunele znajdują się z tyłu).
Zaskakującym drobiazgiem jest metalowa klamerka pod górnym bas-refleksem, jakby kolumny były przygotowane do jakiegoś mocowania. Nowoczesna i solidna konstrukcja (jako jedyna w tym teście, swoją masą przekracza 20 kg, a wysokością sięga prawie 110 cm), ambitnie trójdrożna i kryjąca jeszcze parę innych niespodzianek.
Odsłuch
Niezwykłe brzmienie (i parametry też) testowanych już FS U5 Slim zaostrzyły mój apetyt na odsłuch "Debiutów" F6. I chociaż teraz testujemy kolumny ok. dwa razy tańsze, niewyposażone w tak zaawansowaną technikę, to specyfika FS U5 Slim wydawała się wynikać w dużym stopniu z tego rodzaju wyborów konstruktora, które pozostają do dyspozycji przy zastosowaniu również tańszych środków.
Na tylnej ściance wyprowadzono aż trzy tunele bas-refleks; dwa dolne należą do wspólnej komory pary głośników niskotonowych, górny - do oddzielnej komory głośnika średniotonowego. Również konfiguracja elektryczna tego systemu jest nietypowa.
Kolumny Elac Debut F6 nie są wcale mniejsze i pod pewnymi względami konfiguracyjnymi też są podobne do FS U5. Dokładnie tego samego rezultatu nie można było osiągnąć, ale to, co usłyszałem, spodobało mi się ponownie, a nawet podwójnie - potwierdza się podejrzenie, że Elac płynie nowym, ale już ustalonym kursem, i kolumny z różnych serii będą nawiązywać do tego profilu tak ściśle, jak to tylko możliwe.
W przypadku F6, za połowę ceny dostajemy o wiele więcej niż połowę charyzmy FS U5, i wciąż więcej owej nadzwyczajnej plastyczności, łagodności, pastelowości, przy bardzo dobrej przestrzennej czytelności, niż z jakiejkolwiek innej kolumny z tej grupy.
O ile Spektory 6 uspokajają neutralną, nieagresywną barwą, przy okazji trochę ocieplając niskimi tonami, to Elac Debut F6 działają w sposób bardziej niekonwencjonalny - osiągają bliskość, "przylepność", bez eksponowania basu, który pozostaje tak delikatny i przyjemny, jak wszystko w tym brzmieniu; ładnie rozciągnięty, czytelny, sprężysty, nie jest wulkanem energii, nie uderza i nie gotuje się, lecz kołysze i subtelnie masuje.
Głośniki niskotonowe i średniotonowy mają membrany plecione, z włókna aramidowego (jest on podstawą włókna Kevlarowego, a nazwa ta jest zastrzeżona przez firmę DuPont.
Fortepian perliście "plumka", wszystkie instrumenty środka, jak też wokale, nabierają nie tyle mocy, co kształtów i słodyczy. Kolumny Elac Debut F6 wyciągają i dopieszczają dźwięki, które w wykonaniu innych kolumn pozostawały szare i zamglone - przy czym nie chodzi tylko o wysokotonowe detale. Muzyka płynie gładko, a jej dźwięki mienią się barwnie, pobłyskują i muskają. Bez kopania, szarpania i podszczypywania. Grzecznie, ale bardzo absorbująco.
Gdy popatrzymy na to "zjawisko" z innej perspektywy: brzmienie F6 nie jest dalekie od tego, co Elac proponował wcześniej; to FS U5 Slim silnie zaznaczyły pewną specyfikę, od której F6 się nie odcinają; ostatecznie to dźwięk zarówno dostatecznie uniwersalny, jak i "specjalny", mający swoje priorytety i ograniczenia; wszystko jest jednak podane w tak pięknej harmonii, że można siedzieć i słuchać godzinami, zapominając o wcześniejszych planach i poglądach (na brzmienie, i nie tylko). Elaki łagodzą obyczaje.
Andrzej Kisiel