Marki takie jak Roksan cieszą już samą swoją obecnością, bo nie wszystkim wyspiarskim firmom udało się przeżyć kryzys w stereo, który na szczęście mamy już za sobą. Teraz Roksan powiększa ofertę o kolejne urządzenia i akcesoria, mając ich szczególnie dużo w grupie gramofonów i winylowych płyt. Seria K3 jest najnowszą propozycją, wprowadzoną do sprzedaży pod koniec zeszłego roku - to klasyczny zestaw odtwarzacza CD i wzmacniacza zintegrowanego.
Odtwarzacz Roksan K3 CD
Obydwa urządzenia mają taką samą obudowę, ale w odtwarzaczu zostaje znacznie więcej wolnej przestrzeni na przedniej ściance; szuflada, wyświetlacz i kilka przycisków sprawiają wrażenie wręcz wyalienowanych. Mechanizm zainstalowano pośrodku, matryca ma przyjemny, ciemnoniebieski odcień, informacje są też dobrze czytelne. Wyświetlacz odtwarzacza Roksan K3 nawiązuje do dawnych wzorców, prezentując - oprócz podstawowych informacji, takich jak czas i numer ścieżki - także ich "makietę", ułożoną z małych, kwadratowych symboli. Sześć srebrnych przycisków realizuje główne funkcje mechanizmu. Zaskakujące może być tylko spore "okienko" pod linią szuflady i przycisków - ciemna szybka zasłania sensor podczerwieni; mogłaby być subtelniejsza.
W wielu urządzeniach audio uzupełnieniem wygodnego trybu czuwania jest mechaniczny wyłącznik zasilania. Zwykle wyłączniki tego typu są montowane na tylnej ściance i zintegrowane z gniazdem sieciowym - tak jest najtaniej i dość elegancko, tyle tylko, że sięganie do tyłu, nierzadko w czeluści szafki, nie jest wygodne. Roksan zainstalował ten wyłącznik od spodu, dostęp jest łatwy dzięki wysokim nóżkom.
K3 jest klasycznym odtwarzaczem płyt CD, nie sięga SACD, nie wspominając już o DVD-Audio czy zewnętrznych plikach i pendrajwach. Takich konstrukcji jest już coraz mniej, coraz mniej jest także rasowych mechanizmów CD. Szuflada nie otwiera się może bezszelestnie i z gracją, ale już sama detekcja, a zwłaszcza odczyt ścieżki, przebiega w idealnej ciszy, szybko i pewnie.
Roksan K3 jest funkcjonalnie bardzo konwencjonalny, żeby nie powiedzieć - wczorajszy. Jest "zamknięty" na inne sygnały cyfrowe, które we współczesnych odtwarzaczach bardzo często możemy dostarczyć do wbudowanego przetwornika C/A. Na tylnym panelu nie ma więc żadnych wejść cyfrowych, ale tak jak drzewiej bywało, są cyfrowe wyjścia, i to w rozbudowanym zestawie wszystkich głównych standardów - jest optyczne, elektryczne współosiowe oraz AES/EBU. Oczywiście, jest też parka analogowych RCA, bo przecież, chociaż niedostępny dla sygnałów zewnętrznych, wewnątrz znajduje się przetwornik C/A. Styki wszystkich złączy (nawet cyfrowego AES/EBU i trzpienia uziemiającego) są złocone.
Odtwarzacz skupia większość układów na jednej, niewielkiej płytce w tylnej części obudowy. Źródłem zasilania jest transformator toroidalny, przygotowano niezależne odczepy dla sekcji cyfrowej i analogowej. W dobie napędów DVD i Blu-ray mechanizm płyt CD należy do rzadkości. Można przypuszczać, że jest to konstrukcja stworzona na podzespołach Sanyo - taki jest przynajmniej układ odczytujący z laserem.
W tak dużej obudowie zmieściłyby się dwa takie odtwarzacze; komplet układów elektronicznych zaprojektowano w ramach pojedynczej płytki.
Konwersja cyfrowo-analogowa odbywa się w scalaku PCM178 firmy Burr Brown, jego rozdzielczość sięga 24 bitów, a częstotliwość próbkowania 192 kHz, przy czym maksymalna, teoretyczna dynamika wynosi 123 dB. W sekcji analogowej Roksan sięgnął po scalone wzmacniacze operacyjne NE5534, również marki Texas Instruments (Burr Brown to marka Ti). Nie ma się czego wstydzić, takie układy znalazły się między innymi w konstrukcji tzw. małego Tacta, a więc SDAI2175; często korzysta z nich również Rotel czy Denon. O ile z zewnątrz tego nie widać i K3 nie rozpieszcza nas dodatkowymi funkcjami, to jego układy są na wskroś nowoczesne - ostatecznie takiego odtwarzacza nie można by zaprojektować dziesięć lat temu...
