TAD
CR1TX (+ST1)

Teoretycznie podstawkowa…ale praktycznie potężna konstrukcja do średnich i dużych salonów. Oferuje najlepszą technikę TAD. Serwuje dźwięk piękny w swojej sile i naturalności.  Za kompleksową analizę kolumn TAD i ich obiektywną ocenę odpowiada Andrzej Kisiel, ekspert z wieloletnim doświadczeniem na rynku audio.

Cena

320 000 zł CR1TX 0 zł 19000

Dystrybutor

Audio Styl

Nasza ocena

Wykonanie
Teoretycznie podstawkowa… ale praktycznie potężna konstrukcja, do średnich i dużych salonów. Najlepsza technika TAD, 20-cm niskotonowy, 18-cm moduł koncentryczny z berylowym wysokotonowym.
Laboratorium
Charakterystyka dobrze zrównoważona (+/-2 dB), stabilna w badanym zakresie kątów (głównie dzięki układowi koncentrycznemu), niska dolna częstotliwość graniczna (-6 dB przy 32 Hz). Czułość 86 dB, impedancja znamionowa 4 Ω (dokładnie jak w danych producenta).
Brzmienie
Wzorcowo klarowne, przejrzyste, z precyzyjnymi i namacalnymi lokalizacjami. Dynamiczny, mocny, niski bas, nasycona średnica. Żadnych czarów i słodzenia, a jednak dźwięk piękny w swojej sile i naturalności. Referencyjne monitorowanie, muzyczne emocje, czysta przyjemność.
Artykuł pochodzi z Audio

TAD CR1TX (+ST1) - odsłuch

W ciągu ostatnich dwóch lat przetestowaliśmy kilka modeli TAD-a z serii Evolution. Wreszcie przyszła pora na serię Reference. Co prawda nie są to największe Reference One, lecz "tylko" Compact Reference One TX, ale ładne mi "tylko"… A wszystko się od nich zaczęło.

Właśnie TAD CR1TX (tak będę dalej pisał w skrócie) słuchaliśmy najpierw, a dopiero potem modeli Evolution, w czasie kilku wizyt w siedzibie firmy Audio Styl. I chociaż kolejne spotkania z TAD-ami potwierdzały ich klasę, to pamięć wrażenia, jakie wywołały CR1TX, za każdym razem ustawiała modele Evolution, nawet te najlepsze, w pozycji podrzędnej.

Wreszcie mogę to przyznać otwarcie, a wcześniej tylko delikatnie sygnalizowałem… Chociaż i teraz jest to niebezpieczne, skoro może zniechęcić potencjalnych nabywców Evolution, więc się nie zniechęcajcie! A jeżeli już, to tylko wtedy, jeżeli możecie sięgnąć po TAD-y CR1TX. Również dlatego ich test publikujemy najpóźniej, bo wcześniej, w opisach Evolution, musiałbym ponarzekać, że to jednak nie to, co CR1TX…

Dla CR1TX mam przygotowaną lukrowaną laurkę, bezkrytyczny panegiryk, bałwochwalczy hołd, zachwyty, uniesienia. Czy to przystoi AUDIO, podobno pismu rzetelnemu i racjonalnemu? Byłoby jednak jeszcze mniej uczciwe, gdybym dla zachowania pozorów krytycyzmu wymyślał problemy, których nie stwierdziłem. Zresztą, najbardziej czujni.

Czytelnicy, czytający między wierszami i jeszcze gdzie indziej, pewnie doszukają się i w tym opisie jakichś aluzji, insynuacji i bodźców podprogowych, z których ja sam nie zdaję sobie sprawy. Niech i tak będzie! Zwłaszcza że pewna dawka podejrzeń może uczynić tę lekturę choć trochę bardziej emocjonującą, skoro ja sam nie jestem w stanie wygenerować żadnych wyraźnych uwag.

Pierwsze zdania w notatkach: Ekstremalnie czyste, szybkie, wysokie tony lekko metaliczne. A więc jednak – metaliczne! Tak. Wiem, że słowo to kojarzy się pejoratywnie, ale w tym przypadku to ani oskarżenie, ani komplement, ile zaznaczenie faktu, który w pierwszej chwili dobrze słychać, i który natychmiast staje się czymś naturalnym. Rozprawmy się z tym do końca, chociaż wcale nie jest to w brzmieniu TAD-ów CR1TX najważniejsze ani najbardziej charakterystyczne.

