Najnowszym modelem jest właśnie H9i. Jak symbol wskazuje, jest to bezpośredni następca H9 i flagowiec całej oferty B&O Play. Beoplay H9i nie pozostawiają wątpliwości, że pod każdym względem należy je zaliczyć do kategorii premium - prezentują się świetnie, zwłaszcza w beżowo-srebrnej kolorystyce, a zostały wykonane z nowoczesnych i solidnych materiałów. Projekt przygotował nadworny projektant B&O Play - Jakob Wagner.
Beoplay H9i - konstrukcja
Gdy popatrzymy na 9-ki, zobaczymy jego styl i "lekką" rękę. Same słuchawki nie są lekkie, ważą prawie 300 g, ale to nic dziwnego w przypadku konstrukcji dookołausznych i jednocześnie bezprzewodowych, nafaszerowanych elektroniką i akumulatorami; zwłaszcza że użytkownik oczekuje jak najdłuższego czasu pracy, który w H9i może sięgać 23 godzin (tylko transmisja bezprzewodowa, bez układów ANC). Chcąc mieć znów "pełne" ogniwa, musimy podłączyć słuchawki Beoplay H9i do zasilania na ok. 2,5 godziny.
Pałąk B&O Beoplay H9i ma twarde wypełnienia od wewnątrz, a od góry został obszyty paskiem naturalnej skóry, podobnie wykończono poduszki, co widać (a raczej czuć) już po otwarciu pudełka. Pierścienie obudów wykonano z tworzywa, maskują je od tyłu kapsle z anodyzowanego aluminium.
Układ zawieszenia przytwierdzono tylko z jednej strony, metalowe wsporniki i przeguby pozwalają skręcać muszle o nieco ponad 90 stopni, i w ten sposób składać słuchawki do transportu.
W przenoszeniu pomaga miękkie etui; w zestawie jest też kabel audio (wtyk 3,5-mm) oraz adapter samolotowy. Tylne kapsle są okrągłe, ale plastikowe obudowy muszli mają bardziej wysublimowany, nieregularny kształt.
Wynika on prawdopodobnie z konieczności umieszczenia całej elektroniki oraz kompletu mikrofonów (widać kilka szczelin). Na każdej muszli B&O Beoplay H9i znajdują się aż trzy - jeden służy do rozmów, a dwa są elementami systemu aktywnej redukcji hałasu.
Tradycyjna regulacja pałąka (metalowe panele wsuwane w obudowę pałąka) działa pewnie i z oporem, po maksymalnym rozsunięciu pozostaje wciąż sporo wolnego miejsca. B&O Play stosuje klarowne oznaczenia kanałów, w postaci dużych liter wewnątrz muszli.
Beoplay H9i - zasilanie i złącza
Na dolnej krawędzi prawej muszli umieszczono mechaniczny włącznik zasilania (uruchamia on także parowanie ze źródłami), wejście mini-jack (dla połączenia przewodowego) oraz port USB do ładowania.
B&O Play dołącza do producentów, którzy stosują najnowszy standard złącz tego typu - USB-C (obecny w komputerach już od jakiegoś czasu). Z jego użycia wynikają (w przypadku słuchawek) dwie korzyści - wygoda operowania symetrycznym złączem (płaska wtyczka pasuje do gniazdka w dowolnej orientacji) i szybkie ładowanie (złącze przesyła prąd o wysokim natężeniu).
Beoplay H9i - obsługa
Nowoczesność bije także ze sposobu obsługi - jedynym tradycyjnym, mechanicznym manipulatorem jest włącznik zasilania. Za resztę funkcji odpowiada wbudowany w prawą muszlę B&O Beoplay H9i sensor dotykowy.
Odpowiednią kombinacją "gestów" uruchamiamy odtwarzanie, wybieramy ścieżki, odbieramy połączenia telefoniczne. Sensor dotykowy pozwala także włączyć i wyłączyć redukcję hałasu ANC oraz tzw. tryb transparentności. To relatywnie nowy pomysł producentów słuchawek, mikrofony są wykorzystywane, by "wpuścić" część dźwięków z zewnątrz.
Słuchawki B&O Beoplay H9i pracują w trybie bezprzewodowym, z redukcją ANC lub bez niej (można ją również uruchomić podłączając słuchawki przewodem).
