Odtwarzacz Vela Audio CD
Obudowy odtwarzacza i wzmacniacza zostały zunifikowane, różnią się właściwie tylko "zawartością" przedniej i tylnej ścianki. Odtwarzacz Vela Audio CD wygląda bardzo klasycznie (wręcz staromodnie). Szufladę ulokowano w centrum, tacka jest wysoka, jej działanie nie jest szczególnie subtelne (wyjeżdża i zamyka się z impetem). Później jest już lepiej i wręcz oszałamiająco skutecznie.
Pod względem odczytu płyty, a przede wszystkim szybkości śledzenia ścieżek (przeskakiwania między utworami) jest jednym z najlepszych modeli, z jakimi miałem do czynienia. Nagranie zostanie "podstawione" dosłownie w ciągu sekundy. Tajemnica tkwi oczywiście w wyjątkowym (z perspektywy współczesnych konstrukcji) mechanizmie, któremu poświęciłem odrębny fragment testu.
Mechanizm jest niezwykłą częścią konstrukcji odtwarzacza, wywodzi się ze standardów komputerowych (interfejs PATA), ale został przez producenta, firmę Teac, dopasowany do realiów świata audio.
Dane o odtwarzanych ścieżkach są prezentowane na dwuwierszowym, antycznym wyświetlaczu, ale wobec specyfiki produktu ma to swój urok. W prawej części frontu umieszczono pięć przycisków, jest wśród nich włącznik trybu Standby, urządzenie ma jeszcze drugi, mechaniczny włącznik zasilania. Obok pary analogowych wyjść RCA, jest tylko jedno wyjście cyfrowe (współosiowe) - to klasyczny odtwarzacz CD, jaki "opanował" systemy dwadzieścia lata temu, bez żadnych wejść cyfrowych, o USB nawet nie wspominając.
W zasilaczu pracuje duże trafo toroidalne (nieczęsto spotykane w odtwarzaczach z tego przedziału cenowego) z oddzielnymi odczepami dla sekcji analogowej, cyfrowej (przetwornik) oraz układów sterujących. Na płytce, za mechanizmem, umieszczono większość kluczowych układów: od serwa, przez przetwornik C/A, aż po wyjścia analogowe (na wzmacniaczach operacyjnych Texas Instruments). Przetwornik to Burr Brown PCM1781 o rozdzielczości 24 bit/192 kHz.
Nie sposób się tutaj pomylić, ani eksperymentować, jest jedno wyjście analogowe i jedno cyfrowe (współosiowe).
Wzmacniacz Vela Audio AMP
Budowa wzmacniacza Vela Audio Amp wydaje się prosta - pięć przycisków odpowiadających wejściom, centralnie umieszczone pokrętło głośności i mechaniczny włącznik sieciowy. Jednak już pierwsza próba uruchomienia wzmacniacza wskazała, że konstruktor nie poszedł na skróty. Po wciśnięciu mechanicznego przycisku Power, pozornie nic się nie dzieje... To dopiero stan czuwania - aby posłuchać muzyki, trzeba jeszcze wcisnąć... pokrętło głośności. Po jego prawej stronie znajduje się wprawdzie napis (oraz strzałka) Standby, jednak rozwiązanie na pewno nie jest intuicyjne.
Samo pokrętło nie łączy się też z klasycznym regulatorem analogowym, obraca się bez większego oporu i bez punktów skrajnych, a rolę skali i wskaźnika położenia przejmują rozlokowane na obwodzie niebieskie diody. W tego typu układach regulacyjnych kwestią do rozstrzygnięcia jest zwykle charakterystyka wzmocnienia, więc producent przygotował aż cztery różne tryby - skale głośności - adresując je kolumnom o różnej efektywności. Przyda się to też w przypadku różnych źródeł, a także (a może przede wszystkim) pozwoli dopasować działanie do indywidualnych preferencji.
Vela Audio stosuje "gotowce" w zakresie końcówek mocy, na każdy kanał przypada jeden układ scalony LM3886T. Napięcie zasilające dostarcza transformator toroidalny z dwoma odczepami i niezależnymi sekcjami filtrującymi dla końcówek mocy i przedwzmacniacza.
Wzmacniacz Vela Audio Amp ma pięć wejść dla sygnałów analogowych a wśród nich jedno z korekcją na wkładki MM; można też uruchomić bezpośrednie wejście na końcówkę mocy (w celu integracji z systemami wielokanałowymi).
Jedno z wejść ma formę 3,5-mm gniazdka, producent przeznaczył je dla sprzętu przenośnego, wspominając nawet w opisie o iPodach czy iPhone’ach, które dzisiaj kojarzą się jednak z USB i połączeniami cyfrowymi. Vela takich nie ma, trzeba odkopać z dna szuflady zapomniany kabelek z końcówkami mini-jack. Są też dwa wyjścia RCA - jedno o stałym poziomie (na rejestrator), drugie o zmiennym, będące de facto wyjściem z sekcji przedwzmacniacza.
