Niegdyś, czyli około XVI wieku, sonata była instrumentalną wersją utworu wokalnego. Sto lat później połączyła się z suitą tańców i rozróżniano jej dwa rodzaje - czteroczęściową sonatę kościelną i trzyczęściową sonatę kameralną. Forma ta nieustannie ewaluowała. Na przykład w epoce romantyzmu była ona zwykle zarezerwowana dla fortepianu solowego.
Zaczęło się od Domenico Scarlattiego, kompozytora 555 sonat, pisanymi czasami pod wpływem flamenco (Scarlatti mieszkał w Hiszpanii) i posiadającymi jego cechy rytmiczne; zastosowano nawet akordy dysonansowe przypominające - mimo wykonań klawesynowych - gitarę.
Sonaty Scarlattiego zapowiadają klasyczny styl wiedeński, wprowadzają wirtuozowski styl gry, właściwy odtąd dla fortepianu. Kompozytor urodził się w tym samym roku co Bach i Haendel. Niezwykły zbieg okoliczności, ale może i nie przypadek. Tak czy inaczej, ci trzej twórcy sprawili, że nastąpił niespotykany rozwój muzyki. Jednak w porównaniu z Bachem i Haendlem, Scarlatti jest nagrywany stosunkowo rzadko. Tym bardziej należy zwrócić uwagę na bardzo interesujące wykonanie Marka Drewnowskiego. To już jego drugie podejście do spuścizny tego twórcy. Równie, a może bardziej udane. I jakże inne.
Barbara Tenderenda
Dux 2011