Projektanci Devialeta zdają się na nic nie oglądać, mają własne pomysły i możliwości. Francuska firma najchętniej eksploruje nowe kierunki, w tym widzi szansę na wyróżnienie się nie tylko nowinkami technicznymi, ale oryginalnymi koncepcjami, atrakcyjnością, którą dostrzeże każdy, nawet najmniej zorientowany w sprawach audio. Brawurowo, zdecydowanie, z rozmachem.
Pierwszy był wzmacniacz D-Premier z 2010 roku - urządzenie innowacyjne i poważne. Jeszcze większą sensacją okazał się jednak Phantom – aktywny głośnik bezprzewodowy, który pod kilkoma względami przelicytował całą konkurencję.
Również ceną, Devialet zaproponował głośnik najdroższy, argumentując to zastosowaniem rozwiązań technicznych zarezerwowanych dotąd dla innej kategorii urządzeń. Takie podejście przyniosło niespotykane możliwości brzmieniowe, które mógł docenić każdy, nie tylko audiofile.
Nie chodziło bowiem o smaczki, niuanse barwy, precyzję lokalizacji itd., ale o pałer, a w nim o niesamowity dla tak niewielkich urządzeń bas. Od swojej premiery w 2014 roku projekt Phantom rozwinął się w całą rodzinę mniejszych i większych modeli i przeszedł sporo zmian (tak jak i cała oferta firmy, która rozszerzyła się o soundbar i słuchawki).
Devialet Phantom II jest najmniejszym z Phantomów, ale już nie najmniejszym głośnikiem bezprzewodowym Devialeta, bowiem ostatnio dołączył ultraprzenośny model Mania. Można jednak uznać, że Phantom II jest najmniejszym głośnikiem stacjonarnym.
W przeciwieństwie do B&O A5, nie ma on akumulatorów, więc wyprawa w teren jest trudna lub wręcz niemożliwa (do takich zadań przeznaczony jest właśnie Mania). Phantom II powinien być ustawiony na szafce, ewentualnie na podstawkach.
Dostępne są dwie wersje… Nie, jeszcze nie chodzi o wersje kolorystyczne, ale o kwestie czysto techniczne. Różnią się one maksymalnym ciśnieniem akustycznym, co wynika z innej mocy wzmacniaczy.
Do naszego testu trafiła wersja "słabsza" (95 dB), a i tak wymiata… Druga to 98 dB. Wyglądają identycznie. A teraz już o kolorach – każda wersja jest dostępna w kolorze czarnym i białym.
Devialet Phantom II - przetworniki
Futurystyczna forma Phantomów nie straciła atutu oryginalności. To tylko początek atrakcji, jakie pojawiają się po włączeniu zasilania. Ich źródłem jest bowiem nie tylko dźwięk, ale także widok ruchu wypukłych, 10-cm membran przetworników niskotonowych, umieszczonych na bocznych ściankach.
Aby przetwarzać niski bas z wysokim poziomem ciśnienia (czyli głośno), trzeba przepychać w każdym cyklu dużą objętość powietrza, do czego przy ograniczonej powierzchni membran konieczne jest ich duże wychylenie.
Przetworniki na bocznych ściankach odpowiadają wyłącznie za najniższe częstotliwości, z przodu znajduje się jeden przetwornik szerokopasmowy (w droższych Phantomach ulokowany jest tutaj koncentryczny układ dwudrożny), zasłonięty siatką maskownicy.
Devialet Phantom II - funkcje
Dostęp do podstawowych funkcji dają nowoczesne przyciski dotykowe w części górnej "kopuły", jednak wymaganiom takiego sprzętu najlepiej sprosta aplikacja mobilna. Konfigurując głośnik, musimy zresztą zacząć od niej. Devialet Phantom II pracuje z siecią Wi-Fi albo LAN.
Jest Spotify Connect, Apple AirPlay 2, DLNA (nawet dla plików 24 bit/96 kHz), a także certyfikat Roon, bez którego obecnie nie tyle coraz trudniej się obejść, co nie wypada się pokazywać. Serwis Tidal możemy obsłużyć wspomagając się firmową aplikacją mobilną Devialet.
Uzupełnieniem bezprzewodowego potencjału jest standard Bluetooth z kodowaniem SBC oraz AAC. Możliwości Phantoma II nie kończą się jednak na nowoczesnych technikach, pozwala on także na bardziej tradycyjne formy przesyłania sygnału przez wejścia analogowe i cyfrowe optyczne (w ramach jednego, zespolonego gniazda). Zwłaszcza to ostatnie może przydać się w kontekście coraz bardziej popularnej koncepcji współpracy tego typu sprzętu z telewizorami.
Devialet Phantom II - uruchomienie
B&O wyposażył A5 w automatyczną kalibrację, natomiast Devialet przyjmuje nieco inną strategię, odwołując się bardziej do wiedzy użytkownika, który powinien znać choćby podstawowe reguły i polegać na własnym słuchu.
Teoretycznie głośnik Devialet Phantom II należy starannie ustawić, jednak w praktyce tego typu urządzenia nie stają się pierwszym wyborem audiofilów, którzy dla jak najlepszego efektu brzmieniowego zrobią wszystko, co w ich mocy – przemeblują i zaadaptują pokój, aby głośnik i miejsce odsłuchowe mogły znaleźć się w optymalnym miejscu.
Takie wymagania dezaktualizują się tym bardziej, gdy głośnik jest monofoniczny i pewnie wyląduje tam, gdzie znajdzie się dla niego "jakieś" miejsce, ewentualnie z uwzględnieniem walorów estetycznych. Pojedynczy Phantom II jest układem monofonicznym, ale z dwóch można złożyć system stereo.
