Denon AVR-X4500H - złącza
Przednia ścianka jest delikatnie zaokrąglona, dwa pokrętła to oczywiście regulacja głośności i selektor źródeł. Niebieski wyświetlacz wciąż może się przydać, chociaż regularnie patrzymy już na menu ekranowe i ekran smartfona.
Klapka pod wyświetlaczem wychodzi przed powierzchnię frontu (po tym poznamy nowe urządzenie), pod nią nie ma już radykalnych zmian względem poprzednika, choć zmienił się nieco układ przycisków.
W wejściu podręcznym wciąż mamy HDMI (z 4K oraz HDCP 2.2), złącze USB-A (nośniki pamięci), wyjście słuchawkowe i wejście na mikrofon kalibracyjny; usunięto wejście analogowe.
Denon AVR-X4500H to maszyna z dziewięcioma końcówkami mocy, a wyjść głośnikowych jest nawet jedenaście (par), co można wykorzystać na różne sposoby. W elastyczności wielokanałowej pomogą jeszcze niskopoziomowe wyjścia w zestawie aż 11.2.
Jest też opcja pracy strefowej w dwóch dodatkowych pomieszczeniach; przygotowano dla nich nie tylko zaciski głośnikowe, ale także dwie pary analogowych, stereofonicznych RCA, dedykowane wyjście HDMI, a nawet obraz w standardzie kompozyt i komponent.
Taka liczba końcówek mocy wraz z jeszcze bardziej imponującą sekcją procesorów pozwala myśleć o niemal każdej konfiguracji surround, na czele z Dolby Atmos, Auro 3D czy DTS:X, aż po system 7.1.4 (do którego niezbędna będzie już jednak zewnętrzna, stereofoniczna końcówka).
Czytaj również testy z kategorii: Subwoofery
Denon AVC-X4500H ma łącznie osiem wejść i trzy wyjścia HDMI. Wejścia kompozytowe są trzy, a komponentowe dwa, analogowe wyjścia wideo zaplanowano odpowiednio w proporcjach 2/1.
Amplituner skaluje sygnały wideo do 1080p albo 4K, konwersja analogowo-cyfrowa (niezbędna, by podłączyć telewizor jednym przewodem HDMI i korzystać z każdego z wejść) jest dostępna wyłącznie dla głównej strefy.
Sekcja wideo (w ramach HDMI) obsługuje także standardy Dolby Vision, HDR, HLG. Jest wsparcie kanału zwrotnego ARC, zapowiedziano też rychłe rozszerzenie funkcjonalności do najnowszego trybu eARC (poprzez aktualizację oprogramowania).
W strefie audio jest sześć wejść analogowych RCA (wśród nich wejście gramofonowe dla wkładek MM), dwie pary w formatach optycznym i współosiowym (łącznie cztery) oraz firmowy interfejs Denon Link HD (tylko we współpracy ze źródłami Denona).
Denon AVR-X4500H - funkcje sieciowe
Denon AVR-X4500H to amplituner sieciowy, jest więc złącze LAN i dwie anteny (niezależne dla dwuzakresowego Wi- -Fi oraz Bluetooth). Funkcje sieciowe bazują na firmowej platformie HEOS (kompatybilność wskazuje od kilku lat ostatnia litera w symbolach amplitunerów Denona), dzięki czemu włączymy AVR-X4500H w większy system strefowy.
Amplituner ma oczywiście system Spotify Connect (obsłuży również konkurencyjny serwis Tidal), najnowszy AirPlay 2, potrafi także odczytywać pliki z domowych serwerów, np. typu NAS.
Dekodowanie obejmuje oczywiście standard FLAC (jak i pozostałe popularne formaty na bazie PCM) z parametrami 24 bit/192 kHz oraz DSD128.
Przy pierwszym uruchomieniu AVR-X4500H wita nas eleganckim asystentem konfiguracji (dostępna jest wersja w języku polskim!), który po kilku wstępnych krokach proponuje uruchomienie automatycznej kalibracji (Denon stosuje system Audyssey MultEQ) i korekcji akustyki.
Pod klapką pozostały najważniejsze funkcje, wejście podręczne skromniejsze, ale wciąż z gniazdem HDMI.
Denon AVR-X4500H - wnętrze
Wnętrze AVR-X4500H jest ściśle zagospodarowane. W relatywnie niewielką obudowę zapakowano aż dziewięć końcówek mocy, zajmujących wąski pas rozdzielonych pomiędzy dwa przytulone do siebie radiatory.
Wymiana ciepła nie jest więc swobodna i w tej sytuacji, aby ją poprawić, wprowadzono do konstrukcji dwa wentylatory (zamontowane przy dolnej ściance).
Płytka cyfrowa przypomina ogólnie tę z SR6013 Marantza. Denonie W AVR-X450H0 mamy jednak bardziej okazałą sekcję procesorów DSP, opartą na znakomitych układach Analog Devices SHARC.
