Z wielu zespołów z kręgu modnego jeszcze kilka lat temu nu metalu, status supergwiazdy udało się zachować jedynie Linkin Park. Może dlatego, że w porę umieli dostrzec zmiany w upodobaniach młodych ludzi i potrafili dostosować się do nowych trendów.
Na poprzednim krążku "A Thousand Suns" zespół Linkin Park skręcił w stronę elektroniki i niemal tanecznych bitów, co wywołało skrajne opinie: od zachwytu po totalną krytykę. Teraz zostały przywrócone proporcje i gitary powróciły na należne im miejsce. Nie brak na płycie charakterystycznych dla zespołu masywnych brzmień i czadowej jazdy ("Victimized").
Wciąż ich największą siłą jest zestawienie czystego, głębokiego śpiewu Chestera Beningtona z partiami rapowanymi ("Lost In The Echo"). Nie można narzekać także na brak nośnych melodii, jak w singlowym "Burn It Down" czy "In My Remains".
Grzegorz Dusza
WARNER