W roku 2017 testowaliśmy amplituner VSX-932; nowy model wygląda bardzo podobnie. Powagi nadają mu dwa duże pokrętła. Wyświetlacz licuje z rzędem dziesięciu przycisków, kolejnych pięć znajdziemy nieco niżej, gdzie ulokowano też wyjście słuchawkowe, wejście USB oraz, co dość zaskakujące, analogowe wejście liniowe. Nie ma jednak złącza HDMI.
Spoglądając na naklejkę reklamującą najważniejsze cechy Pioneera VSX-934, dowiemy się o nim całkiem sporo. Pioneer kusi nie tylko funkcjami, ale też hasłem "160 W".
O tym, że będzie nowocześnie, świadczą też widoczne na horyzoncie dwie antenki, jest Bluetooth i Wi-Fi. Ten pierwszy wspiera kodowanie AAC oraz SBC, Wi-Fi pracuje w dwóch zakresach (2,4 GHz/5 GHz).
Pioneer przygotował własny system sieciowy FlareConnect, który dopiero rozwija skrzydła i na razie nie ma takich możliwości jak Heos Denona czy MusicCast Yamahy. W zamian Pioneer przekonuje nas czymś jeszcze - konkurenci zamykają się we własnych sferach, a w VSX-934 możemy mieć nie tylko FlareConnect, ale także uniwersalny DTS Play-Fi.
Amplituner może też wejść w ekosystem Sonosa. Odtwarzacz plików zajmie się PCM (np. FLAC, ALAC) 24 bit/192 kHz i DSD128. Jest AirPlay i zapowiedziana aktualizacja do AirPlay 2.
Pioneer VSX-934 ma oczywiście dekodery Dolby Atmos i DTS:X, ich najnowsze inkarnacje wirtualne, Dolby Atmos Height Virtualizer i DTS Virtual:X. Złącza HDMI obsłużą 4K wraz z formatami Dolby Vision, HDR10 i HLG.
Czytaj również nasze pozostałe testy urządzeń marki Pioneer
Pioneer VSX-934 - złącza i komunikacja bezprzewodowa
Głównemu wyjściu HDMI nie towarzyszy tym razem kanał zwrotny eARC, a jego starsza odmiana ARC. Wejść HDMI jest sześć, wszystkie obsłużą 4K. Uwaga – nie ma gniazd analogowych (wciąż mowa o obrazie), zatem odpada też temat konwersji analogowo-cyfrowej.
Sygnały audio doprowadzimy do pięciu par RCA, z których jedno przygotowano dla gramofonu (wkładka typu MM). Są dwa wejścia cyfrowe (optyczne i współosiowe). Komunikację bezprzewodową (Wi-Fi i Bluetooth) wspomagają dwie anteny, jest też sieć przewodowa LAN, obok której widać drugie złącze USB.
Czytaj również testy z kategorii: Subwoofery
Pioneer VSX-934 ma dwa wyjścia subwooferowe oraz dedykowane wyjście niskopoziomowe dla zdalnej strefy (czym wyróżnia się na tle konkurentów).
Do obsługi zdalnej strefy mogą także służyć wyjścia głośnikowe, jest ich siedem (par) z kilkoma wariantami konfiguracji (z/bez zdalnej strefy, sufitowymi kanałami efektowymi, bi-ampingiem kolumn przednich). Uruchomienie i konfigurację wspiera system autokalibracji i korekcji akustyki MCACC, menu ekranowe i aplikacja mobilna.
Pioneer VSX-934 - przetwornik C/A
Przetwornik cyfrowo-analogowy to AKM AK4458 (taki sam, jak w Denonie AVR-S950H). DAC jest ośmiokanałowy, obsługuje sygnały o rozdzielczości 32 bitów i częstotliwości próbkowania aż 384 kHz. To imponujące parametry, chociaż poprzedzające układy dekodowania plików sprostają już "tylko" materiałom PCM 24 bit/192 kHz, a wszystko co jest ponad to, będzie efektem pracy upsamplerów.
Procesor DSP, odpowiedzialny między innymi za dekodowanie formatów surround, to Cirrus Logic CS49844A; tutaj również widać zbieżność z Denonem AVR-S950H.
Wzmacniacze pracują w klasie AB, na jednym radiatorze znajduje się siedem par tranzystorów 2SA- 1941/2SC5198 Toshiby.
