Są cztery wzmacniacze zintegrowane, niedawno testowaliśmy najtańszy (i najnowszy) Brio, dużo wcześniej Elicit-R, a pomiędzy nimi lokuje się Elex-R, na samym szczycie jest jeszcze referencyjny Osiris. Rega Elex-R wygląda jak sprzęt z lat 90. - nie ma tu żadnych sensorów, wyświetlaczy ani funkcji, które zdradzałyby, że to produkt z naszych czasów.
Rega Elex-R - obudowa
Urządzenie ma niską, niepozorną obudowę o standardowej szerokości ok. 43 cm. Nie jest to wcale takie oczywiste, bo chociaż nie oczekuję od Regi startu w lajfstajlowym konkursie piękności, to mniejsze formy nie są jej obce - w "kompaktowej" wersji pojawia się np. Brio.
Jednak Elex-R jest poważny i ciężki, zbudowany bardzo solidnie, chociaż wzorniczo niewyrafinowany. Ale i to może się podobać; świadczy o tym, że skupiono się na meritum, czyli na technice i wynikającym z niej brzmieniu, co pasuje też do tradycji brytyjskiego Hi-Fi.
Masywne elementy obudowy wykonano głównie z metali, polakierowano je na czarno, w dotyku wyczuwalna jest gruba faktura. Centralna sekcja frontu została przykryta błyszczącym elementem z tworzywa. Pokrętło głośności przesunięto nieco w prawo, gałka pracuje z “oleistym", przyjemnym oporem pomiędzy dwoma skrajnymi ogranicznikami.
Tym razem mamy do czynienia z klasycznym potencjometrem, co jest dzisiaj, w związku z popularyzacją sterowania mikroprocesorowego, rozwiązaniem już tak rzadkim, że niemal egzotycznym.
Włącznik zasilania jest także czysto mechaniczny - tym samym Rega nie podąża za trendami "eko", nie ma tu trybów czuwania, automatycznego wyłączania itp. Elex-R jest konsekwentnym wehikułem czasu, który zabierze nas w klimat sprzed kilkudziesięciu lat.
Nowoczesna elektronika sterująca to w przypadku Regi... może przyszłość, tymczasem wzmacniacz obsługujemy jednym przyciskiem i pokrętłem głośności - prościej już się nie da.
Rega Elex-R - złącza
Naciskamy przycisk zasilania i... słyszymy wyraźny trzask z głośników. Obok włącznika podświetlane jest czerwone logo producenta, a jedna z kilku diod informuje o aktywnym wejściu. Jest ich pięć, ale sekwencyjnego wyboru dokonujemy jednym przyciskiem. Wyjątkowo spartańsko. Chcesz podłączyć słuchawki - kup wzmacniacz słuchawkowy.
Ale uwaga, w ten sam sposób Rega nie odważyła się już zlekceważyć użytkowników gramofonów (choć ma w swojej ofercie niejeden samodzielny przedwzmacniacz phono). Wejście nr 1 przygotowano do obsługi gramofonów z wkładkami MM.
Pozostałe cztery - przyjmują sygnał ze źródeł liniowych. Są jeszcze dwa niskopoziomowe wyjścia z regulacją poziomu napięcia i bez nich (dla rejestratorów). Terminale głośnikowe są pojedyncze, ale mają masywne, metalowe nakrętki (co wcale nie jest takie powszechne), a także złocone styki.
Pilot jest plastikowy i mało wytworny. Wypada go pochwalić przede wszystkim za to, że w ogóle się pojawił, bo ćwierć wieku temu wcale nie było to oczywiste. Wśród osiemnastu identycznych przycisków delikatną ramką otoczono cztery - to skromna sekcja dedykowana Elex-R; pozostałe służą do obsługi innych urządzeń marki. Okazuje się jednak, że cztery przyciski tu wystarczą.
Rega Elex-R - układ elektroniczny
Układ zmontowano niemal w całości na jednej dużej płytce; można byłoby ją zmniejszyć, zagęszczając montaż, ale taki luz na pewno nie szkodzi układom.
Skrawek miejsca z tyłu zajmuje elektronika sterująca, tuż obok pracuje selektor wejść z przekaźnikami. Za gniazdem phono znajduje się dedykowany mu obwód, bazujący na scalonym wzmacniaczu operacyjnym.
W regulacji wzmocnienia wykorzystano potencjometr Alpsa; japońska firma pewnie nie ma już tak wielu zamówień, jak kiedyś, ale na lojalność Regi wciąż może liczyć.
Potencjometr umieszczono z tyłu obudowy, w obszarze przedwzmacniacza (co pozwoliło skrócić ścieżkę sygnału) i połączono z pokrętłem za pomocą długiego trzpienia.
Zasilacz - to transformator toroidalny z dwoma kondensatorami filtrującymi. Skąd biorą się trzaski przy włączaniu urządzenia? Napięcie sieciowe (230 V) wędruje z gniazda wprost do mechanicznego włącznika (na przedniej ściance), a potem wprost do transformatora.
Wyraźny klik kilka chwil po włączeniu pochodzi jednak nie od zabezpieczeń wyjść, ale z sekcji przedwzmacniacza (załączane są wejścia). Końcówki mocy podłączono do zacisków głośnikowych (i zasilania) "po męsku" - bez przekaźników. Miękki start jest dla mięczaków.
Do chłodzenia stopni końcowych wykorzystano boki obudowy, tam też wzmacniacz grzeje się najmocniej. Każdy kanał obsługuje jedna para tranzystorów.
