To właśnie propozycja przetestowania Signature S2, poparta natychmiastowym ich dostarczeniem pod znany wszystkim dystrybutorom adres, była zarzewiem konfrontacji trzech podstawkowców. Naturalnym odruchem było bowiem nawoływanie do konkurencji - kto gotów jest zmierzyć się z wyzwaniem Paradigma?
Ja na pewno chciałem, bo do tej pory Paradigma poznawaliśmy głównie od strony nisko i średniobudżetowej. Może raz czy dwa spotkaliśmy na swojej drodze modele z najdroższej serii Studio - najdroższej do czasu... wprowadzenia serii Signature. Sama nazwa wskazuje, jaka ma być jej pozycja w ofercie. Kolekcja Signature jest więc nowa, chociaż... widoczne jest na tyle duże podobieństwo do konstrukcji Studio, że chyba możemy mówić o ich specjalnych wersjach.
Paradigm Signature S2 to najmniejszy model w serii, mającej dość intrygujący skład. S2 to przecież duży podstawkowiec, a mimo to konstruktorzy Paradigma uznali za słuszne przygotować jeszcze większy - S4, który został wyposażony w dodatkowy głośnik niskotonowy (układ dwuipółdrożny). S4 jest wciąż za niski, aby stawiać go na podłodze, chociaż na podstawkach też wygląda niezwykle.
Z założenia wolnostojącymi są potężne S8, które od razu atakują baterią sześciu głośników (cztery niekotonowe) z obudowy o wysokości ponad 120 cm. I jest to jedyna "podłogówka" w serii Signature, chociaż są w niej jeszcze dwa modele głośników centralnych - z których większy, C5, to smok - 6-głośnikowy, 3,5-drożny (użyto czterech typów przetworników), a ponadto specjalna, 5-głośnikowa konstrukcja efektowa... Uff, jakie te S2 są swojskie, dwudrożne.
Ale na tym się ich skromność kończy. Ambicje widać już po sposobie wykończenia powierzchni obudowy, dalece bardziej zaawansowanym niż w przypadku konkurentów. Oczywiście i tam obowiązkowy był naturalny fornir, jednak S2 dostąpił polakierowania go na wysoki połysk, co daje znacznie bardziej reprezentacyjny efekt. Dostarczona wersja w okleinie klonowej prezentowała się słodko, są jeszcze dostępne wiśniowa, palisandrowa i czarna - i wtedy mamy do czynienia wprost z lakierem fortepianowym.
Charakterystyczny dla większości konstrukcji Paradigma jest sposób mocowania głośników - ich kosze nie są wpuszczone w wyfrezowania, lecz wyraźnie wystają przed płaszczyznę przedniej ścianki. Ale to, co gdzie indziej byłoby ewidentną niedoróbką, nie tylko estetyczną, co przede wszystkim mającą niedobre skutki akustyczne, tutaj jest celowe i prawidłowe. Bowiem w konstrukcjach Paradigmów o to, aby kosze głośników licowały z powierzchnią znajdującą się dalej, dba sama płyta maskownica, której otwory są możliwie dokładnie dopasowane do obrysu koszy głośników.
W rezultacie rekomendowane jest słuchanie Paradigm Signature S2 z maskownicą założoną. Może to i dobrze, bo o ile piękna i efektownie wykończona okleina jest jednoznacznie korzystna dla estetyki Signature, to zatłoczony front wygląda już agresywnie, co nie każdemu przypadnie do gustu. Jest tu dużo różnych materiałów, kolorów, kształtów, i cała masa śrub mocujących, na którą zasłużyła sobie także oprawa tunelu basrefleks.
Od zewnątrz głośnik nisko-średniotonowy zwraca uwagę nie tylko nadzwyczaj grubym odlewanym koszem, ale też żółtym kolorem membrany - materiał tu zastosowany nie ma jednak nic wspólnego z kewlarem, to polimer wzbogacany miką. W środku błyszczy się metalowy korektor fazy w klasycznych kształcie pocisku.
Odkręcenie głośnika jeszcze zwiększa podziw dla jego konstrukcji, bowiem z wnętrza obudowy wyciągamy piekielnie wielki (jak na średnicę głośnika) układ magnetyczny. Swoją wielkość po części zawdzięcza on ekranowaniu układu magnetycznego, co zawsze daje wymiar znacznie większy od średnicy podstawowego, schowanego wewnątrz pierścienia ferrytowego.
Głośnik nisko-średniotonowy prezentuje się wspaniale, a wysokotonowy stara się wcale mu nie ustępować. Paradigm nie jest może tak aktywny w poszukiwaniu nowych materiałów na kopułki, ale chwali się, że technologię aluminiowych doprowadził do samego szczytu. Biorąc na warsztat wcześniej najlepszą kopułkę z serii Studio, poprawił jej właściwości akustyczne zabiegiem głębokiej anodyzacji złotem.
Po odkręceniu tweetera ponownie możemy docenić, że Paradigm dba nie tylko o to, co widać z zewnątrz, ale i o to, co ukryte. Na puszce zamykającej i ekranującej wentylowany układ magnetyczny, wykonano ożebrowanie najwyraźniej mające pełnić rolę radiatora.