Wygoda sterowania dotykowego jest kwestią dość indywidualną, choć można przyjąć, że osoby dobrze radzące sobie z nowoczesnymi smartfonami (z którymi przecież H9i jest bardzo po drodze) szybko odnajdą się i w tej rzeczywistości.
Skumulowanie kilku funkcji na małym polu dotykowym zewnętrznej muszli wymaga nieco wprawy, tym bardziej, że nie ma tu oznaczeń, a podpowiedzi trzeba szukać w instrukcji obsługi.
Podczas zakładania słuchawek B&O Beoplay H9i na głowę jakiekolwiek wskaźniki i tak by niewiele pomogły, podobnie jak "wyczuwamy" kształt przycisków, tak możemy się przyzwyczaić i opanować dotykowy schemat obsługi. Transmisja bezprzewodowa jest oczywiście realizowana w standardzie Bluetooth, w nowoczesnej wersji v4.2.
Oryginalną decyzją jest natomiast włączenie do specyfikacji kodowania AAC, a pominięcie najbardziej popularnego aptX. To ukłon w stronę sprzętu mobilnego Apple, który na takiej decyzji skorzysta. W konfiguracjach, w których AAC nie jest dostępny, H9i będą pracowały z podstawowym (marnym) kodowaniem SBC.
Impedancja (tryb przewodowy) wynosi 24 Ω, co sprawia, że słuchawki będą i w takim trybie dobrym towarzyszem nawet dla "zwykłych" (smartfony) źródeł mobilnych.
Odsłuch
Zacznijmy nietypowo, bo od dwóch dodatkowych systemów. Pierwszy z nich to ANC. Już w trybie pasywnym tłumienie hałasów jest bardzo efektywne, a po włączeniu elektroniki B&O Beoplay H9i spisują się wybornie, eliminując nie tylko dźwięki z najniższego podzakresu pasma, ale także te leżące wyżej.
Dobrym pomysłem było dodanie systemu tzw. transparentności, który ułatwia komunikację ze światem zewnętrznym - "na żądanie" - co wiąże się z wyczuwalnym opóźnieniem, jednak nie jest to w takich wyjątkowych sytuacjach problem przekreślający przydatność tej opcji.
Jak można się było spodziewać, ANC wpływa na brzmienie; i nie jest to wpływ, który powinniśmy relatywizować, lekceważyć i udawać, że nie jest gorzej, tylko inaczej. Obiektywnie i jednoznacznie jest gorzej, tyle że nie oznacza to żadnego dramatu - zmiana mieści się w pewnej "normie" dla tego typu sytuacji.
Aktywując system ANC, zmniejszamy dynamikę, środek pasma jest przygaszony, a w przypadku tych słuchawek wiąże się to z konsekwentnie mocnym basem, więc całe brzmienie wyraźnie przechyla się w stronę niskich częstotliwości; to też da się lubić, a już na pewno - wytrzymać, jednak chcąc uzyskać najlepszą jakość, należy z ANC zrezygnować.
Wtedy H9i łapią nie tylko lepszą równowagę, lecz pozostając przy swojej masywności i soczystości, są żywe, bliskie, angażujące, i jednocześnie komfortowe.
O takiej impulsywności i selektywności wysokich tonów, jakie dostajemy z Audio-Techniki, możemy zapomnieć, to z jednej strony strata, a z drugiej - ulga. H9i to słuchawki przygotowane dla innego użytkownika, jakby do innego celu.
Nie jest to też typowy kontrast między słuchawkami grającymi "jasno" (chociaż Audio-Technikę można tak scharakteryzować) i "ciemno" (ponieważ Beoplay już do takiego określenia nie pasuje) - to raczej wybór między "szybko i precyzyjnie" a "obficie i soczyście".
Bas ze słuchawek B&O Beoplay H9i jest obszerny i sprężysty, chwali się każdym swoim dźwiękiem odrobinę dłużej, ale nie przytłacza i nie spowalnia akcji.
Góra pasma jest błyszcząca, czysta, gładka, ogólnie wyrazista, lecz nie rozkłada dźwięków na czynniki pierwsze, jest też dość łagodnie połączona ze średnicą (bez "monitorującego" zaznaczenia "górnego środka").
Cały obraz jest przez to swobodny, otwarty, wolny od "przymusu" i nadmiernego (dla przyjemności) napięcia. Wokale są gęste, uplastycznione nasyceniem, mniej ekspresyjne na górze. Można ich słuchać długo i bez zmęczenia, również dzięki ergonomicznej konstrukcji.