Devialet Phantom II - aplikacja mobilna
Aplikacja mobilna towarzysząca Phantomowi (i innym urządzeniom marki Devialet) jest przejrzysta i przyjazna, nie ma nadmiaru funkcji. Oprócz początkowego ekranu z wyborem wejść i regulacją głośności, oferuje dość skromne menu z ustawieniami.
W ramach brzmienia jest tylko prosta korekcja (tony niskie i wysokie) oraz dość oryginalny tryb redukcji poziomu niskich częstotliwości - Bass Reducer, fabrycznie wyłączony (o jego skuteczności piszemy w części odsłuchowej).
Końcówki mocy i system SAM
Chociaż Phantom to "tylko" mały głośnik bezprzewodowy, i to monofoniczny, jego siła wynika z zaawansowanej techniki, która może się świetnie sprawdzić również w takim systemie. Może nawet szczególnie w nim, bowiem tutaj ważne jest "zapakowanie" dużej mocy do niewielkiej obudowy.
Podobnie jak w każdym swoim wzmacniaczu, Devialet stosuje własny, opatentowany system końcówek mocy ADH (które zresztą przyniosły mu sławę). Jest to niekonwencjonalna hybryda, połączenie wzmacniacza klasy A z impulsowym wzmacniaczem klasy D (wysokiej mocy).
Wykorzystano także system optymalizacji zespołów głośnikowych SAM (korekcja charakterystyk częstotliwościowych i impulsowych). Implementacja trzeciego z firmowych systemów, Magic Wire DAC, była być może najprostsza z uwagi na zwartą budowę urządzenia; tutaj liczy się bowiem zachowanie jak najkrótszej ścieżki sygnałowej w ramach przetwornika cyfrowo-analogowego.
Dla Phantoma Devialet przygotował trzy dodatki. To stylowe podstawki (a raczej trójnóg) Legs, torba do przenoszenia Cocoon oraz największa niespodzianka – bezprzewodowy moduł przedwzmacniacza gramofonowego Arch.
Do opcjonalnego modułu Arch można podłączyć gramofon, a sygnał po korekcji i wzmocnieniu przesyłać bezprzewodowo do Phantoma. A więc jednak… na planecie Devialeta też wymyślono gramofon i analog wciąż cieszy się tam popularnością.
Devialet Phantom II 95 DB - odsłuch
Kto chociaż raz usłyszał głośniki Devialeta (niezależnie jaki to byłby model), ten już tego doświadczenia nie zapomni. Nie znaczy to, że będzie tylko o nich marzył. Phantomy mocno polaryzują opinię i zazwyczaj albo się je od razu pokocha, albo wręcz przeciwnie.
Devialet Phantom II, mimo że zdecydowanie najmniejszy w całej rodzince, nie jest pod tym względem inny. Nie zagra tak głośno, dynamicznie i basem nie sięgnie najniżej, ale zachowuje cały wigor, zadziorność, ekspresję większych modeli.
Devialet Phantom II "zwiedził" w moim teście miejsca, które wydają się najbardziej prawdopodobne – na szafce, stoliku…, za każdym razem zachowując "przyzwoitą" odległość od ścian. Ma to duży wpływ w przypadku każdego systemu, nawet Devialet ze swoimi kosmicznie zaawansowanymi układami elektronicznymi nie jest w stanie zmienić ogólnych zasad.
Sposób, w jaki ustawimy Phantoma, ma więc znaczenie dla obfitości basu, może go być więcej lub mniej, ale tym sposobem nie "przerobimy" brzmienia na istotnie inne, nie zmienimy jego zasadniczego charakteru, bo nie zależy to tylko od poziomu niskich tonów.
Ten niewielki głośnik potrafi uderzyć mocno, szybko i nisko. Często jest to zdumiewające (dopóki się do tego nie przyzwyczaimy), zwykle imponujące, tylko czasami kłopotliwe, gdy już chcielibyśmy od takich popisów odpocząć, włączając spokojniejszą muzykę… A Phantom dalej swoje, wyciąga bas z każdego nagrania, cichy lub głośny, ale staje się wyraźny, dyktuje tempo, dodaje muzyce energii.
Przy Phantomie raczej nie odpoczniemy, jednak nie zawiedzie nas nigdy w roli "dopalacza". Co więcej, może on zagrać zaskakująco głośno i nie dostać zadyszki.
Dźwięk jest wciąż nasycony, zdecydowany, dobitny. W końcu jest jednak sposób, żeby bas utemperować – Phantom II nie ma zaawansowanego układu kalibracji akustycznej jak w A5, ale "zero-jedynkową" korektę basu, i to działającą już radykalnie, co jednak sprawia, że Devialet Phantom II traci swój kontrowersyjny, ale największy atut. Dla mnie optymalne byłoby utemperowanie go w jakiejś pozycji pośredniej.
Myślę że dotychczasowy komentarz wystarczyłby już wielu zainteresowanym do podjęcia decyzji, zwłaszcza na tak. Jeżeli bas jest czyjąś obsesją (a nie fobią), to nie znajdzie niczego choćby w połowie tak dobrego. Wypada jednak dodać parę słów na temat zakresu średnio-wysokotonowego.
Na środku pasma jest zachowana dobra czytelność, selektywność, ogólnie neutralność, bez krzykliwości; to raczej chłodna powściągliwość w emocjach i skupienie w sferze informacyjnej.
Wysokie tony przyłączają się do takiego "projektu" i wcale nie jest ich mało, mimo że biegną z przetwornika szerokopasmowego. Nie emitują dużo "powietrza", ale są dźwięczne i bezpośrednie.