Wiele kolumn nie ma tej odrobiny metaliczności, a też brzmi naturalnie i przyjemnie (albo wcale nie, ale z innych powodów); jesteśmy przyzwyczajeni do "tekstylnych" wysokich tonów, jako że to brzmienie bezpieczniejsze i bliższe naturalności niż wysokie "przemetalizowane". Wielu producentów zmaga się z tym problemem, bowiem wystarczy nawet delikatnie przekroczyć tę granicę, aby dźwięk stał się nieprzyjemny.

Gdy natomiast dźwięk ucieka od metaliczności, nawet tej pożądanej, związanej z brzmieniem instrumentów, szkoda jest mniejsza. To sytuacja "asymetryczna" i wywołująca nieporozumienia, jako że stwierdzenie "metaliczności" zwykle intencjonalnie ma oznaczać jej nadmiar, a ten boli. CR1TX są pod tym względem, jeżeli nie idealne, to bliskie ideału, i chyba już wyjaśniłem dlaczego. W kolejnym zdaniu zapisałem: Dzwonki, struny, blachy – selektywne, klarowne, precyzyjne. Znowu w najlepszym znaczeniu – technicznie precyzyjne. I muzycznie naturalne.

Szczegółowość, przejrzystość i porządek są emocjonujące, a przy tym szlachetne i wolne od jakiejkolwiek emfazy, napastliwości, przejaskrawiania. Ale nie ma w tym brzmieniu żadnych czarów. Nie ma klimatów, ocieplenia, miękkości.

Wszystko jest dokładnie na swoim miejscu i we właściwej formie, wyraziste, niewyostrzone, plastyczne, niezaokrąglone. Bez podbarwiania, omszałości, nalotów, ale też bez syntetyczności i wyostrzeń. Zdrowa siła i nasycenie wszystkich dźwięków, w ścisłym związku ze spójnością i zrównoważeniem tonalnym.

Czytaj również: Jakie jest optymalne wygłuszenie pomieszczenia odsłuchowego?

Zaprojektowanie układu koncentrycznego z uwzględnieniem wszystkich towarzyszących mu problemów, to techniczna gimnastyka dla najlepszych konstruktorów.


W tym brzmieniu nie ma nic do poprawienia. Można szukać czego innego, ale w kategoriach obiektywnych – tak, są takie w tej dziedzinie, wszystko jest dopięte i zamknięte.

Cóż więc ciekawego można jeszcze o tych kolumnach napisać, jeżeli ich brzmienie nie niesie ze sobą żadnych oryginalnych rozwiązań, nie jest specyficzne ani tajemnicze? Wszystko słychać od razu, i miałem tylko jedną obawę – czy tak dobre wrażenie, jakie powstało na samym początku, może trwać długo, czy wytrzyma próbę kolejnych nagrań, czy nie pojawią się jakieś wątpliwości?

Było tylko jeszcze lepiej. Wydawało się, że CR1TX nie wymagają żadnej akomodacji, że przyswajam ten dźwięk bez żadnych problemów. I tak w gruncie rzeczy było… a jednak z upływem czasu byłem coraz bardziej przekonany o jego pełnej naturalności, a nie tylko "wyczynowości". Detaliczność, rozdzielczość… Takie przymioty nie każdego muszą przekonać, mogą wręcz ostrzegać, że dźwięk jest skupiony na analizie, a nie na syntezie, że jest mało "muzykalny".

Stwierdzenie, iż ten dźwięk jest bezpieczny, byłoby niezręczne, ale że jest ryzykowny – byłoby fałszem. Nie ma w nim ani żadnego nadmiaru, ani asekuracji. W porównaniu do Evolution jest lepsza przejrzystość i precyzja, która jednak nie wieje chłodem ani nie eksponuje samych szczegółów, lecz lepiej kształtuje wszystkie pozorne źródła, ich wzajemne relacje i przestrzeń, a w ten sposób cały obraz staje się czytelny i przekonujący.

Już tylko widząc CR1TX, zdajemy sobie sprawę, że klasyfikowanie tej konstrukcji jako podstawkowej zupełnie nie oddaje jej rzeczywistego charakteru. Odsłuch przekonuje o tym w sposób dobitny. Takiego basu nie dostaniemy ani z "pierwszych lepszych" kolumn wolnostojących, ani nawet z wielu wyższej klasy.
 