Odsłuch
Z firmowej dokumentacji można się dowiedzieć kilku ciekawych rzeczy; kwestie samych parametrów przenoszę do sekcji laboratoryjnej, ale na temat brzmienia też znajdzie się kilka zdań. Konstruktorzy "...osiągnęli perfekcyjną równowagę tonalną, kontrolę i dynamikę (...), na pierwszym miejscu stawiając muzykę".
Układ prosty i skuteczny – wszystkie elementy (audio) zmieściły się na jednej, dużej płytce, na której zostało jeszcze dużo wolnego miejsca.
Czyli - wszystko, czego byśmy sobie życzyli. W gruncie rzeczy nie byłoby powodu cytowania takich banałów, gdyby nie to, że stwierdzone w teście brzmienie jest zupełnie inne - wyjątkowe. Oczywiście, szczególne predyspozycje wzmacniacza Rega Elex-R można uznać za zbieżne z deklaracjami.
Można by jednak uznać za takie wiele innych brzmień. "Muzyka" - to brzmi dumnie... ale kryją się za tym niemal dowolne treści...
Jeżeli konstruktorzy Regi byli świadomi tego, czego chcą, co robią i czym się chwalą, to muzyka jest dla nich przede wszystkim dynamiką. I bardzo mi się takie podejście podoba.
Nie jest ono jedynie słuszne, lecz zbliża nas do tego, co może okazać się ważniejsze niż neutralność - gdy myślimy o działaniu określonego komponentu w systemie.
Teoretycznie skutkiem pełnej neutralności wszystkich komponentów byłby dźwięk "naturalny". W praktyce, gdy mówimy neutralność, zawężamy znaczenie tego pojęcia do tonalnej równowagi, proporcji itp.
Tymczasem domowe systemy audio do takiej równowagi mogą się zbliżyć, jednak bardzo daleko im do oddania naturalnej dynamiki, choćby pojedynczego instrumentu, nie mówiąc o całych zespołach czy orkiestrach.
Brzmienie wzmacniacza Rega Elex-R nie zamieni małych monitorków w estradowe bestie, i nawet z dużymi paczkami nie zrobimy sobie tak dobrze, jak na koncercie. Rzecz w tym, że przy relatywnie umiarkowanej mocy dźwięk jest niesamowicie ekspresyjny, często wybuchowy.
Znacznie mocniejsze wzmacniacze (choćby z tego testu) nie mają takiej witalności jak Elex-R. Ten wzmacniacz gra niczym nakręcony, rzuca się w wir rytmu i zgarnia za sobą wszystko po drodze.
Trudno powstrzymać się od przytupywania nogą, stukania palcami, po chwili z trudem siedzi się w fotelu. Elex-R pokazuje przy każdej dobrej okazji, czym są muzyczne emocje w warstwie rytmicznej.
Byłem jednak ciekaw, czy jest to oddziaływanie uniwersalne, czy każdy jest czuły na takie bodźce, bo chociaż dla mnie zjawisko było oczywiste, to nie da się go stwierdzić tak obiektywnie jednoznacznie, jak np. rozjaśnienie czy poluzowanie basu.
Zaprosiłem zatem do odsłuchów moją rodzinę i... rezultat był niewyraźny. Nie wdając się już w analizę wyników tego "badania", można wyciągnąć wniosek, że Rega Elex-R dysponuje "tym czymś", co na jednych może robić wrażenie piorunujące, a na innych dość słabe. Zakładam jednak, że przynajmniej statystycznie, audiofil ma większe szanse "to coś" usłyszeć.
Wzmocnienie regulujemy potencjometrem Alps, do którego sygnał doprowadzono dość długimi odcinkami przewodów.
Prawdziwa dynamika to jednak nie upór i szaleństwo, ale kontrasty. Rega potrafi stać się delikatna, łagodna, zwinna. Może nie podąża idealnie za klimatem nagrania, ale dodając od siebie energii, zachowuje się z pewnym wyczuciem - potęguje siłę już zapisaną w materiale, co zresztą dość oczywiste; przecież sam wzmacniacz nie zacznie szyć na basie, odtwarzając kwartet smyczkowy... Ale każda muzyka ma swoje tempo, a Rega jest jego świetnym przekaźnikiem.
Do tego pojawia się dużo szczegółów. Nie poprzez chłodną przejrzystość, ale bardziej spontanicznie. Rega Elex-R brzmi z fantastyczną pewnością siebie, rozmachem, zamaszystością. Bas z przytupem, wcale nie trzyma się kurczowo konturów, nie męczy siebie i nas twardością, gra soczyście, pulsem i wibracjami.
5E - energia, emocje, ekspresja, entuzjazm, emfaza.
(Nie)konsekwencje uziemienia
Rega konsekwentnie odmawia wyposażania swoich gramofonów (ramion gramofonowych) w niezależną żyłę masy. Masa jest podłączona do minusa - do zewnętrznego kołnierza wtyków sygnałowych RCA, co ma działać poprawnie z firmowymi wzmacniaczami.
Posiadaczom innych konfiguracji sprawia to często kłopot (przez obecność przydźwięków). Wzmacniacz Elex-R został jednak wyposażony w tradycyjny bolec masowy, przeznaczony dla gramofonów innych producentów.
Jest to pewna niekonsekwencja, ale ostatecznie zapisujemy ją na liście zalet Elex-R. Na tym jednak sprawa uziemienia się nie kończy. Wzmacniacz nie został bowiem wyposażony w bolec uziemiający w samym gnieździe sieciowym (wielu producentów postępuje podobnie).
Z tego względu, nawet jeśli w ogóle nie korzystamy z gramofonu, warto doprowadzić uziemienie do samego wzmacniacza, podłączając je właśnie do trzpienia przy wejściu phono.
Radosław Łabanowski