Jeżeli piekło można by zawrzeć na płycie, to pewnie brzmiałoby jak "Evangelion"- najlepszy zakazany owoc od czasów jabłka z Edenu. Behemoth w gatunku, w którym dla wielu fanów wystarczy dostarczać ekstremalnych doznań muzycznych, wysyła bogaty przekaz, mieszając piękno z brutalnością.
Pod względem technicznym to kawał rewelacyjnej, inteligentnej, choć pełnej przemocy, gry. Pod względem emocjonalnym mamy do czynienia z utworami przepełnionymi nienawiścią, bólem i złymi intencjami. To coś, co nie każdy będzie w stanie znieść. Producentem albumu został słynny Colin Richardson, który czuwał m. in. nad płytami Carcass.
Miażdżące riffy, ultra-szybka perkusja czy w końcu demoniczny głos Nergala sprawiają, że muzyka wdziera się do najmroczniejszych zakamarków ludzkiej duszy. Uwagę zwraca nieomal progresywny "Lucifer", zaśpiewany w języku polskim z gościnnym występem Maćka Maleńczuka. Złożona kompozycja z zachwycającą solówką mogłaby wyznaczyć nowy kierunek w historii Behemotha, gdy nagle, w momencie narastającego napięcia, dźwięki się urywają... Coś dla osób budzących się z nocnych koszmarów z uśmiechem na twarzy.
M. Kubicki
MYSTIC