 
Front, "czapka", podstawa i elementy wylotu bas-refleksu są polakierowane na czarno, pozostałe ścianki oklejono fornirem sapeli w odmianie pomelle – z drobnym, mieniący się usłojeniem; fornir ten następnie jest barwiony na dwa sposoby – Beryl Red (brązowo-czerwony, przypominający bubingę) oraz Emerald Black (ciemnozielony, dość niezwykły) i lakierowany na wysoki połysk.
Front, "czapka", podstawa i elementy wylotu bas-refleksu są polakierowane na czarno, pozostałe ścianki oklejono fornirem sapeli w odmianie pomelle – z drobnym, mieniący się usłojeniem; fornir ten następnie jest barwiony na dwa sposoby – Beryl Red (brązowo-czerwony, przypominający bubingę) oraz Emerald Black (ciemnozielony, dość niezwykły) i lakierowany na wysoki połysk.

W tej cenie znajdziemy wiele kolumn o jeszcze wyższej mocy albo grających potężniej, przez to jeszcze lepiej dopasowanych do wymagań części użytkowników (i bardzo dużych pomieszczeń), jednak to, co zademonstrowały CR1TX, pozwoli nagłośnić salony powiedzmy do 50 metrów. Jakość tego basu jest pierwszorzędna.

Że to bas-refleks, a nie obudowa zamknięta? Więc odpowiedź impulsowa nie może być idealna? Po pierwsze, można tak zestroić bas-refleks, że nawet pod względem "teoretycznej" odpowiedzi impulsowej nie będzie wiele ustępował obudowie zamkniętej; po drugie, jakość basu, również w dziedzinie dynamiki zależy od wielu czynników, których nie ujmują proste modele, biorące pod uwagę podstawowe parametry.

Obserwacja, że bas CR1TX jest wyśmienity, nie stoi więc w sprzeczności z prawami fizyki. Ten bas jest gęsty i swobodny, sprężysty i dokładny. Jest i mięcho, i "definicja". TAD CR1TX sprawuje pełną kontrolę nad dowolnymi niskotonowymi "wydarzeniami", ale zachowują ich charakter, stąd różnorodność i prawdziwość.

Jesteśmy raczej przyzwyczajeni, że kolumny, które mają słabą "kontrolę", bas zmiękczają i zaokrąglają; te z dobrą kontrolą mają tendencję do utwardzania i skupiania się na konturach. CR1TX nie zagapią się przy żadnym uderzeniu, nie pozwolą żadnemu dźwiękowi wybrzmiewać zbyt długo, ale też nie będą ograniczać naturalnej soczystości i barwy.

Najbardziej uparci znajdą nagrania z basem tak niskim, że CR1TX już nie przetwarza go w pełnej krasie. Ich problem, muszą zaopatrzyć się w R1TX, sięgające nie do 30 HZ, ale do 20 Hz. Czego jeszcze chcieć więcej? Jakichś komplementów pod adresem średnicy?

Trochę podobnie jak w zakresie niskotonowym, TAD CR1TX nie jest tutaj niczym skrępowany ani monotonny. Demonstruje pełną gradację wielkości pozornych źródeł. Nie kreuje wciąż dużych obrazów, nie forsuje pierwszego planu, jednak nie jest to styl "oglądania przez okno". Mamy zarówno doskonały wgląd w nagranie, w jego organizację, warstwy, dalsze plany, relacje przestrzenne, jak też płynność i esencjonalność.

Z taką neutralnością, przejrzystością, różnicowaniem i uniwersalnością to kolumny jak najbardziej odpowiednie zarówno do słuchana muzyki dla czystej przyjemności, jak też do "monitorowania".

Które swoją drogą dla wielu audiofilów jest największą frajdą, więc sfery te przenikają się, a nie są zupełnie odrębne. CR1TX mogą służyć do wszystkiego, a ze względu na ich charakter (czy też brak charakteru?) i transparentność, przychylam się do pomysłu cyzelowania brzmienia za pomocą wszelkich akcesoriów. Jestem sceptykiem korygowania brzmienia kolumn za pomocą nawet tak istotnych dla brzmienia komponentów systemu, jak kable (czyżby ironia?), bowiem żaden kabel nie poprawi rozlazłego basu ani nie zgasi rozjaśnionej góry.

