W ramach wejścia podręcznego należy pochwalić obecność portu USB, który występuje obok klasycznego analogowego kompletu A/V i wejścia mikrofonu kalibracyjnego.
USB zyskał tu jednak nowe oblicze, gdyż oprócz tradycyjnej funkcji pracy z odtwarzaczami MP3 (jako pamięć masowa), wykorzystano uniwersalną specyfikację tego interfejsu, tworząc możliwość obsługi iPod'a - tak w ramach transferu, jak i sterowania za pomocą pilota. Skoro już jesteśmy przy USB, warto wspomnieć, że dla muzyki w formatach skompresowanych przygotowano specjalny układ regenerujący brzmienie.
Panel tylny nie jest zapchany, ale przeciętny użytkownik nie odczuje niedoboru możliwości przyłączeniowych. Są wśród nich dwa wejścia i jedno wyjście HDMI, analogowe wejście wielokanałowe. W widocznych miejscach umieszczono przyciski aktywujące tryby wirtualne, pomocne gdy podłączone zostaną tylko dwie kolumny. Konsekwencją konfiguracji 5.1 jest także wyposażenie w tylko podstawowe dekodery surround - DTS, Dolby Digital oraz Dolby ProLogic II.
Uruchomienie amplitunera nie będzie dla początkującego użytkownika zbyt trudnym zadaniem, w komplecie znajduje się mikrofon, a instrukcję zamiast przydługich wstępów i przechwałek rozpoczyna zwięzły opis automatycznej procedury kalibracyjnej. Oczywiście prawie wszystko można poustawiaćwedług własnego widzimisię, a pracę ułatwia menu ekranowe.
Wejścia wideo mogą być przyporządkowane w zasadzie dowolnym źródłom, niezależnie od typu konektorów. Na tym jednak praktycznie kończą się umiejętności Pioneera w dziedzinie operowania sygnałami wizyjnymi, urządzenie ma wprawdzie prosty konwerter obrazu z kompozytu na komponent, ale o przejściu z analogu na HDMI czy skalowaniu nie ma już mowy.
Postęp względem starszego modelu jawi się z kolei w umiejętności pobrania sygnału audio z portu HDMI, nie trzeba już dublować połączeń z odtwarzaczem kablem koncentrycznym lub optycznym.
Pioneer, tak jak Yamaha, wyposażony jest w układ selektora impedancji. Oprócz bazowej 8-omowej wersji, mamy pozornie mało praktyczny tryb "minimum 6 omów", ale niewiele ryzykujemy, podłączając wówczas głośniki 4-omowe.
Większość układów cyfrowych zebrano w ramach jednej płytki. Moduł obróbki danych rozpoczyna się przełącznikami sygnałów wizyjnych, ze strumienia wydzielany jest w dalszej części dźwięk, który trafia do dekoderów Texas Instruments oraz przetworników AKM-a. Końcówki mocy to typowe dla Pioneera moduły scalone, choć są to podobno zupełnie nowe układy. Na radiatorze zainstalowano w sumie dwie kości, których chłodzenie wspomaga wentylator.
Odsłuch
Zdaję sobie sprawę z tego, że poważne odsłuchy amplitunera za 2000 zł zdarzają się tak często, jak srogie zimy w naszym kraju. Gdyby ktoś jednak chciał posłuchać... wśród wielu urządzeń grających ofensywnie, Pioneer jako jeden z nielicznych zaoferuje coś innego.
Pojawia się odrobina ciepła przy równoczesnej dbałości o dobrą detaliczność, jest płynność i oddech. Bas jest trochę cherlawy (w trybie stereo), choć stara się jednak nie przegapić żadnego dźwięku do niego należącego, nie potrafi zdobyć się na potężne uderzenie, zdecydowane zejście jak również poprowadzenie szybkiego tempa.
Najładniejsza jest plastyczna, miękka średnica, eksponująca brzmienie akustycznych instrumentów i wokali. Góra jest dość blada, wybrzmienia są złagodzone, w naturze ostre dźwięki poddane stępieniu. Jak taki profil brzmieniowy pasuje do obrazu i kina domowego?
Pozornie słabo, nie wejdzie w symbiozę ze świdrującymi detalami generowanych komputerowo kreskówek w Full HD, gdzie wygrywa ten, kto doliczy się największej ilości włosów w nosie szczurka z Ratatuj, ale już nieco starsza klasyka fabularna przedstawia się malowniczo i wciągająco. Basem zajmie się subwoofer i wszystkiego będzie wtedy tyle, ile trzeba.
USB w natarciu
Od kilku sezonów obserwujemy dynamiczny rozwój interfejsu USB w sprzęcie A/V. Już nie tylko nagrywarki, ale coraz częściej odtwarzacze DVD, amplitunery, a nawet wzmacniacze stereo wyposażane są w ten port. Pioneer, który ma duże doświadczenie z USB (za sprawą głównie nagrywarek) szuka nowych zastosowań dla uniwersalnego interfejsu, czego dowodem jego implementacja w VSX-918.
Obsługa iPoda za pomocą USB nie wymaga instalowania dodatkowych portów, tworzenia niezależnych połączeń dla sterowania czy transmisji dźwięku. Nie wymaga także kosztownej i sprzedawanej najczęściej niezależnie stacji dokującej, a jedynie przewodu. Oczywiście nie zastąpi on wygody osadzenia odtwarzacza w podstawce dokującej.
Zdaniem konstruktorów zaletą USB, oprócz prostoty podłączeń, jest także transmisja dźwięku w postaci cyfrowej (w przypadku stacji dokującej bardzo często odbywa się to na drodze analogowej) i wykorzystanie przetworników cyfrowo-analogowych z amplitunera. USB jest także "odporne" na zmiany specyfikacji czy np. formatów przesyłu danych, które mogą pojawić się w nowych wersjach iPoda czy też innych odtwarzaczach.