Czy to przejaw kryzysu, czy zdrowego rozsądku? A może jednego i drugiego; może konieczność skrócenia linii frontu prowadzi do racjonalizacji wydatków i inwestycji, do projektowania tylko tych urządzeń, które muszą się pojawić, aby nie stracić największej grupy klientów, które bezwzględnie powinny zastąpić starsze konstrukcje.
Harman Kardon, projektując poprzedni model BDT20, wyszedł z założenia, że Blu-ray jest towarzyszem nowoczesnego telewizora lub amplitunera, serwując głównie sygnały cyfrowe przez port HDMI.
Postanowił więc, wzorem Denona, sprowadzić odtwarzacz do roli cyfrowego transportu, w którym HDMI było praktycznie jedynym dostępnym wyjściem. O tym, że zeszłoroczny i tegoroczny model są funkcjonalnie podobne, może sugerować front, który w zasadzie się nie zmienił.
Obudowa
Obudowa jest niska, ale wyjątkowo głęboka (co pozwala postawić na odtwarzaczu amplituner - rozwiązanie dobre dla chłodzenia tego ostatniego). Pod umieszczoną z lewej strony klapką skrywa się cienka szuflada mechanizmu.
Design Harmana, polegający na połączeniu delikatnego, szczotkowanego metalu z czarną, błyszczącą powłoką, daje w odtwarzaczu efekt bardziej stonowany niż w amplitunerach, ponieważ nie ma tu słynnego pokrętła ze świetlną obwódką.
Wyświetlacz odtwarzacza Harman Kardon BDT30 jest skromny i nie świeci najjaśniej, niewielkie przyciski zajmują się podstawowymi funkcjami odtwarzania, na froncie jest jeszcze gniazdo USB (BDT30 odtwarza pliki DivX, AVCHD, MP3 oraz WMA).
Na tym etapie nie widać jeszcze przewagi nad zeszłorocznym modelem, ale rzut oka na górną krawędź, gdzie nadrukowano symbole najważniejszych systemów, zmienia obraz sytuacji. Główną nowością w BDT30 jest obsługa płyt Blu-ray 3D, której w poprzedniku brakowało.
Tylna ścianka
Na tylnej ściance odkrywamy kolejne nowe elementy. W przypadku BDT20 było tam niemal pusto, w odtwarzaczu Harman Kardon BDT30, oprócz HDMI, cyfrowego wyjścia współosiowego i sieci LAN, ulokowano analogowe, stereofoniczne wyjście RCA oraz gniazdo kompozyt dla obrazu. Pierwsze z nich spełni wymagania audiofilów, którzy zechcą z odtwarzacza uczynić również źródło audio, a drugie… przyda się, gdy wyciągniemy z szafy stary magnetowid.
Nie licząc możliwości portu USB, odtwarzacz spełnia głównie zadania związane z płytami Blu-ray (odczytuje oczywiście nośniki DVD-Video oraz CD), natomiast moduł sieciowy nie został rozbudowany o nowoczesne strumieniowe dodatki ani o obsługę danych z zewnętrznych serwerów, służy praktycznie wyłącznie funkcji BD Live.
Choć nie ma to wiele wspólnego z ekologią, to przyjemnie jest wyjmować odtwarzacz Harman Kardon BDT30 z opakowania… Obszerne, kolorowe instrukcje, "fiszki", materiały reklamowe, tworzą oprawę jak dla luksusowego produktu. I chociaż Harman Kardon BDT30 nie jest wyposażony bajecznie, a jego obudowa nie waży tonę, to organoleptycznie sprawia bardzo dobre wrażenie - zresztą, jak każdy Harman… ma swój styl i swoją klasę.
Odsłuch
Harman Kardon BDT30 szybko się włącza i reaguje na komendy z pilota. Płyty wczytywane są sprawnie, choć nie towarzyszy im tak piękna grafika menu ekranowego, jaką może pochwalić się Panasonic.
Tacka otwiera się i zamyka dość głośno, wczytywaniu płyty towarzyszą drobne stuki głowicy szukającej ścieżki, znikające po przejściu do odtwarzania właściwego filmu; pozostaje delikatny szum sekcji napędowej, słyszalny, gdy zbliżymy się do odtwarzacza.
Brzmienie z Harman Kardon BDT30 nie imponuje rekordową dynamiką i obłędnym tempem, jest nieco uspokojone, ale doskonale zrównoważone, spójne i ładnie ubarwione.
Bas jest selektywny, czytelny, kulturalny, zdolny do mocniejszych uderzeń, ale dominuje wrażenie otwartości, braku nerwowości, naturalnej lekkości - bez niepotrzebnego rozjaśnienia, a raczej z dodatkiem ocieplenia i słodyczy.