Najdroższa propozycja - HT-DV50 ma dwie duże, wolnostojące kolumny i subwoofer, w mniejszej i właśnie testowanej HT-DV40 zespoły głośnikowe są mniejsze, ale wciąż towarzyszy im subwoofer. W najtańszej odsłonie - HT-DV30 - już go nie ma. To głośnikowe różnice między systemami, są także inne, na płaszczyźnie funkcjonalności.
We wzornictwie Sharp HT-DV40H miesza się czerń błyszcząca, matowa i srebrne akcenty - masywna gałka oraz klapka, pod którą ukryto port USB oraz wyjście słuchawkowe. Czy warto było dla zasłonięcia tylko dwóch funkcji?
Płytę wsuwa się do mechanizmu przez szczelinę, wyświetlacz jest duży, typu FL, o dobrym kontraście. Na tylnym panelu znalazły się podłączenia pozwalające urządzeniu na pracę w każdym, niezbyt rozdętym, systemie AV.
Naturalnie znajduje się tu HDMI, komponent, ale też kompozyt, S-Video a nawet SCART. Są także dwa wejścia cyfrowe (światłowodowe) audio, jedno analogowe na zwyczajnych RCA oraz oczywiście terminale głośnikowe - sprężynkowe.
Urządzenie czyta standardowe formaty krążków czyli DVD (włącznie z nagrywanymi, ale bez DVD-RAM), CD, DivX, również pliki JPEG i MP3.
Grafika menu jest bardzo prosta, ale na szczęście czytelna, tylko w niektórych miejscach wykorzystano ikony, większość funkcji została po prostu opisana.
Jedną z opcji wartą podkreślenia jest włączanie progresywnego skanowania, co na tle rozdzielczości 1080p, do której urządzenie potrafi upskalować sygnał, ma przecież duże znaczenie.
Pozostałe opcje są standardowe, zarówno pod względem konfiguracji, jak i sposobu działania. Nieco zbyt prymitywne są regulacje parametrów obrazu, zmiany następują zbyt gwałtownie, lepiej z nich nie korzystać.
Sharp HT-DV40H - subwoofer i głośniki
O subwooferze niewiele można powiedzieć. Jest to skrzynka o umiarkowanych gabarytach, której przednia ścianka wykonana jest z plastiku polakierowanego na błyszczący, czarny kolor.
Na tym panelu znajduje się również bas-refleks, podczas gdy dwudziestocentymetrowy głośnik niskotonowy ulokowano wewnątrz pudła. Dwa systemowe głośniki, choć lekkie i w obudowach z plastiku (również bardzo błyszczącego) prezentują się schludnie, głównie dzięki staranności wykonania szczegółów.
W każdym zespole ulokowano dwa ośmiocentymetrowe przetworniki niskośredniotonowe oraz dwudziestopięciomilimetrową kopułkę wysokotonową. Głośniki można zawiesić na ścianie, przygotowano do tego celu odpowiednie uchwyty, równie interesującą opcją jest ustawienie ich na specjalnych podstawkach. Lokując głośniki w poziomie (tylko na to pozwalają miniaturowe stojaki), otrzymamy interesujący efekt wizualny.
Odsłuch
W brzmieniu uderza przede wszystkim przestrzenność, jak na system 2.1 jest wprost olśniewająca. Sharp dobrze przygotował się do zadania, które zresztą sam sobie wyznaczył - przekonać słuchacza, widza, po prostu klienta, że kino nie musi automatycznie oznaczać gąszcza głośników i plątaniny kabli.
Niepozorne głośniki bez trudu budują wydarzenia sceniczne o dużej sile przekonywania, a jednocześnie potrafią udawać, że coś jeszcze dzieje się gdzieś z tyłu, za oglądającym. Wszystkie elementy są uporządkowane, mają przyzwoite proporcje.
Bas schodzi nisko i choć w jego grze można usłyszeć wiele błędów, to ostateczny efekt jest zdecydowanie pozytywny - średnica otrzymuje właściwe wsparcie, ale ona sama nie jest już tak efektowna i swobodna.
Góra pasma to ponownie rozbudowane spektrum informacji, niekoniecznie podanych z wysoką precyzją, jednak sugestywnie otaczających słuchacza - to właśnie jest źródło efektów przestrzennych.
Przy wykorzystaniu wyjścia HDMI udaje się uzyskać bardzo dobry obraz. Nie przejaskrawione, stonowane kolory tworzą wyważony i spokojny spektakl. Najbardziej wartościowe wydaje się dążenie do naturalności, ale jeśli wymaga tego np. animacja, potrafi pokazać więcej dynamiki. Dobre efekty można jednak łatwo popsuć, bawiąc się regulacjami.