Behemoth znajduje się w absolutnej światowej czołówce grup grających black/death metal. Świadczą o tym entuzjastyczne recenzje i niemal maksymalne noty dla ich najnowszego dzieła w serwisach i prasie o globalnym zasięgu. "I Loved You At Your Darkest" ukazuje się cztery lata po doskonale przyjętym "The Satanist". Jego tytuł to werset z Biblii.
Olsztyńska grupa zawsze prowokowała i tym razem także wywoła burzę. Na przestrzeni lat muzyka zespołu rozwija się, nabiera rozmachu i staje się coraz bliższa klasycznym rockowym wzorcom. To już nie tylko ekstremalnie szybkie granie i nastrój grozy jak z horrorów. Oczywiście są tu miażdżące gitarowe riffy i kanonady bębnów przypisane metalowi. Ale muzyce Behemotha nie brak także progresywnej finezji oraz umiejętności stopniowania napięcia poprzez zmiany tempa i nastroju.
Doskonale sprawdza się zestawienie piekielnego growlingu Nergala z liturgicznie brzmiącymi gregoriańskimi chórami, a wagnerowskiego patosu nadaje muzyce udział siedemnastoosobowej orkiestry pod dyrekcją Jana Stokłosy. W swojej kategorii Behemoth nie ma sobie równych.
Mystic
Grzegorz Dusza