Skonstruowano wtedy niewielki wzmacniacz zintegrowany, pokazując, że dobre Hi-Fi nie musi być ani drogie, ani duże. Nowy One czytelnie nawiązuje do pierwowzoru, nie tylko nazwą. Wzmacniacz jest mały, relatywnie tani, prosty w obsłudze. Ponadto, jak deklaruje producent, ma moc ok. 100 W i radzi sobie z dowolnymi kolumnami.
One wpisuje się w charakterystyczną formę obudów Cyrusa ("pudełko po butach"), ale większość elementów została wyraźnie odświeżona. Obudowę wykonano z odlewu magnezowego (lekki, wytrzymały, nierezonujący i niemagnetyczny), ale w przeciwieństwie do wielu poprzednich urządzeń Cyrusa o chropowatej powierzchni, One jest bardziej subtelny.
Techniczna surowość metalu zupełnie nie pasowałaby do wykonanego z akrylu, lśniącego, czarnego frontu. Dwa duże pokrętła pokryto gumowaną warstwą; lewe to przełącznik źródeł, prawe - regulacja głośności, którą wskazują diody okalające pokrętło, a sama regulacja odbywa się przy asyście mikroprocesora, choć układy cyfrowe służą tutaj wyłącznie do sterowania (tłumiki wpięte w tor sygnału są analogowe).
O aktualnym położeniu regulacji wzmocnienia informują umieszczone na obwodzie pokrętła diody; w zagłębieniu dolnej krawędzi umieszczono wyjście słuchawkowe.
Cyrus One - złącza
Na dyskretnym uskoku frontu umieszczono wyjście słuchawkowe i włącznik zasilania. One ma trzy analogowe wejścia liniowe, jest też gniazdo wprowadzające sygnał bezpośrednio do końcówek mocy (ew. integrujące wzmacniacz z systemem wielokanałowym), a także wyjście z przedwzmacniacza na zewnętrzną końcówkę mocy. Jest też wejście gramofonowe (dla wkładek MM) doposażone w trzpień uziemiający.
Cyrus zapewnia, że w tej sekcji część rozwiązań przejęto z referencyjnego, samodzielnego przedwzmacniacza Phono Signature. Z atencją potraktowano również wyjście słuchawkowe, dla którego powstał niezależny obwód, zdolny obsługiwać słuchawki o impedancji 8 Ω - 10 kΩ. Jedna z pozycji selektora wejść uruchamia bezprzewodowy moduł Bluetooth (kodowanie aptX).
Przy ograniczonej powierzchni stosowanie podwójnych terminali głośnikowych wydaje się nieracjonalne, wygodniej byłoby operować pojedynczymi trzpieniami.Oprócz odbierania sygnałów audio (np. ze sprzętu mobilnego), układ sprzężono również z centralnym mikroprocesorem odpowiedzialnym za sterowanie wzmacniaczem.
W ten sposób funkcjami One można sterować zdalnie nie tylko pilotem podczerwieni, ale także aplikacją dostępną dla systemów Apple iOS oraz Android.
Na tylnej ściance Cyrusa One, choć wąskiej, ale dość wysokiej, zmieszczono dwa komplety zacisków głośnikowych; trzpienie są jednak dość małe, więc chętnie zamieniłbym taki zestaw na jeden komplet wygodniejszych gniazd. W One są wyłącznie gniazda analogowe.
Wprawdzie Bluetooth ma wbudowany przetwornik C/A, ale jego instalacja sprowadza się zazwyczaj do wpięcia gotowego, maleńkiego modułu - do kompletnego, dobrej klasy DAC-a droga daleka. Natomiast o zaawansowanych rozwiązaniach w obrębie mikroprocesora sterującego świadczy możliwość aktualizacji oprogramowania wzmacniacza przez miniaturowe gniazdo USB.
Konstrukcja One powstała w wyniku ewolucji układów wzmacniających z modeli Lyric i Stereo 200, w których producent stosował już impulsowe końcówki mocy. Tym razem mamy trzecią generację układów w klasie D, które są autorską konstrukcją firmy.
Najciekawszy jest w nich pomocniczy układ korekcyjny SID (opis w ramce obok). Co interesujące, impulsowe końcówki mocy zestawiono z liniowym zasilaczem i dużym transformatorem toroidalnym.
Wejście gramofonowe obsługuje wkładki MM, niemal na pewno przyda się trzpień uziemienia z dużą, wygodną nakrętką.
Większość układów zebrano w ramach dużego, podłużnego modułu, gdzie znajduje się nie tylko elektronika audio, ale także część podzespołów zasilacza. Ścieżka sygnału jest krótka, tuż za gniazdami RCA sygnały rozdziela scalony przełącznik i wysyła je do regulatora Burr Brown PGA2311 – popularnego dwukanałowego tłumika odpowiadającego za regulację wzmocnienia.