Podobnie jak w Marantzu (choć nie identycznie) prezentują się przetworniki C/A; głównym układem jest tutaj AKM AK4458, imponujący, ośmiokanałowy DAC, który poradzi sobie nawet z sygnałami 32 bit/768 kHz (choć jego potencjał nie zostanie w pełni wykorzystany). Jednak osiem kanałów to wciąż za mało - więc na dokładkę są trzy dwukanałowe Burr Browny PCM5100A.
Strefowość oznacza dostęp do wyjść wideo, w rozbudowanej formie z dedykowanym dla drugiego pomieszczenia złączem HDMI.
Odsłuch
Siadając na kanapie przed systemem, którym zarządza Denon AVR-X4500H, lepiej zapiąć pasy. Czeka nas solidna porcja uderzeń i wstrząsów, energii i emocji, i to w obydwu trybach - w stereo i w kinie.
Denon nie robi tutaj wielkiej różnicy. Oczywiście akcja kinowa rozgrywa się na większym obszarze, a współpraca z subwooferem aktywnym pozwala uzyskać niemal dowolnie potężny bas, lecz nie jest to już zasługą "charakteru" Denona, lecz możliwości samego subwoofera.
Rozpisanie tak ekspresyjnego dźwięku na wiele kanałów przynosi spodziewane rezultaty, jednak już "wyjściowo", w stereo, Denon AVR-X4500H popisuje się swobodą, zarówno dynamiczną, jak i przestrzenną.
Wigor prezentacji wynika w dużym stopniu z ofensywności wysokich tonów, które nie tylko błyszczą i doświetlają cały obraz, ale też potrafią ostro "śmigać" i wbijać "szpilki".
Większa (niż przeciętnie) porcja metaliczności pasuje do różnej muzyki mniej lub bardziej, lecz okazuje się, że nie musi popsuć nawet łagodniejszych klimatów - wszystko jest bardziej "na wierzchu" niż pod spodem, detali nie trzeba nasłuchiwać, nie są też zabałaganione - Denon pokazuje je wyraźnie, sprawnie i selektywnie.
W najlepszych realizacjach, w których uniknięto przejaskrawień, Denon AVR-X4500H pokazuje klasę i charakter, gra efektownie i precyzyjnie. Nie zamienia "powietrza" na ostrość, gra wciąż szybko, impulsywnie, ale i z wyrafinowaniem w różnicowaniu wybrzmień. Na bogato.
Długie pogłosy, różne sytuacje akustyczne - radzi sobie z tym równie dobrze, jak z sybilantami, od niczego nie ucieka. Sama średnica jest chłodna, a jednak dość bliska i przekonująca - słychać to w wyrazistej artykulacji głosów. Dialogi są bezpośrednie, niepogrubione i nieskrzeczące.
Jak na konstrukcję z dziewięcioma końcówkami mocy, obudowa nie jest duża, co wymagało specjalnych rozwiązań montażowych.
W rejestracjach wielokanałowych dzieje się tak wiele, że można się w tym "zasłuchać", pogrążyć. Myślałem też na początku, że można się będzie tym zmęczyć... ale do takiego stanu się nie doprowadziłem.
Denon ma zdolność trzymania w napięciu i przedłużania sesji ponad zaplanowany czas, jest jak gawędziarz, który opowiada szybko, lecz ciekawie. Skupia uwagę, nie daje odpocząć, ale o odpoczynku tymczasem wcale nie myślimy - odeśpimy później.
- Końcówki mocy: 9
- Dekodery Dolby Atmos, DD, DD Plus, Auro 3D, Dolby Surround, Dolby TrueHD, DTS:X, DTS, DTS-ES, DTS HD, DTS 96/24
- Konwerter wideo: tak
- Skaler obrazu: 4K
- Wej. wideo 8 x HDMI, 3 x kompozyt, 2 x komponent
- Wyj. wideo 3 x HDMI, 2 x kompozyt, 1 x komponent
- Wej./wyj. analogowe audio 6 x RCA/2x RCA
- Wej. podręczne USB, HDMI
- USB: 1 x przód
- Wej. gramofonowe: tak
- Wej. wielokanałowe –
- Wyj. na zewnętrzne końcówki mocy 11.2
- Wej./wyj. cyfrowe 2 x opt, 2 x coax, 1 x Denon Link HD/–
- Wyj. słuchawkowe: tak
- Zaciski głośnikowe: zakręcane
- iPod/iPhone/iPad AirPlay 2
- Funkcje strumieniowe HEOS, Spotify Connect, radio internetowe
- Flac: 24/192
- DSDx128
- Dodatkowe strefy wyj. głośnikowe, 2 x RCA audio, 1 x HDMI, 1 x kompozyt, 1 x komponent
- Komunikacja Bluetooth (dwukierunkowy), LAN, Wi-Fi
Problem 4 omów
Amplitunery wielokanałowe zawsze miały tutaj pod górkę. Jeszcze do niedawna większość była związana ograniczeniem, zgodnie z którym można było podłączać do nich tylko kolumny 4-omowe. Ostatnio więcej jest modeli, w których dopuszczane jest obciążenie 4-omowe, ale pod pewnymi warunkami.
