Pasywny jest też subwoofer, wszystkim steruje i wszystkiemu dostarcza moc jednostka centralna. Pioneer BCS-HW919 zajmuje najwyższą pozycję w całej ofercie, a wyróżnia go od tańszych propozycji Pioneera to, co w tym teście interesuje nas najbardziej - sam głośnikowy soundbar.
Działa on wedle firmowej technologii Sound Wing (dźwiękowe skrzydełko), jest tak płaski, jak najbardziej płaskie telewizory, stoi na wysokich nóżkach, naśladując pojazd kosmiczny z filmu Star Trek.
Możemy go ustawić na stoliku lub przykręcić do ściany. Każdy z czterech (po dwa z każdej strony) głośników szerokopasmowych skierowano w górę pod kątem ok. 45º - dwa skierowane są do przodu, dwa do tyłu, budując przestrzeń na bazie odbić. Soundbar trzeba podłączyć do jednostki centralnej dwoma klasycznymi kablami głośnikowymi - podobnie jak subwoofer.
Pioneer BCS-HW919 - wnętrze i przyłącza
BD-amplituner prezentuje się nowocześnie, jest niewielki, pokrętło wzmocnienia ozdobiono niebieską obwódką. Wewnątrz, obok mechanizmu odtwarzającego płyty Blu-ray (w tym 3D), znalazł się komplet dekoderów HD, trzykanałowa końcówka mocy (kanał lewy, prawy i subwoofer) oraz szeroki pakiet wejść z dwoma HDMI, portem optycznym i analogową parą RCA.
Pioneer BCS-HW919 ma nowoczesny moduł komunikacji Wi-Fi oraz port USB. Czyta nie tylko płyty Blu-ray 3D, ale także niemal wszystkie najnowsze multimedialne formaty plików, i funkcjonalnością nie ustępuje stacjonarnym odtwarzaczom z bieżącej oferty.
Komunikacja sieciowa pozwala korzystać z materiałów nagranych na dyskach twardych komputerów, nie zapomniano także o użytkownikach odtwarzaczy iPod (telefony iPhone), bowiem w komplecie znajduje się stacja dokująca.
Jeśli traktujemy soundbar głównie jako zewnętrzny głośnik dla telewizora (lepszy od tych, które są w nim samym) i nie planujemy oglądać nic innego poza kanałami telewizyjnymi (kablowymi, satelitarnymi, naziemnymi), to pomysł Pioneera nie jest dla nas.
Nie będzie nam również pasował, jeżeli chcemy oglądać płyty (DVD, BD) i mamy już odtwarzacz takich płyt. To jednak ciekawa alternatywa, gdy mamy telewizor i nie mamy na razie nic ponadto (a mieć chcemy).
Co prawda soundbary LG i Philipsa mają "wszystko w jednym" (oprócz zewnętrznego subwoofera), lecz wymusiło to pewne ograniczenia w liczbie wejść i wyjść.
System Pioneer BCS-HW919 ma bogatą paletę przyłączy, co jednak nie jest niczym nadzwyczajnym dla "jednostek centralnych" wielokanałowych systemów kina domowego.
Zatem jest on (nie tylko ten) czymś pośrednim pomiędzy soundbarem (ma głośniki w formie podtelewizorowej) a bardziej konwencjonalnym zestawem kina domowego ("stołowa" jednostka centralna z całą elektroniką). Naturalną wadą takiego rozwiązania jest konieczność zastosowania większej liczby połączeń kablowych.
Odsłuch
Nietypowy soundbar brzmi równie niezwykle. W szybkości, dynamice i ofensywności jest prymusem. Zawsze bardzo zdecydowany w zakresie góry oraz wyższej średnicy, potrafi być tu nawet agresywny.
Gdy już oswoimy się z wystrzałami sopranów i obszerną aurą wybrzmień, możemy zauważyć, że sama średnica też ma coś do powiedzenia, choć nie będziemy zachwycać się jej plastycznością, ani tym bardziej ciepłem. Rytm, werwa, nawet metaliczność i ostrość - budzą i orzeźwiają (albo męczą i denerwują).
Pioneer BCS-HW919 chce grać bezkompromisowo szybko i sprawnie. W osiągnięciu tego celu trochę przeszkadza mu bas, któremu wydaje się, że ma dużo więcej czasu na atak i wybrzmienie.
Warto zauważyć, że po ustawieniu soundbara zgodnie z zaleceniami producenta (gdy siedzimy pod dużym kątem względem przetworników), wyraźnie osłabia się wysokotonowa energia, będąca siłą witalną przekazu. Może i oto chodzi, gwoli lepszego zrównoważenia, ale przy wyraźnym zneutralizowaniu indywidualnego charakteru.
Radek Łabanowski