Pioneer A-50DA: dla każdego coś miłego. Można sobie podbić
wysokie i niskie częstotliwości, nawet loudnessem.
Dla purystów jest "Direct", którym można układy
regulacji zupełnie ominąć.
1 / 8 Następne
Pioneer A-50DA: umiarkowa liczba analogowych wejść, ale przełącznik
wyboru źródeł jest bardzo rozbudowany dzięki przyłączom
cyfrowym, m.in. USB. Funkcja "Pure Amp Direct"
pozwala podać sygnał wprost do końcówki mocy.
2 / 8 Następne
Pioneer A-50DA: wejścia cyfrowe i koaksjalne to
wyposażenie standardowe. Do USB
można podawać sygnał wysokiej
rozdzielczości z komputera.
3 / 8 Następne
Pioneer A-50DA: w obecnie pojmowaną nowoczesność
wpisuje się także ten
element - wejście dla gramofonu
(z wkładką MM).
4 / 8 Następne
Pioneer A-50DA: wzmacniacz podzielony jest wewnątrz na trzy komory,
oddzielone stalowymi panelami. W pierwszej jest
zasilacz, w drugiej końcówki mocy, trzecia zawiera
analogową i cyfrową elektronikę audio.
5 / 8 Następne
Pioneer A-50DA: w nowej wersji „pięćdziesiątki” pojawił się przetwornik,
i to nie byle jaki - 32-bitowy, 8-kanałowy,
Sabre 32 Ultra. Na płytce drukowanej chip wygląda
niepozornie, ale potrafi naprawdę wiele.
6 / 8 Następne
Pioneer PD-50: przycisk "Function" jest w rzeczywistości przełącznikiem
wejść; włącznie z płytą wewnątrz przełącza aż
cztery źródła sygnału.
7 / 8 Następne
Pioneer PD-50: wejście USB obsługuje zarówno pendrajwy
jak i urządzenia Apple. Odtwarzacz ma funkcje
"Pure Audio" i "Hi-Bit 32". Pierwsza wygasza
wyświetlacz i odłącza wyjścia cyfrowe, druga służy do upsamplingu.
8 / 8 Początek