W każdym razie nie w takim stopniu, w jakim często byśmy chcieli. W CR1TX nie ma czego poprawiać, maskować i wyostrzać, więc ten subtelny wpływ, jaki kable mogą zaznaczyć, będzie zarazem dobrze słyszalny, jak i niegroźny. Oczywiście wysiłki te mają służyć temu, aby wpływ ten szedł w kierunku pożądanym przez konkretnego użytkownika.

Czytaj również: Jaka jest optymalna odległość kolumn od ścian pomieszczenia?

Ja nie potrafię niczego zasugerować – czy należałoby coś ocieplić, czy wręcz przeciwnie. Musiałbym się tym sam zacząć bawić, a mam coś lepszego do roboty. Niedawno dystrybutor TAD-a zaproponował, abyśmy przetestowali R1TX – czyli najlepsze, największe.

Skoro TAD CR1TX tak mi się spodobały, pewnie podskoczyłem z radości, wszystko rzuciłem, i znowu popędziłem do Katowic. Otóż wcale nie. Miałem już w głowie poukładane, co napiszę na temat CR1TX, i cóż więcej, cóż innego mógłbym napisać o Reference One? Że są jeszcze lepsze? A jeżeli nie są…?

Pewnie mają jeszcze więcej akustycznej mocy, jeszcze niższy bas. Rozważałem zamianę testu CR1TX na test R1TX, ale szkoda mi było już wykonanej pracy, a skutek tej zamiany nie byłby przecież rewolucyjny, a może nawet mniej dla wszystkich korzystny. W tym przypadku, inaczej niż zwykle, myślę że model podstawkowy ma szanse na większy sukces niż wolnostojący. Bo to taki model podstawkowy, pod względem potencjału, mocy i dynamiki, jak wiele high-endowych kolumn wolnostojących, a R1TX, chociaż mogą jeszcze więcej, też znacznie więcej kosztują.

Gdybyśmy testowali razem R1TX i CR1TX, tak jak rok temu GE1TX i CE1TX, to w ramach jednego testu porównanie byłoby ciekawe. Ale tak wolę zostać z samymi CR1TX. I nikomu nie odradzam spotkania z R1TX. CR1TX nie jest najdroższą konstrukcją głośnikową, jaką w ciągu trzech dekad testowaliśmy, ale jedną z kilku najlepszych.

Sformułowanie "jedną z kilku" wcale nie kamufluje faktu, że kilka innych uważam za jeszcze lepsze, ale nie chcę ich teraz wymieniać. Nie przypominam sobie żadnej, którą mógłbym uznać za jednoznacznie lepszą. Były kolumny grające potężniej, z większym rozmachem, budujące większą przestrzeń, wyczarowujące namacalność, zbliżające pierwszy plan, kreujące obszerne pozorne źródła dźwięku. Na różne sposoby wybitnie, a nawet wspaniale grało wiele kolumn, ale żadna nie pokazała takiej neutralności i rozdzielczości.

Autor: Andrzej Kisiel

Specyfikacja techniczna

TAD CR1TX (+ST1)
Moc wzmacniacza [W] 200 (wg danych producenta)
Wymiary [cm] 63/116x34/41x44,5 | 52,5/46/62 (bez podstawek / z podstawkami)
Impedancja (Ω) 4
Czułość (2,83 V/1 m) [dB] 86
Wymiary: wys./szer./gł., W przypadku urządzeń testowanych w AUDIO wartość mierzona.
Laboratorium
Laboratorium TAD CR1TX

TAD przygotował dość obszerny i esencjonalny opis techniki CR1TX (tak jak i innych modeli), jednak w samej sekcji parametrów znajdziemy tylko podstawowe informacje. Niektóre są nie do końca precyzyjne (pasmo przenoszenia podane jest bez tolerancji decybelowej, ale może jakaś norma jest "w domyśle"), a jednocześnie większość, praktycznie wszystkie, okazują się dokładne – przynajmniej pod kątem zgodności z wynikami naszych pomiarów.

Połowa producentów ściemnia na temat impedancji znamionowej (podając 8 Ω, gdy jak byk jest ona 4-omowa), a większość zawyża czułość (przy okazji myląc ją z efektywnością), co dodatkowo nas frustruje, gdyż pod taką presją zaczynamy się zastanawiać, czy nasz system pomiarowy jest dobrze skalibrowany (o ile wyniki pomiaru charakterystyki impedancji są jednoznaczne, o tyle czułości/ efektywności mogą ulec wypaczeniu na skutek różnych czynników; zależą też od przyjętych warunków pomiarowych, rzeczywistych lub symulowanych).

