Czerń korpusu wygląda niczym lakier fortepianowy, choć oczywiście jest to tworzywo - ale dobrej jakości. Ciemne błyskotki mają jednak to do siebie, że widać na nich każdy pyłek kurzu, a to oznacza (przynajmniej w niektórych domach) nadmierne zainteresowanie kobiet w ich usuwaniu; jak będzie wyglądała powierzchnia po pięćdziesiątym przetarciu przypadkową ściereczką, można się domyślać - będzie więcej rys niż kurzu.
To, niestety, zmora panującej mody. Ja tu gadu, gadu o lakierowaniu, a danie główne stygnie - Edifier iF360 to przede wszystkim radio FM, stacja dokująca do iPoda/iPhona i odtwarzacz CD z wbudowanymi głośnikami. Jednym słowem - komplecik.
Samo gniazdo dokujące ukryto pod klapką, która jest punktem podparcia dla włożonego grajka, gdy jest otwarta. Przyciski sterujące odtwarzaczem (dotykowe, podświetlane na czerwono) umieszczono na górnej powierzchni obudowy.
Regulacja głośności została zrealizowana w duchu słynnego Applowskiego Click Wheela (nawigacyjne kółko dotykowe w różnych modelach iPodów) z tą jednakże różnicą, że tu jest sam "Wheel" - bez "Click". Część centralną przedniego panelu zajmuje duży, czytelny wyświetlacz matrycowy w kolorze turkusowym, poniżej którego znajduje się szczelina napędu CD.
Z tyłu są: wejście dla zewnętrznej anteny, port USB, port kart SD (a to ciekawostka), wyjście wideo i wejście audio mini-jack. Po bokach widać efektowne, wyprofilowane wyloty bas-refleksów.
Edifier iF360 wyposażono w pilota (normalnych rozmiarów, czyli dużego), 9 korytek adaptacyjnych dla różnych modeli iPodów/ iPhonów, zasilacz "laptopowy", instrukcję polskojęzyczną, antenę FM oraz przewód-przejściówkę audio minijack - 2 x RCA. Szczególnie ciekawy jest przewód, pozwalający podłączać "duże" zewnętrzne urządzenia bez konieczności latania po mieście w poszukiwaniu kabelka.
Antena to też unikat - przez całe lata producenci dołączali standardowo cieniutkie druciki, Edifier dostarcza kawał porządnego drutu w izolacji PCV, z jednej strony zakończony mini-jackiem, a z drugiej - firmowo wykończoną "pętelką", która pozwala na zahaczenie jej na jakimś gwoździu. Eureka! W końcu ktoś zauważył problem i go rozwiązał.
Edifier iF360 pod względem mnogości przyjmowanych źródeł sygnału jest niezły - iPod, CD, radio FM, wejście Aux, karta SD, USB (obydwa przyjmują MP3 i WMA).
Niewątpliwie karta SD jest w tym zestawie najbardziej egzotycznym pomysłem, ale już możliwość korzystania z pendriva to jest coś, czego nie miała np. żadna z ostatnio testowanych ("Audio" 2/2012) iPodowych stacji dokujących (trofea wydłubane w sieci przez koleżankę z sąsiedniego biurka można odsłuchać nawet bez zgrywania na odtwarzacz).
Od strony muzycznej przygrywają nam dwa ustawione lekko na zewnątrz 8-cm głośniki szerokopasmowe, napędzane wzmacniaczem 2x30 W. Całość jest ekranowana magnetycznie, więc można ją postawić przy komputerze.
Spora moc wzmacniacza ma dwie konsekwencje dla przekazu audio: przy normalnym graniu dźwięk jest "duży" i mam na myśli "dużość" (bo przecież nie wielkość...) w kontekście tego typu urządzeń, dość dynamiczny, swobodny, otaczający; przy wysokich poziomach głośności pojawia się lekki szum i brzęczenie, jakby tych watów było jednak dla małych głośniczków o kilka za dużo.
Ogólnie dźwięk jest klarowny, niezmulony (Erick Clapton w "Tears in Haeven" miał nawet swoją lekką chrypkę). Pojawiały się też różne dzwoneczki w tle, co dobrze świadczy o możliwościach wysokotonowych.
Waldemar (Pegaz) Nowak