Pozycja HD 600 w asortymencie Sennheisera jest szczególna. Według najnowszego katalogu firmy, zostały one przez producenta zakwalifikowane do wąskiej grupy Hi−End, w której obok nich znajdują się tylko Orfeusz i HE60 - podobne do Orfeusza słuchawki elektrostatyczne, ale współpracujące ze wzmacniaczem tranzystorowym (HEV70), a nie lampowym.
HD 600 nie mają już nic konstrukcyjnie wspólnego z tymi dwoma modelami słuchawek elektrostatycznych, są bowiem udoskonaloną wersją dobrze znanych słuchawek HD580 Precision. Te ostatnie z kolei stanowią uwieńczenie licznej serii słuchawek serii "500".
Widoczne z zewnątrz różnice w budowie HD600 i HD 580 to zastosowanie metalowej siatki zabezpieczającej tylne strony słuchawek, zamiast ażurowej obudowy plastykowej, a także luksusowe wykończenie elementów wykonanych z tworzyw sztucznych - błyszcząca, "marmurkowa" powierzchnia dowodzi, że Sennheiser HD600 traktowane są przez Sennheisera jako produkt bardzo prestiżowy.
Czytaj również nasze testy słuchawek bezprzewodowych
W podstawowych, katalogowych danych technicznych nie widać żadnej różnicy między HD580 i HD600, ale według zapewnień firmy, HD600 wykorzystują tylko specjalnie wyselekcjonowane, a następnie parowane przetworniki. Tak jak HD580, również HD600 obiecują wysoki komfort użytkowania, dzięki zastosowaniu miękkich poduszek dookołausznych o delikatnej, aksamitnej powierzchni.
Odsłuch na słuchawkach Sennheiser HD 600
Jedną z istotnych funkcjonalnych zalet Sennheiser HD 600 jest ich wygoda − pozwala na długotrwałe noszenie; krótkie, kilkudziesięciosekundowe przerwy wystarczały mi między kilkunastominutowymi "sesjami" odsłuchowymi.
HD600 to najbardziej neutralne brzmieniowo słuchawki tego testu. Od pierwszych do ostatnich chwil ich przesłuchań nic mnie nie zaskoczyło − nie pojawił się żaden niepotrzebny rezonans, nigdy nie odbierałem dźwięku jako ani o odrobinę zbyt ciemnego (jak w przypadku AKG), ani zbyt jasnego (jak w przypadku Jecklin Float Elektrostat).
Sennheiser HD600 są niemal wzorcowe pod względem ogólnej równowagi tonalnej. Bardzo dobra jest rozdzielczość, niuanse brzmienia zostają odkryte niemal tak jak w droższych Jecklin Float.
Wysokie tony dodają brzmieniu odrobinę polotu i blasku − a niemal krystalicznie czyste, są przy tym w sposób pożyteczny dla całości brzmienia kreatywne − nie zostały w stu procentach podporządkowane częstotliwościom średnim, ale i nie są od nich oderwane.
Prawdopodobnie uzyskany tutaj bardzo dobry kompromis wpływa na łatwy odbiór wielu szczegółów muzyki. Bas nie jest tak silny i wszechogarniający jak w przypadku AKG, ale trudno mu zarzucić słabość.
Słuchawek Sennheiser HD600 słucha się bardzo komfortowo - niemal w ogóle nie występuje zjawisko kumulowania się zbyt dużej energii w środku panoramy stereofonicznej, a więc niestety - w przypadku słuchawek - w środku głowy, co jest dla mnie jednym z przykrzejszych doznań przy eksploatacji większości tańszych i popularniejszych modeli.
W testowanej grupie słuchawek zjawisko to nie występowało z dużym nasileniem, ale HD600 najlepiej uwolniły się spod jego wpływu. Dzięki temu wokale w przetwarzaniu HD600 brzmią bardzo szarmancko, są lekkie, zachowują "dystans". Czy HD600 są więc słuchawkami idealnymi? Sennheisery brzmią nieco zbyt nieśmiało, powściągliwie, sucho.
Sennheiser HD600 nie powinny w niczym ustępować ich tańszym protoplastom, HD580. Spojrzałem więc do zeszłorocznego numeru Audio (3/96), gdzie mój redakcyjny kolega przedstawił test HD580. Doceniając neutralność tych słuchawek, napisał również o pełnokrwistym, soczystym ich dźwięku.
Może i ja scharakteryzowałbym tak HD600, gdyby nie udział w teście słuchawek Grado 325, które właśnie pod względem soczystości brzmienia wyprzedziły całą konkurencję. Jednak w brzmieniu HD600 jest aż nadto cech, godnych podziwu, cech którymi HD600 przewyższają Grado 325. HD600 zostały wyważone w doskonały sposób, są niemal przezroczyste akustycznie, wolne od wszelkich podbarwień.
Sennheiser HD600 to słuchawki o niezwykle eleganckim, wytrawnym brzmieniu, unikające jakichkolwiek pułapek i niespodzianek. Bardzo dobrze ułożone, "cnotliwe". Ale "325" Grado kuszą większą swobodą obyczajów...