Jednym z nich jest zastosowanie "selektora impedancji". Jego działanie jest czasami (przypadki Denona i Marantza) szczególne - wcale nie "optymalizuje" on pracy końcówek mocy w celu uzyskania jak najlepszych parametrów przy określonej impedancji, ale jest hamulcem dla mocy maksymalnej przy wyborze impedancji 4 Ω. Dlaczego?
Problemem wpisanym w naturę amplitunerów wielokanałowych jest odprowadzenie ciepła z wielu końcówek mocy, zgromadzonych w umiarkowanej przestrzeni.
Prowadzi to do wzrostu temperatury urządzenia do wartości krytycznych nawet nie dla jego sprawności, ale bezpieczeństwa użytkowników - przynajmniej wedle europejskich norm.
Z obciążeniem 4-omowym wiąże się zagrożenie wyższymi temperaturami w końcówce mocy niż przy obciążeniu 8-omowym. Taka sama moc oznacza większe natężenie prądu przy obciążeniu 4-omowym niż przy 8-omowym.
Z kolei większy prąd płynący przez końcówkę mocy to więcej wydzielającego się ciepła. Stąd też, aby utrzymać temperaturę w ustalonych normami granicach, na obciążeniu 4-omowym należy zmniejszyć moc.
Co paradoksalne, "normalny" wzmacniacz tranzystorowy, nie poddany takim restrykcjom, jest w stanie oddawać większą moc na obciążeniu 4-omowym, w skrajnych przypadkach – nawet dwukrotnie (utrzymując stałe napięcie, przez dwa razy niższą impedancję popłynie dwa razy większy prąd, zgodnie z prawem Ohma).
O ile więc podłączanie kolumn 4-omowych do wzmacniaczy stereofonicznych ma jakiś sens, o tyle do amplitunerów wielokanałowych... teoretycznie żadnego. Cóż jednak poradzić na to, gdy większość kolumn jest faktycznie 4-omowa (chociaż katalogowo - 8-omowa)?
Teoretycznie najlepiej podłączać do amplitunerów wielokanałowych kolumny 8-omowe, w dodatku upewniając się (np. w testach AUDIO), że są naprawdę 8-omowe, a nie tylko "na papierze".
Inna, trochę ryzykowna, ale racjonalna metoda będzie polegać na podłączaniu kolumn dowolnych, bez wczytywania się w ich firmowe specyfikacje, na których trudno polegać, jak i bez polowania na wyniki testów w AUDIO, ale pozostawianiu amplitunera w podstawowym trybie – oficjalnie 8-omowym, a w rzeczywistości pozwalającym wyciągać z końcówek mocy wyższą moc.
Zagraża to wzrostem temperatury (w przypadku podłączenia kolumn 4-omowych), co jednak nie powinno skończyć się katastrofą. Zawsze warto przygotować wokół więcej wolnego miejsca, aby ułatwić chłodzenie. A dopiero w ostateczności, gdy układy zabezpieczające działają zbyt często, przejść na tryb 4-omowy, który uwolni nas zarówno od tego kłopotu, jak i od... wysokiej mocy.
Podsłuchowywać?
Funkcje asystenta głosowego są już dostępne nie tylko w najdroższych urządzeniach. Większość producentów wiąże się z Amazon Alexa. Amplitunery same z siebie jeszcze nas nie podsłuchują.
Aby wypróbować tego typu rozwiązania, należy dokupić niewielką przystawkę, np. Amazon Echo Dot, mikrogłośnik smart, który jednak nie będzie tutaj służył do odtwarzania muzyki. Jego rolę ograniczymy do łączenia z serwerami Amazon i przekazywania poleceń do amplitunera. Kluczowym elementem Echo Dot jest wbudowany mikrofon, którego jak na razie amplitunery nie mają.
Konieczność stosowania przystawki wydaje się sytuacją przejściową, co widać dość dobrze w głośnikach bezprzewodowych. Tam pojawiają się już rozwiązania w pełni autonomiczne, niewymagające pomocy z zewnątrz. W amplitunerach można asystenta głosowego w każdej chwili stuprocentowo wyłączyć, odpinając adapter Echo Dot.
Alexa teoretycznie nie jest w tej chwili dostępna w języku polskim, ale czy nawet gdy nie reaguje na nasze zaczepki, to nie podsłuchuje nas i nie przesyła tak "pozyskanego" materiału gdzieś dalej?