Brzmienie
Odtwarzanie w domu muzyki, którą nosimy zwykle przy sobie, w pamięci smartfona (lub za pośrednictwem serwisów strumieniujących, jak np. Spotify) przestało być wstydliwe, choć audiofile zdają sobie oczywiście sprawę, że jakość pozostawia wówczas wiele do życzenia.
Tym niemniej o takich źródłach na różne okazje coraz częściej słyszę, także od samych dystrybutorów, którzy przyznają się do tego typu prezentacji (czasem na wyraźne życzenie klienta, czasem z własnej inicjatywy).
Nie mam problemów z używaniem smartfonów w czasie testowania sprzętu (przecież niektóre urządzenia bez nich w ogóle nie ruszą), choć nie posunąłbym się do jego gruntownej oceny tylko na takiej podstawie. Co innego szybki odsłuch „na rozgrzewkę” lub opinia w roli uzupełnienia; przecież porty USB, a tym bardziej dobrodziejstwa takie jak AirPlay czy (częściowo) DLNA, stworzono na takie właśnie okazje.
Zacząłem więc z iPhone`em w ręku. Dźwięk jest zrównoważony, dość czysty, bez wyraźnych zmian tuszujących, czy to zmiękczających, czy ożywiających. Ze słabszymi nagraniami Denon brzmi nieco blado i sucho, bez emocji, ale i bez dodatkowych problemów.
Pliki bez kompresji przynoszą poprawę i nie muszą to być od razu 24-bito-we nagrania. Słychać więcej, Denon ujawnia swój potencjał brzmienia neutralnego, lecz wciąż spokojnego; bez podgrzewania, własnego uplastyczniania, ale też bez wyostrzania i przyspieszania, dźwięk pozostaje miarowy, bezpieczny.
Dynamika i wszelkie kontrasty są trochę redukowane, nie jest to dźwięk bardzo soczysty i żywiołowy, lecz zasadnicza naturalność zostaje uchwycona dzięki poprawnej barwie, a lekkostrawność - dzięki usunięciu metaliczności. To źródło dobre do systemów, z których chcemy słyszeć muzykę łatwą i przyjemną, bez wielkich osiągnięć w zakresie dynamiki i analityczności.
Jak bracia
Patrząc na budowę, funkcje, a także niektóre elementy wzornicze, widzimy pokrewieństwo Denona i Marantza. Przede wszystkim urządzenia korzystają ze wspólnego interfejsu użytkownika i bliźniaczych wyświetlaczy.
Sposób obsługi jest również niemal identyczny - obydwa odtwarzacze bazują na tej samej platformie sterująco- -dekodującej Microchip Jukebox, zmieniono jedynie nazwy niektórych funkcji oraz oczywiście sposób przedstawiania się samych urządzeń. Stąd płyną również wnioski wskazujące na zbieżną listę obsługiwanych formatów plików.
Sekcje cyfrowe nie są już jednak identyczne, każda z firm postawiła na zupełnie inne przetworniki cyfrowo-analogowe, które będą także różnicowały brzmienie. Specyfikacja konwerterów jest zbliżona, maksymalna częstotliwość próbkowania to 192 kHz, rozdzielczość w przypadku Marantza - 24 bity, u Denona 32 bity, choć w tym ostatnim jest to tylko wewnętrzna rozdzielczość samego DAC-a, odtwarzacz i tak nie będzie w stanie obsłużyć plików tego typu.
Największe różnice kryją się w sekcji zasilacza oraz układów analogowych, dla których Marantz zbudował dodatkowe płytki. Różnica w cenie, jaką trzeba zapłacić za odtwarzacze, znajduje odzwierciedlenie w użytych komponentach. Są one ukierunkowane na jakość dźwięku, w mniejszym stopniu na funkcjonalność, ale Bluetooth oraz dodatkowe optyczne wejście cyfrowe to też atuty Marantza.