TAD upewnia nas, że wszystko z naszym systemem i naszymi metodami jest w porządku (zakładając, że u Japończyków również… ale chyba takiej fi rmie można zaufać, zwłaszcza że podaje wartości wcale nie "bajeczne"). Zacznijmy więc nietypowo od tych parametrów, a nie od charakterystyk przenoszenia.

TAD informuje o impedancji znamionowej 4 Ω, nie dodając do tego wartości minimalnej, jak niektórzy producenci, ale nie kryje się za tym żadna pułapka. Minima na zmierzonej przez nas charakterystyce (rys. 1) wynoszą ok. 3,6 Ω, co bez najmniejszych zastrzeżeń upoważnia do określenia 4-omowej impedancji znamionowej.

Nie jest to specjalne wyzwanie dla żadnego zdrowego wzmacniacza, tym bardziej że i przebieg impedancji, który w tym kontekście też ma znaczenie, wygląda przyjaźnie, faluje łagodnie, co oznacza niewielkie kąty fazowe, na które wzmacniacze też są mniej lub bardziej wrażliwe.

Wiedząc, że to konstrukcja bas-refl eks, nie mamy problemu z namierzeniem jej częstotliwości rezonansowej (na tej podstawie tylko w przybliżeniu), wywołującej lokalne minimum przy 37 Hz, nawet jeżeli górny z dwóch wierzchołków (przy ok. 48 Hz) został zmniejszony, najprawdopodobniej za pomocą obwodu linearyzującego w zwrotnicy.

Dwa "wzniesienia" w zakresie średnio-wysokotonowym mogą z kolei sugerować związek z dwoma częstotliwościami podziału układu trójdrożnego, te jednak leżą znacznie niżej; wg producenta przy 250 Hz i 2 kHz, a nawet jeżeli w rzeczywistości nieco wyżej, to na pewno nie przy 500 Hz i 7 kHz… To wskazówka, że przebieg impedancji nie może służyć do "odkrywania" częstotliwości podziału.

TAD dokładnie defi niuje czułość podając, że przy napięciu 2,83 V, z jednego metra, poziom wynosi 86 dB. Taki wynik uzyskaliśmy też w naszych pomiarach. Ktokolwiek oceni, że to "mało", albo ma wzmacniacz lampowy o mocy kilkunastu watów, a mimo to chce grać głośno i dlatego rzeczywiście potrzebuje wysokiej efektywności rzędu 90 dB, albo nie jest zorientowany w tym temacie i nie wie, że podawane przez wielu producentów takie wartości nie mają pokrycia w faktach.

86 dB czułości (efektywność przy 4 Ω jest jeszcze o 3 dB niższa…) dla tej wielkości konstrukcji to nie jest szał, ale też nic kłopotliwego, tym bardziej że można do niej dostarczyć 200 W – taką wartość podaje TAD pod hasłem "moc maksymalna" (co można utożsamiać z mocą znamionową). Ani mało, ani bardzo dużo – to kolejna pozytywnaciekawostka, wartość ta jest realistyczna dla konstrukcji z jednym mocnym 20-cm głośnikiem niskotonowym.

Producent nie czaruje "rekomendowaną mocą wzmacniacza", której granice mogą być ustalane w zasadzie dowolnie. Ale… Dla poprzedniej wersji Compact Reference One (bez TX) podawał właśnie "odpowiednią moc wzmacniacza", jednak wyznaczoną rozsądnymi granicami 50–200 W, a więc górna granica odpowiadała mocy maksymalnej, jaką kolumna może przyjąć, a nie "odlatywała", jak to często w takich deklaracjach bywa, co ma sugerować fantastyczne możliwości kolumny bez żadnych formalnych zobowiązań.

Pod względem mocy, impedancji i czułości/efektywności nie są to więc kolumny ani wyczynowe, ani problematyczne, lecz "normalne", proszę nie dać się zwieść ostrzeżeniom (ani namowom), że są obciążeniem trudnym, prądożernym i wymagają potężnego "pieca". Inna sprawa, że są tak transparentne, że usłyszymy przez nie wszystkie barwy, szczegóły i zniekształcenia całego systemu, ale z "prądem" nie ma to wiele wspólnego.

Podawane przez producenta pasmo przenoszenia to 32 Hz – 100 kHz. Tutaj można powątpiewać, czy charakterystyka biegnie choćby względnie liniowo do tak wysokiej częstotliwości granicznej, i czy nie dlatego producent odpuścił doprecyzowanie tolerancji decybelowej.