W selektorze wejść pracują scalone przełączniki, sekcję przedwzmacniacza gramofonowego zbudowano także na scalaku, a układ Texas Instruments LM1972 jest zgrabnym rozwiązaniem wspomnianego już zagadnienia regulacji głośności - to dwukanałowa, kompaktowa drabinka rezystorowa.
Pojedyncze wyjście głośnikowe zbudowano na przeciętnej jakości terminalach z plastikowymi nakrętkami, ale trzpienie dla obydwu kanałów zostały wygodnie rozsunięte. Wszystkie gniazda RCA są złocone.
Odsłuch
Vela jest orędownikiem delikatnego, miękkiego, a nawet puszystego brzmienia, jednak pod warunkiem, że nie będziemy przez to rozumieli pogrubienia i ociężałości. System gra subtelnie, z wdziękiem, ale też nie nazbyt ulotnie i eterycznie, każdy dźwięk ma swoją konsystencję, pojawia się na dłużej lub na krócej, lecz pozwala zatrzymać na sobie uwagę, nie jest tylko cieniem lub konturami. W tym przypadku "wypełnienie" nie oznacza tendencyjnej masywności całego przekazu, lecz dobrą kondycję i soczystość wszystkich elementów z osobna - co oczywiście ostatecznie przekłada się i na bardzo dobry efekt końcowy, ale ważna jest w nim też selektywność i "uważność". Sklejanie dźwięków czasami robi dobre wrażenie, ale nie jest uniwersalnie najlepszym sposobem na pokazanie wszystkich informacji, a nawet emocji, więc Vela wcale nie idzie tą drogą.
Niskie tony, owszem, są obszerne, trochę się rozpychają, ale nie zlewają się i nie zaciemniają średnicy. Nie są ekstremalnie rozciągnięte ani konturowe, najniższe rejestry nie przychodzą z twardymi wibracjami, na skraju pasma tworzą raczej łagodny, przyjemny podkład. Nie jest to spektakl jednego aktora (basującego), ale faktycznie - jest on w tym wykonaniu ważny, nie pozwala o sobie zapomnieć, co jednak czyni z dużą gracją i wyczuciem.
Vela Audio CD: Oprócz dużego, mechanicznego wyłącznika zasilania, jest jeszcze mały przycisk trybu standby.
Kto szuka brzmienia szybkiego, twardego, technicznego - znajdzie coś odpowiedniejszego gdzie indziej, a wszystkim innym polecałbym dobór odpowiednich kolumn - trzymających bas w ryzach. Vela zapewnia jednak dobre prowadzenie rytmu, a to, że poszczególne uderzenia nie będą piorunujące, ma też swoje dobre strony, nagrania kontrabasu, nie wymagając bezwzględnej szybkości i wielkiej mocy, ale właśnie kultury i czystości, wypadły naturalnie - słychać było w dobrej harmonii i struny, i pudło; delikatna otoczka nie przeszkodziła, dodała płynności, a nagrania, w których poskąpiono basu, zyskują w interpretacji Vela na substancji, chociaż nie na potędze.
Środek dopieszcza wokale, a raczej nasze uszy, gdy odtwarza wokale - nie jest względem nich stuprocentowo dokładny, usuwa krzykliwość, trochę podnosi temperaturę w niższych podzakresach. W takim charakterze "trwają" też wysokie tony, gdzie występują długie, powabne wybrzmienia, dobry blask i klarowność, jednak najostrzejsze cięcia zostaną nam oszczędzone. Ten styl jest wspólny dla obydwu urządzeń, nie ma tutaj dopasowywania przeciwieństw czy kompensacji różnic - jest pełna zgoda.
Szybki jak błyskawica
Mechanizm zastosowany w odtwarzaczu Vela Audio CD jest jednym z bardziej oryginalnych komponentów, rzadko spotykanym w urządzeniach Hi-Fi. Jego producentem jest Teac, a model CD-5010B wygląda niemal dokładnie tak, jak komputerowy CD-ROM (to urządzenie do odczytu płyt CD, montowane w komputerach, jeszcze zanim nastała era wypalarek CD); ma nie tylko charakterystyczną obudowę, ale i komplet złącz niezbędnych do instalacji w komputerach, z szerokim konektorem transmisji danych typu PATA, który był krytykowany za niską przepustowość... W środowisku płyty CD nie ma to jednak najmniejszego znaczenia, bowiem skromny transfer interfejsu i tak daleko przekracza wymagania zapisu 16 bit/44,1 kHz.
Model CD-5010B, choć wywodzi się z peryferii komputerowych, nie jest jednak dokładnym odwzorowaniem tamtych rozwiązań. Teac zaprojektował go specjalnie do celów audio, poprawiając płynność pracy i redukując hałas.