Obecne zmiany na rynku skłoniły Elaca do rozszerzenia oferty. Wróciły gramofony, pojawiły się nowoczesne źródła cyfrowe oraz wzmacniacze. Elements EA101EQ to początek nowej, tańszej serii - w sprzedaży jest już droższa gama Alchemy.
Przednia ścianka jest wąska, ale głębokość - już znaczna, przez co Elac EA101EQ prezentuje się dość poważnie. Obudowę wykonano z metalowej ramy, na którą nałożono panele frontu i tylnej ścianki, wykończone w kolorze tytanowym.
Stanowią one klamry spinające całość, w tych "kleszczach" umocowana jest także górna ścianka ozdobiona charakterystyczną strukturą plastra miodu, która ma sugerować wysoką wytrzymałość. Jednak górna płyta w EA101EQ jest wykonana z cienkiego i elastycznego tworzywa, można ją podważyć paznokciem, a jeśli uderzamy w ten element lekko z góry, wówczas radośnie postukuje.
Zaokrąglenia bocznych paneli zajmują nieco miejsca na froncie, ale bez bałaganu pomieszczono wszystkie niezbędne elementy. Jedyne pokrętło służy do regulacji głośności. Z drugiej strony, na wąskiej, ciemnej wklejce ulokowano wyjście słuchawkowe (6,3 mm), dwa sensory dotykowe oraz niewielki wyświetlacz.
Jeden z sensorów włącza zasilanie, drugi pełni rolę sekwencyjnego przełącznika wejść. Wyświetlacz jest niepozorny, ale jego zadania są zaskakująco ambitne, nie ograniczają się tylko do alfanumerycznego wskaźnika poziomu wysterowania, podają nazwy wejść (można je modyfikować), a matryca ma znakomitą czytelność - wykonano ją w technice OEL.
Klamra, założona na tylną ściankę, utrudnia nieco podłączanie kabli, zbyt mało miejsca odbiło się też na jakości terminali głośnikowych - osadzonych przy sobie ciasno, wyposażonych w małe nakrętki. Najwygodniej będzie użyć końcówek bananowych, tym bardziej, że dostajemy je od producenta w komplecie.
Na niewielkim, ale bardzo czytelnym wyświetlaczu możemy odczytać najważniejsze informacje, dostępne są one także z aplikacji sterującej dla urządzeń mobilnych.
Elac EA101EQ - złącza
Elac EA101EQ ma dwa wejścia liniowe RCA oraz monofoniczne wyjście subwooferowe, dwa analogowe gniazda optyczne, jedno współosiowe oraz jedno USB-B, najczęściej wykorzystywane do komputera. Drugi z portów USB (USB-A) spełnia zadania serwisowe.
Wszystkie wejścia cyfrowe, włącznie z optycznymi, przyjmują sygnały PCM o rozdzielczości 24 bitów i częstotliwości próbkowania 192 kHz, chociaż sam producent zastrzega, że transmisja takiego sygnału wykracza poza praktyczne możliwości formatu optycznego. Oprócz przetworników C/A wzmacniacz ma również dekoder Dolby Digital (downmix do postaci dwukanałowej).
Jest Bluetooth - dwa moduły - pierwszy to klasyczne wejście (protokół aptX), drugi służy wyłącznie do sterowania, dzięki czemu ta ostatnia operacja działa bez zarzutu, jest autonomiczna i wyjątkowo rozbudowa (patrz - ramka obok).
Sześć wejść powinno wystarczyć, zdecydowaną przewagę (4:2, i to nie licząc Bluetooth) mają gniazda dla sygnałów cyfrowych. Wśród wejść analogowych nie ma gramofonowego (to chyba jedyna słabość EA101EQ).
Konstrukcja
Chociaż Elac EA101EQ nie dołącza do grona wzmacniaczy impulsowych, to jego konstrukcja po części do nich nawiązuje. Producent nazywa swoje rozwiązanie BASH Tracking Amplifier - to rodzaj hybrydy z impulsowym zasilaczem i końcówkami mocy w klasie AB. Idea jest jednak dużo bardziej zaawansowana niż proste połączenie takich sekcji, obydwa bloki ściśle ze sobą współpracują.
Zadaniem obwodów audio jest (także) stała analiza sygnału analogowego na wejściu (końcówek mocy), bazując na określonym algorytmie ta część wzmacniacza generuje sygnały sterujące, wysyłane na bieżąco do zasilacza, optymalizujące parametry jego pracy. Sprawność całego układu jest dzięki temu bardzo wysoka (nieznacznie niższa od wzmacniacza w klasie D).
Większą część obudowy zajmują końcówki mocy wraz z rozbudowanym zasilaczem, mniejsza płytka przedwzmacniacza jest pełna układów cyfrowych.