Tych wątpliwości ostatecznie nie rozwiejemy, bo nasz pomiar kończy się przy 20 kHz (rys. 2), jednak to, co możemy ustalić, znowu wystawia TAD-owi najlepsze świadectwo. Spadek -6 dB na dolnym skraju, względem średniego poziomu notujemy właśnie przy 32 Hz (może więc przy 100 Hz też jest podobnie…? wciąż nie wierzę…), a od 35 kHz do 10 kHz charakterystyka utrzymuje się w ścieżce nawet nie +/-3 dB, co +/-2 dB, i nie tylko na osi głównej.

Powyżej 10 kHz nie następuje spadek, lecz wąskopasmowe zaburzenia, w sumie niewielkie, ale na osi głównej wychodzące ze ścieżki +/-3 dB. Ich źródłem są pierścienie układu koncentrycznego, odbijające fale, zjawisko to opisaliśmy w części poświęconej konstrukcji. Na samym brzmieniu nie odbija się to wyraźnie, szczerze mówiąc, nie usłyszałem w ogóle niczego niepokojącego.

Wystarczy nawet lekko zejść z osi głównej, aby charakterystyka zmieściła się w +/-3 dB, a na osi 30º (w płaszczyźnie poziomej) elegancko się wyrównuje (w całym zakresie wysokotonowym), chociaż przy nieco niższym poziomie. Teoretyzując, najlepiej zbilansowaną charakterystykę mamy na osi ok. 15O, wystarczy więc nie skręcać kolumn zbyt dokładnie w kierunku miejsca odsłuchowego, a w praktyce… można w ogóle się tym nie przejmować.

Dzięki układowi koncentrycznemu (dla zakresu średnio-wysokotonowego), a więc zgodnie z oczekiwaniami, charakterystyka zachowuje bardzo dobrą "stabilność" w zakresie częstotliwości podziału – nie zmienia się przy zmianie osi w płaszczyźnie pionowej, co jest bolączką wielu (chociaż nie wszystkich) konwencjonalnych układów z odseparowanymi przetwornikami; a ponieważ samo filtrowanie, dzielenie i łączenie obydwu sekcji przeprowadzono fachowo, więc charakterystyka zachowuje płynność na wszystkich osiach i częstotliwości podziału nie można na tej podstawie namierzyć.

Dla najbardziej dociekliwych mamy jeszcze rozważania akademickie (które większość może pominąć). Oś główną pomiaru ustaliliśmy dokładnie na osi układu koncentrycznego (na podstawkach 100 cm od podłogi, nie było powodu, aby coś modyfi kować, to wysokość, na której mogą znaleźć się uszy słuchacza), a ponieważ sam układ koncentryczny jest w każdej płaszczyźnie symetryczny, więc charakterystyki z osi +7º i -7º w płaszczyźnie pionowej powinny być identyczne… a jednak nie są (chociaż to różnice niewielkie i mieszczące się w ustalonych ścieżkach). Dlaczego?

Sam układ koncentryczny to nie wszystko, jest jeszcze obudowa, która nie jest symetryczna w tej płaszczyźnie, a odbicia od jej krawędzi mają swój udział w ostatecznej charakterystyce. Układ koncentryczny znajduje się bliżej górnej krawędzi obudowy, a poniżej niego znajduje się przetwornik niskotonowy powodujący inne odbicia, stąd zbliżanie się w jedną i drugą stronę (wraz ze zmianą kąta w płaszczyźnie pionowej) powoduje nieco różne zmiany na charakterystyce.

Uprzedzałem, że to wątek marginalny… Natomiast w ujęciu "całościowym", trzymając się wąskiej ścieżki, charakterystyka ujawnia delikatne wyprofi - lowanie, z pewnością zastosowane celowo; średnie tony (zakres 300 Hz – 2 kHz) jest lekko uprzywilejowany względem zakresu 2–6 kHz (abo nawet do 20 kHz na osi 30º), co okazało się doskonałą receptą na utemperowanie natarczywości (ale nie żywości) przy bardzo wysokiej rozdzielczości. Bas utrzymuje się na średnim poziomie z całego pasma, wyrównany i rozciągnięty aż do 40 Hz, bez podbicia "średniego" podzakresu.

TAD testy
Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta maj 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio listopad 2025

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu