Sony to jednak jedyna firma na rynku, której w ramach formatu Blu-ray udała się rzecz niebywała: wprowadzony na rynek w 2006 roku (wtedy miała miejsce premiera w Japonii) Playstation 3 jest mimo upływu tylu lat (trzy to w przypadku Blu-ray’a cała wieczność) wciąż jednym z najlepszych i najdoskonalszych urządzeń czytających płyty tego formatu. A odtwarzanie niebieskich płyt to przecież zaledwie ułamek z jego możliwości…
Tyle tytułem niezobowiązującego wstępu, bo Playstation 3 nie jest przecież systemem kina domowego. Sztuka konstruowania takowych, wraz z firmowymi układami dźwięku wirtualnego, wywodzi się jeszcze z czasów panowania DVD; już wówczas firma przedstawiła oparte na niemal niewidzialnych "kostkowych" zespołach głośnikowych systemy wirtualne S-Force Front Surround.
Algorytmy i procesory zdały egzamin, wchodząc na stałe do krajobrazu systemów 2.1. W prezentowanym Sony BDV-Z7 małe kostki ustąpiły miejsca jeszcze ciekawszym rozwiązaniom z zakresu techniki głośnikowej.
Sony BDV-Z7 - budowa
Cały system jest bardzo ciężki i obszerny. Po opróżnieniu dużego kartonu i próbie podłączenia wszystkiego widać, że filozofia budowy urządzeń przyjęta przez Sony jest zupełnie inna niż u konkurentów. Jednostka centralna prezentuje styl znany z odtwarzaczy Blu-ray Sony. Jest ona dość lekka - komplet końcówek mocy i zasilaczy przeniesiono do subwoofera.
Takie rozwiązanie ma kilka zalet, np. większość kłębowiska przewodów można zakamuflować w okolicach modułu niskotonowego, a elektronika odtwarzacza ma bardziej komfortowe warunki pracy System Sony łatwo w dyskretny sposób zainstalować, nie burząc wystroju pomieszczenia, choć sama jednostka centralna wygląda przy odlotowych projektach Panasonica i Samsunga dość zwyczajnie.
Front zakrywa klapka odsuwana przez wyjeżdżającą szufladę - czyli tradycyjny mechanizm. W działaniu nie zawodzi szybkością odczytu (choć nie są to rekordowe osiągnięcia), szmer napędu jest niemal niesłyszalny, tak w trakcie odtwarzania, jak w fazie detekcji dysku i szukania ścieżek.
Przykład Sony BDV-Z7 nie oznacza z pewnością końca epoki błyszczących obudów, ale sygnalizuje pewne zmiany w stylu urządzeń A/V - do czarnych powierzchni dodano bowiem srebrne elementy.
Lekkości projektowi nadaje również podświetlane mocnym, jasnym światłem logo Sony oraz szczeliny w dolnej części urządzenia. Z przodu, nawet pod klapką, która zasłania przyciski, nie zainstalowano żadnych wejść, przenosząc wszystkie gniazda na tylny panel.
Sony BDV-Z7 - funkcjonalności
Wśród najbardziej nowoczesnych elementów należy wymienić gniazdo USB pobierające dane z zewnętrznych nośników oraz wspomagające działanie funkcji BD-Live, z którą współczesna jednostka Blu-ray musi być dzisiaj obowiązkowo zgodna. Mamy typowe możliwości rozbudowy o źródła zewnętrzne, dostarczające analogowe bądź cyfrowe sygnały audio.
Elektronika zawiera zarówno dekodery Dolby TrueHD jak i DTS HD Master Audio, które napędzają system S-Force Front Surround. Jedną z największych, pozytywnych niespodzianek są zaprojektowane z dużym rozmachem zespoły głośnikowe. Wyglądają jak małe monitorki.
Za metalową maskownicą zainstalowano trzy przetworniki, dwa 6-cm niskośredniotonowe oraz metalową kopułkę wysokotonową. Można je powiesić na ścianie albo postawić na półce, w czym pomagają odchylane do tyłu stopki zabezpieczające przed przewróceniem.
Subwoofer to ogromna skrzynia wykończona już mniej luksusowo - ale bez wstydu - klasyczną czarną, matową folią. Dolna część to minicokół, w zagłębieniu którego umieszczono głośnik i wylot bas-refleksu.
Brzmienie
I znowu odmiana. Sony pokazuje siłę skrajnych zakresów częstotliwości, które w przypadku pozostałych dwóch systemów nie były podawane zbyt dosadnie czy błyskotliwie. Sony BDV-Z7 gra żywo, energetycznie, bez dopieszczania średnicy.
Chociaż wysokie tony nie brzmią czysto, to wreszcie są obecne w takim natężeniu, jakiego oczekuje wielu amatorów kina domowego. Wprowadza to pewien niepokój w wokalach, wyolbrzymia niektóre efekty dźwięku przestrzennego, ale czyż właśnie nie o to chodzi, żeby nie było nudno?
Takie wydaje się credo Sony, wyrażone w brzmieniu tego systemu - bo nie w jego wzornictwie… Dużo wibracji, drżenia, dźwięki mają wokół powietrze, wszystko i zawsze prezentuje się spektakularnie - oczywiście na miarę systemu 2.1.
Bas w wykonaniu Sony nie ma tu sobie równych, subwoofer potrafi odezwać się z siłą znacznie większego systemu. Nie mówmy o kontroli, szybkości, rozdzielczości, bo w kinie ważniejsze jest co innego - Sony spełni więc najbardziej probasowe oczekiwania.
Wszystko wydaje się być postawione na jedną kartę - na brzmienie efektowne, błyszczące górą i wsparte mocnym dołem. Film akcji jest środowiskiem, w którym Sony BDV-Z7 czuje się najlepiej.
Blu-ray bez gwarancji
Naturalnym działaniem towarzyszącym wprowadzaniu nowych technologii jest osadzanie ich w drogich, rozbudowanych i luksusowych produktach. Działo się tak też w przypadku odtwarzaczy Blu-ray, które dopiero od niedawna penetrują niższe przedziały cenowe.
Technologia niebieskich dysków jest wciąż atrakcyjną nowością, która dopiero toruje sobie drogę do roli podstawowego źródła płyt w systemach kina domowego, dlatego też producenci takich zestawów wciąż trzymają poziom wyższy niż w przypadku systemów DVD.
Cena ma po części związek - choć już nie tak ścisły jak jeszcze rok, dwa lata temu - z kosztem samych napędów (i wymaganej do ich działania elektroniki) wysokiej gęstości. Ma też inne podłoże - producenci przygotowują systemy Blu-ray z lepszą, niż standardowa, elektroniką i ciekawszymi zespołami głośnikowymi.
Czy zatem zakup systemu kina domowego z odtwarzaczem Blu-ray oznacza automatycznie gwarancję osiągnięcia wysokiej jakości obrazu i dźwięku? Obrazu - tak, dźwięku - niekoniecznie. Ale kiedy za rok czy dwa w supermarketach zaczną "straszyć" odtwarzacze Blu-ray nieznanych marek po 200 - 300 zł i systemy za 500 zł, będzie z tym jeszcze gorzej. Ostatecznie dostajemy tyle, za ile zapłacimy.
Radek Łabanowski