Sygnał z wejść analogowych jest bowiem konwertowany niemal od razu do postaci zerojedynkowej i podawany do procesora DSP Cirrus Logic, który reguluje wszystkie parametry, zajmuje się także korekcją częstotliwościową i nadzoruje działanie filtrów systemu automatycznej kalibracji. Po ustaleniu krzywych i regulacji wzmocnienia, sygnały są konwertowane z powrotem do postaci analogowej i wysyłane do końcówek mocy.
Odsłuch
Elac EA101EQ ma kilka różnych wejść i możliwości podania sygnału audio. Wydawałoby się, że w tej konstrukcji wyższą jakość uzyskamy z wejść cyfrowych, bowiem sygnał podany do wejść analogowych podlega podwójnej konwersji. Testowany obok DDA-120 NuForce’a jest tego przykładem, jednak Elac zachowuje się inaczej, na pewno nie dyskryminuje źródeł analogowych.
Różnice są mniej wyraźne, a możliwość indywidualnego ustalenia czułości danego wejścia stanowi w tej sytuacji dodatkowy atut. Brzmienie EA101EQ pozwoli mu zdobyć sławę "małego łobuza", fizycznie niepozornego wzmacniacza o dużych i różnorodnych możliwościach.
Elac raz po raz zaskakuje, tym bardziej że nie ma tu typowych, impulsowych końcówek, a moc urządzenia jest (na papierze) raczej skromna.
Mimo to wzmacniacz gra obszernie i zadziornie, jest w nim jednak więcej radości niż złości. Dźwięk jest soczysty i barwny, nie są przesadzone ostrości, ale nie brakuje detali.
Brzmienie jest zarówno świeże i otwarte, jak też gęste i lekko dosłodzone; różne odczucia i akcenty pojawiają się wraz ze zmianą materiału, jednak miałem wrażenie, jakby Elac nie tylko dobrze różnicował, lecz zawsze coś od siebie dodawał - tyle że zawsze trochę coś innego, mając na każdą okazję własny pomysł, własną interpretację.
Wszechstronny i bogaty, nie sprowadza swojego działania do neutralnego wzmacniania. Pewne cechy mamy zawsze - zrównoważenie, spójność, a także bliskość pierwszego planu. Przechodzi pewnie szybkie basowe frazy, rytm jest utrzymywany znakomicie, energia basu jest ponadprzeciętna, oparta na dość twardym wybrzmieniu.
Przeprowadzenie kalibracji zmienia brzmienie w dwóch głównych aspektach - wyrównuje zakres niskich częstotliwości, co poprawia atak i czytelność konturów, natomiast rozciągnięcie basu nie jest specjalnie forsowane, ale nawet bez kalibracji wszystko brzmi bardzo dobrze.
W niewielkiej obudowie zmieściło się zaskakująco dużo. W konstrukcji typu BASH impulsowy zasilacz otrzymuje z końcówek mocy sygnały o parametrach sygnału audio, dostosowując do nich swoją pracę.
Smartfon rządzi
Próby przerzucania na smartfony obowiązków zdalnego sterowania widać w niemal każdym amplitunerze wielokanałowym. Elac wykorzystuje tę opcję w nowoczesnym wzmacniaczu stereofonicznym, co jeszcze nie jest takie częste.
Obowiązkowym elementem jest oczywiście aplikacja (Elac zapewnia ją dla Apple iOS jak i urządzeń z obozu Android) na smartfony i tablety. Podzielono ją na dwie sekcje. Pierwsza zawiera funkcje "codzienne" (wybór wejść, regulację głośności, barwy, zrównoważenia kanałów); można również nadawać źródłom indywidualne nazwy i ustalać dla każdego z nich czułość.
To jednak zaledwie wstęp do sekcji konfiguracyjnej. Dostępne są dwie funkcje i można je stosować niezależnie. Pierwsza pomaga "skleić" subwoofer z kolumnami w systemie 2.1, ustalając filtrowanie oraz relacje fazowe. Wykorzystywane są do tego sygnały testowe, a w miejscu, z którego słuchamy, system dokonuje pomiarów posługując się... mikrofonem wbudowanym np. w smartfon.
Wbrew pozorom, to wystarczająco skuteczne, by precyzją kalibracji przelicytować niejedno audiofilskie ucho. Druga z funkcji dokonuje korekcji wpływu akustyki pomieszczenia, poniżej 200 Hz. W tym celu system wykonuje dwie serie pomiarów, na początku w polu bliskim, potem w miejscu odsłuchowym. Na ekranie telefonu możemy obserwować efekty w postaci charakterystyk częstotliwościowych.
Bez smartfona EA100EQ działa jak klasyczna integra, ma nawet swój własny, niewielki pilot, nie zapewniając oczywiście dostępu do funkcji kalibracyjnych.