Dla usztywnienia obudowy dodano pionowy wieniec. Mdf przedniej ścianki ma grubość 18- mm, wraz z masywnymi koszami głośników przykrywającymi dużą jego część, mamy front dostatecznie mocny i stabilny.
Zaciski przyłączeniowe tworzą dwie pary do bi-wiringu. Mało kto z tego dzisiaj korzysta, ale większość firm nie chce uchybić oczekiwaniom, że pojawi się przynajmniej taka możliwość. Zwrotnica jest dość skomplikowana, ale udało się ją upakować na dwóch małych płytkach, przymocowanych od tyłu do panelu przyłączeniowego. Tyle tylko, że w takiej sytuacji raczej nie znajdziemy w niej cewek powietrznych - za dużych do takiego sposobu montażu.
Odsłuch
Paradigm Signature S2 należą do najdroższej, a więc pełniącej bardzo prestiżową rolę serii Paradigma. W takiej sytuacji nie ma już miejsce ani na kunktatorstwo, ani na pomyłkę. I nawet niezależnie od sposobu grania tańszych Paradigmów, który może być uzależniony od rozpoznanych przez firmę potrzeb szerszego rynku, to właściwości najlepszych w ofercie monitorów, kosztujących znacznie drożej niż większość kolumn wolnostojących dostępnych na rynku, muszą chyba być silnie ustawione pod kątem wymagań audiofilskich - bo po pierwsze, kto inny będzie je kupował, a po drugie, kto inny będzie o nich wydawał opinię?
W charakterze i działaniu takiego produktu trzeba więc pokazać lwi pazur, błysnąć i zademonstrować wszystkie umiejętności, a nawet jeżeli ktoś powie, że to konkretne brzmienie mu osobiście nie odpowiada, to będzie musiał za to przepraszać i przyznać, że "obiektywnie" są to głośniki o wybitnych możliwościach. Tak sobie wyobrażam myślenie konstruktorów Signature S2 o ich zadaniu, bo tak właśnie można w skrócie przedstawić podstawkowe referencje Paradigma.
Signature nie boją się więc wyrazistości, zdecydowanego, wręcz ostrego rysowania konturów. Są jednoznacznie ostrzejsze od Xaviana i od Focala, ale nie wiąże się to koniecznie z uwypukleniem wysokich tonów, których aktywność jest najczęściej źródłem takiego efektu. Owszem, w stosunku do XN 185 II można mówić o innej równowadze tonalnej, przesuniętej w górę pasma, ale na tle Profile, Signature wcale nie mają więcej wysokich tonów, a jednak brzmią bardziej zdecydowanie i szczegółowo.
Płynie to z samego zakresu średnich tonów, może przełomu średnich i wysokich, który daje tutaj bardzo dużo informacji. Średnie tony, a więc i karmiące się nimi głosy, mają efektowną, ale też wiarygodną artykulację. Ten fragment pasma, a może nie tylko ten, pokazywany jest w stylu monitorów B&W, i chociaż za stylem tym nie wszyscy przepadają, to jest on oparty na koncepcji odtworzenia wszystkiego bez owijania w bawełnę, a więc zgodnie z pryncypiami hi-fi, a nie na filozofii "umuzykalniania", od czego są muzycy i ewentualnie ich producenci, a nie głośniki.
Dlatego też przy słabo nagranych płytach Signature S2 nie odpłacą pięknym brzmieniem tylko dlatego, że my wydaliśmy na nie 7000 zł, ale spełnią rolę, do jakiej zostały powołane - jak najwierniejszego przetworzenia sygnału elektrycznego na akustyczny. W zamian dobre nagrania okazują się jeszcze bogatsze w detale, i to tym razem detale nie wywołujące agresywności czy metaliczności, chociaż wszystko zostaje podane jak na dłoni.
Bas uderza z energią w średnim podzakresie, proponując nam raczej odwrócenie uwagi od najniższych rejestrów, a za to podziwianie mocy, szybkości i zwrotności.
Trzeba powiedzieć, że Paradigm Signature S2 mogą zostać odebrane jako grające twardo, sucho, analitycznie, bez ocieplenia, jednak wraz z dobrą równowagą, dynamiką i precyzją są to zadatki na brzmienie najwyższej klasy. Za pomocą odpowiedniego doboru urządzeń współpracujących łatwiej nam będzie bowiem nieco złagodzić ich dźwięk, bez wyraźnego obniżenia dokładności i szczegółowości, którą chwalą się "na wejściu", niż za pomocą ostro brzmiącej elektroniki odnajdywać zgubione informacje w miękkim i ciepłym brzmieniu innych głośników.
Na pewno szkoda byłoby też zaśmiecić ich brzmienie po prostu niskiej klasy sprzętem, nie chodzi bowiem o to, aby przerobić je na kolumny grające choćby gorzej, byle inaczej. Kto szuka brzmienia "instant", łatwego i niewymagającego starań, znajdzie przecie ż gdzie indziej. Signature S2 trzeba oswoić, włożyć trochę wysiłku w dobór sprzętu i okablowania, ale takie są właśnie prawa rządzące hiendem, do którego monitory też najwyraźniej aspirują.