Przez pewien czas Ryszard Strauss był przykładem niedocenionego geniuszu kompozytorskiego. A przecież Strauss to od urodzenia ktoś wyjątkowy, niesamowicie utalentowany - nigdy nie chodził do szkoły muzycznej ani nie studiował na żadnej uczelni artystycznej. Już jako sześciolatek szkicował swoje pierwsze utwory, a jako jedenastolatek komponował pieśni, utwory fortepianowe oraz kameralne. W wieku szesnastu lat stworzył pierwszy utwór symfoniczny. Wirtuozowsko grał na fortepianie i skrzypcach, jako kilkunastolatek dyrygował już orkiestrami symfonicznymi.
Choć pod koniec swojego życia wdał się w krótkotrwały romans z nazistami, to dla historii muzyki pozostał wielkim innowatorem, którego zasługi są nie do przecenienia. Uznawał to Stefan Kisielewski, pisząc na temat twórczości Straussa swoją pracę dyplomową. Symfonia Alpejska z 1915 r. była ostatnią z jego wielkich poematów. Mimo że imponująca swoją inwencją, niezwykle bogato rozbudowana, najczęściej bywa pomijana przez muzykologów analizujących twórczość symfoniczną Ryszarda Straussa. A przecież kompozytor potrafił jak nikt przekazać w formie muzycznej piękno i grozę wysokich gór. „Cztery ostatnie pieśni" to ostatnie spośród około 200 utworów tego gatunku skomponowanych przez Ryszarda Straussa. To testament kompozytora.
Barbara Tenderenda
SONY MUSIC 2009