Pioneer VSX-934 ma niższą niż Denon moc wyjściową, ale jego brzmienie nie przejawia oznak "słabości". Co prawda gra spokojniej i delikatniej, lecz wciąż jest to dźwięk nasycony, "umocowany" w niskich rejestrach i dostatecznie dynamiczny. Porządek, łagodność i podkreślona plastyczność ma swoją siłę przekonywania.
Odsłuch
Denon gra dokładnie, Marantz - radośnie, Onkyo - żywiołowo, a Pioneer - charyzmatycznie. Ładna barwa, płynność, skupienie, bez względu na tryb pracy - zarówno w stereo, jak i w kinie.
Taka ostrożność może wydawać się dość nietypowa w akcjach wielokanałowych, gdzie zwykle oczekujemy i otrzymujemy więcej swobody i rozmachu; to jednak ciekawa alternatywa, pozwalająca odbywać długie sesje, zarówno muzyczne, jak i filmowe. A w niektórych nagraniach pojawia się naprawdę unikalny klimat, wyrafinowanie, swoista lepkość zapewniająca nie tylko spoistość muzyce, ale też... przytrzymująca słuchacza.
Selektywność wysokich tonów jest dobra, bez grama przejaskrawienia, za to z dobrym pogłosem i oddechem. Trochę więcej zdecydowania posłużyłoby zarówno emocjom, jak i naturalności, ale na pewno uda się znaleźć kolumny, z którymi takie utemperowanie da optymalny rezultat.
Bas można uznać za trochę kapryśny albo za... elastyczny. Na niektórych nagraniach odczułem jego wycofanie, a za chwilę nisko mruczał. Nie rysuje konturów i nie tworzy potęgi, lecz trzyma tempo, nie hamuje akcji. Dźwięk łatwy w odbiorze, niekłopotliwy, bez szarży i napięcia.
- Końcówki mocy: 7
- Dekodery: Dolby Atmos, DD, DD Plus, Dolby Surround, Dolby TrueHD, DTS:X, DTS, - DTS-ES, DTS HD, DTS 96/24
- Konwerter wideo: nie
- Skaler obrazu: 4K
- Wej. wideo: 6 x HDMI
- Wyj. wideo: 2 x HDMI
- Wej./wyj. analogowe audio: 4 x RCA /-
- Wej. podręczne USB, aux
- USB: 1x przód
- Wej. gramofonowe: tak
- Wyj. na subwoofer: 2 x
- Wej. wielokanałowe –
- Wyj. na zewnętrzne końcówki mocy: –
- Wej./wyj. cyfrowe: 2 x opt./–
- Wyj. słuchawkowe: tak
- Zaciski głośnikowe: zakręcane
- iPod/iPhone/iPad: AirPlay 2
- Funkcje strumieniowe: DTS Play-Fi, Sonos, Flareconnect, Spotify Connect
- Flac: 24/192
- DSD: x128
- Dodatkowe strefy: wyj. głośnikowe, 2 x RCA
- Komunikacja: Bluetooth, LAN, Wi-Fi
Jednak wirtualny świat
Kilka lat temu producenci amplitunerów uszczęśliwili nas kolejnym przełomowym wynalazkiem – Dolby Atmos.
Każdy, kto usłyszał wysokiej klasy system z Dolby Atmos, nie miał wątpliwości, że rezultaty są znacznie lepsze od znanych wcześniej układów 5.1 czy 7.1. Ale też niemal każdy, kto system Dolby Atmos na własne oczy zobaczył, szybko się orientował, że na taką instalację nie ma szans – zwłaszcza głośniki sufi towe... to rozwiązanie zbyt wyuzdane.
Dolby Atmos (i rozwijający się w jego tle DTS:X) będą żyły dalej, bo zalety nie kończą się na kanałach sufi towych, inna organizacja sygnałów zapewnia większą swobodę i precyzję.
Zderzenie z rzeczywistością zmusiło jednak twórców Dolby Atmos i DTS:X do opracowania wirtualnych algorytmów asystujących, co można odczytywać jako częściową kapitulację pierwotnej idei. Ważniejsza jednak wydaje się wymierna korzyść.
To bardzo praktyczne podejście, uwzględniające wielokanałowe realia, a te od wielu lat właściwie się nie zmieniają – większość użytkowników nie jest skłonna wychodzić poza formułę 7.1, a nawet 5.1. Dzięki Dolby Atmos Height Virtualizer i DTS Virtual:X można instalację uprościć, stawiając na efekty wirtualne, oczywiście kompromisowe.
Do szczęścia wystarczy już to, na co każdego stać, nawet...2.0, bo ostatecznie i w tej konfi guracji system będzie "jakoś" działał.