Końcówki mocy znajdują się na tej samej płytce, a wyjściowe elementy przełączające przykręcono do dolnej ścianki. Przy gniazdach głośnikowych widać typowe dla układu impulsowego filtry rekonstrukcyjne (kondensator – czerwona WIMA i cewka).
Chociaż One nie ma wejść cyfrowych, to takie sygnały przesyła port USB, który służy jednak wyłącznie do aktualizacji oprogramowania.
Odsłuch
Już wcześniej wzmacniacze potrafiły płatać figle, ale z nastaniem konstrukcji impulsowych nieprzewidywalność jest jeszcze większa. Przy głośnikach jest łatwiej, można być pewnym na przykład tego, że małe monitorki nie zapewnią dźwięku o takiej skali i rozciągnięciu niskich częstotliwości, jak kolumny duże.
Wszędzie trzeba zachować ostrożność, ale nowoczesna amplifikacja zupełnie miesza nam tropy. Prawie wszystkie wzmacniacze tego testu mogą stanąć w szranki z "klasykami" o szerokości 43 cm, bez taryfy ulgowej i przenoszenia uwagi tylko na takie aspekty brzmienia, jak ciepło, muzykalność itp. Mają dość siły, aby grać, a nie tylko się przymilać.
"Łon" ma moc. Sprawdza się w dynamicznym, pełnym werwy prowadzeniu rytmicznej muzyki, z całym spektrum basowym. Nie jest przy tym twardy i ostatecznie zdyscyplinowany, zachowuje się trochę nonszalancko, gra swobodnie, zamaszyście, niskim tonom potrafi dodać trochę miękkości albo przynieść ich masywność - jednak nie stanowi to obciążenia dla tempa i przejrzystości. Nic się w nim nie rozjeżdża, wszystkie dźwięki są punktualne i klarowne.
Wzmacniacz ma zaskakująco przejrzystą, uporządkowaną konstrukcję, czym wyróżnia się na tle wielu urządzeń w klasie D, zwykle złożonych z małych modułów. Wzmacniacze w klasie D bardzo często korzystają z impulsowych zasilaczy, ale w One mamy układ liniowy z dużym transformatorem toroidalnym.
Wysokie tony można by zakwalifikować do kategorii analogowych, raczej ostrożnych, choć ładnie różnicujących. Detale są czytelne, tyle że nie "wyrywają się", pozostają podporządkowane całej kompozycji, której środek ciężkości leży bardziej w niskich rejestrach.
Cyrus One gra więc jednocześnie dynamicznie i poważnie, dba zarówno o neutralność, jak i plastyczność średnicy, unikając wysuszenia i spłaszczenia, ale i nie zapędzając się w jej nadmiernie ocieplanie.
Brzmienie bardzo przekonujące i przyjemne, z dużym autorytetem i uprzejmością, dokładne i bez zgrzytów.
Mów mi SID
Stałym problemem wszystkich wzmacniaczy w klasie D jest konieczność zastosowania filtrów dolnoprzepustowych na wyjściach. Filtry te są na ogół złożone z dwóch elementów pasywnych – kondensatora oraz cewki. Jednak w takiej sytuacji, charakterystyka filtra zależy od jego obciążenia, czyli od impedancji podłączonego zespołu głośnikowego.
Problem ten ilustrują nasze pomiary, a konkretnie charakterystyki pasma przenoszenia (rys.1), gdzie w przypadku wzmacniaczy impulsowych krzywa dla 4-omowej impedancji zwykle opada wcześnie, a dla 8-omowej pokazuje podbicie.
To efekt kompromisu i "wypośrodkowania", w prosty sposób tego problemu lepiej rozwiązać się nie da, jeżeli np. charakterystyka dla 4 Ω była idealna, to dla 8 Ω podbicie byłoby jeszcze większe, a jeżeli na 8-omowej nie byłoby podbicia, to – jak już można się domyślać – 4-omowa opadałaby jeszcze wcześniej.
Aby przeciwdziałać tym problemom, Cyrus opracował układ SID (Speaker Impedance Detection), który zaraz po włączeniu wzmacniacza przeprowadza kilkusekundową procedurę rozruchową, podczas której mierzy charakterystykę (impedancji) obciążenia (wyłącznie w lewym kanale, zakładając, że kolumna podłączona do prawego jest taka sama), co może się objawiać lekkimi stukami.
Po wykonaniu pomiarów elektronika wprowadza stosowne korekty na charakterystyce, korygujące wpływ filtrów na określonej (zmierzonej) impedancji. Układ SID jest stosowany przez Cyrusa już od jakiegoś czasu, wcześniej był on elementem konstrukcji końcówek mocy Stereo 2000.
Radosław Łabanowski