Wzmacniacz Roksan K3 AMP
Seria K3 wprowadza nową platformę obudów urządzeń - dużych i okazałych. Urządzenia nie są najtańsze, ale nie kosztują też majątek; producent uznał jednak, że zasługują na bardzo staranne opakowanie - dwa kartonowe pudła z grubymi wyściółkami. Obydwa urządzenia są dostępne w trzech oryginalnych wersjach kolorystycznych; każda ma wyraźną fakturę surowego metalu i faktycznie cała obudowa, włącznie z panelem przednim, jest metalowa.
Wersja Opium, stalowo-brązowa, jest najciemniejsza, brąz przebija się też w wersji Anthracite oraz w trzeciej, zwanej potocznie węglem drzewnym Charcoal - tę właśnie otrzymałem do testów. W mocnym, dziennym świetle Charcoal nie jest jednak wcale ciemny i ponury, to bardziej przydymiony grafit, na tle którego srebrne krawędzie i elementy regulacyjne stanowią wyrazisty kontrast.
Wzmacniacz Roksan K3 AMP, tak jak i odtwarzacz, jest dość wysoki, co wynika nie tylko z rozmiarów obudowy, ale także pokaźnych nóżek. Obudowy Roksana zostały wykonane bardzo starannie, wzmacniacz ma liczne perforacje górnej ścianki, które pomagają w chłodzeniu, ale nie pogarszają one sztywności, doskonałej dzięki grubym elementom.
Front jest zdominowany przez diodowy wskaźnik źródeł, ale nawet cztery niewielkie przyciski nie wyglądają zbyt delikatnie; może dlatego, że otoczono je pokaźnym pokrętłem wzmocnienia, które działa w typowy sposób. Można więc przypuszczać, że wewnątrz kryje się analogowy potencjometr.
Roksan nie wychodzi na spotkanie źródłom przenośnym jakimikolwiek wejściami na przednim panelu - ma tylko wyjście słuchawkowe (3,5 mm), a współpraca ze smartfonami czy tabletami odbywa się na nowocześniejszym, bezprzewodowym gruncie, bowiem K3 ma zintegrowany moduł transmisji Bluetooth z kodowaniem aptX, dzięki któremu łatwo przesłać do wzmacniacza muzykę ze sprzętu przenośnego, a także z komputera, bez obawy o kwestie kompatybilności, sterowniki czy jakiekolwiek inne aspekty konfiguracyjno-programowe.
Roksan K3 AMP pozwala na podłączenie pięciu wejść liniowych, ma także niezależną pętlę dla zewnętrznego procesora, która umożliwi np. wpięcie wzmacniacza do systemu wielokanałowego. Znając sympatię producenta do dźwięku analogowego, nie dziwi obecność wejścia phono, przygotowanego do współpracy z wkładkami MM. Obok znajduje się też małe złącze przeznaczone dla anteny modułu Bluetooth, co ma poprawić zasięg i jakość transmisji.
Wnętrze wzmacniacza pokazuje dobrze znaną i korzystną architekturę. Selekcja wejść odbywa się tuż za gniazdami, za pomocą szeregu hermetycznych przekaźników. Tak jak to sugerowało działanie pokrętła głośności, za regulację odpowiada klasyczny potencjometr analogowy, ale przeniesiono go w obszar przedwzmacniacza (tylna c zęść głównej płytki drukowanej) i połączono z gałką za pomocą długiego trzpienia; w ten sposób skutecznie skrócono drogę sygnału i uniknięto, jak to się dzieje najczęściej, "przeskakiwania" sygnału na kolejne płytki.
Bardzo porządna konstrukcja - z dużym zasilaczem, rozbudowanymi końcówkami na dobrych mosfetach, z zachowaniem krótkiej ścieżki sygnału i dużym zasilaczem.
W centralnym punkcie zainstalowano także parę kondensatorów filtrujących, ale główny element zasilacza - duży transformator toroidalny - został przeniesiony już do lewej sekcji. Od układów audio oddziela go duży radiator. Roksan zbudował pokaźną końcówkę mocy, angażując do każdego kanału po dwie pary tranzystorów wyjściowych Mosfet International Rectifier. Elementy takie stosowane są również w bardzo drogich urządzeniach, w przeszłości sięgał po nie np. Pass.
Układy odbiornika Bluetooth schowano w wąskiej szczelinie między główną płytką a dolną ścianką, tuż pod sekcją przełącznika wejść.