Od początku działalności firmy (a to historia tak długa, jak naszego "Audio"), a więc od roku 1995, Barletta idzie swoją drogą, nie tyle firmę rozwija w kierunku komercyjnym, co oddaje się swojej pasji, wprowadza nowe konstrukcje, które często, jak można sądzić już na pierwszy rzut oka, nie mają szans na wielką popularność, ale na uznanie w wąskich, audiofilskich kręgach. Może i Barletta próbuje odnieść większy sukces, ale jakoś mu to nie wychodzi, mimo że recenzje ma zwykle całkiem dobre.
Włoch z pochodzenia, założył fabrykę w Czechach, zarówno z powodów ekonomicznych, jak i kulturowych - po prostu podoba mu się nad Łabą, smakuje mu i wino, i piwo. Byle dobre. Dwa lata temu Roberto Barletta zaczął kolejny etap.
Nieco wcześniej przeniósł swoją fabryczkę (w 90 procentach stolarnię) do kupionego starego młyna i niezależnie od tego, postanowił uniezależnić się od wcześniejszych kooperantów - dostawców głośników, głównie skandynawskich. Odnajdując swoje włoskie korzenie oraz znajomości, nawiązał współpracę z włoskimi firmami głośnikowymi, które zaoferowały mu produkcję przetworników, jakich nigdzie indziej nie ma.
Na użytek takiej polityki Xavian posługuje się nawet nazwą (marką?) AudioBarletta wyłącznie wobec samych przetworników, podkreślając tym samym ich "własność".
Faktycznie jest podobnie, jak było wcześniej, tylko gdzie indziej - duży producent głośników szykuje Barlettcie mniej lub bardziej zmodyfikowane wersje swoich standardowych produktów, przedstawiając do wyboru różne możliwe opcje, tyle że tym razem Barletta chce już, wzorem większych producentów (ale jeszcze nie tych największych, którzy faktycznie głośniki robią sobie sami), występować w chwale ich wyłącznego projektanta, co oczywiście podnosi prestiż marki Xavian.
Xavian i drewniana obudowa
Wprowadzenie nowych przetworników wiązało się z nowymi modelami zespołów głośnikowych, tutaj też pojawiły się świeże (albo odświeżone) pomysły. Chodziło przede wszystkim o zastosowanie w droższych modelach obudów z litego drewna. Zaczęto od konstrukcji podstawkowych - referencyjnych Xavian Orfeo i tańszych Perla.
Szykowanie obudów z litego drewna to wyższa szkoła jazdy, przy czym największą sztuką jest nie tyle je zrobić, co zrobić je dobrze, a "dobrze" ma tutaj bardzo konkretny sens.
Drewno "pracuje", jest wrażliwe na warunki atmosferyczne, może zmieniać swoje parametry w krótszym i dłuższym okresie czasu. Trzeba więc starannie wybrać gatunek, drewno wysezonować, ustabilizować, zastosować odpowiednie rodzaje łączeń i klejów, aby obudowa najzwyczajniej nie popękała.
Nie jutro czy za miesiąc, ale za rok, albo i za parę lat... Kładąc klepkę na podłodze, zostawia się przecież "luz" pod listwami, a nawet gdy między klepkami powstają szczeliny, to nie ma problemu.
Obudowa głośnikowa musi być jednak szczelna. W przypadku niewielkich obudów podstawkowych mamy do czynienia z jeszcze umiarkowanymi długościami, więc naprężenia są tu mniejsze niż w wysokich obudowach wolnostojących.
Słysząc, że Barletta przymierza się również do wykonania z litego drewna obudów wolnostojących, podzieliłem się tymi wątpliwościami z polskim dystrybutorem. Po dwóch latach dostajemy jednak takie właśnie kolumny, a dystrybutor nie kryje satysfakcji: Barletta jednak to zrobił.
Niska czułość sekcji niskotonowej to już funkcja jej wysokiej impedancji i faktu, że pracuje tutaj tylko jeden, 14-cm przetwornik - poniżej niego zainstalowano membranę bierną. Moc całego systemu też nie będzie wysoka.
Dla większości jest to oczywiste, ale na wszelki wypadek wyjaśnijmy coś jeszcze: bardzo często w opisach firmowych czy w testach pada stwierdzenie o "zastosowaniu naturalnego drewna". W 99% przypadków mamy wtedy do czynienia z cienką, naturalną warstwą (fornirem), położoną na mdf.
Co ciekawe, nawet tak cienka (1-mm) warstwa drewna może wprowadzać tak duże naprężenia, że znacznie grubsza ścianka z mdf-u może się wypaczyć - dlatego, zgodnie ze sztuką, należy fornirować płyty mdf z obydwu stron, aby siły się znosiły.
Z kolei tańsza od forniru okleina "drewnopodobna" to cienka folia winylowa, która tylko fakturą i kolorem "udaje" drewno (skądinąd czasami całkiem nieźle). Xavian Jolly faktycznie wyróżnia się wyjątkowo ambitnym, ekskluzywnym wykonaniem obudowy - poskładanej z klepek litego drewna.
Kiedyś taką technologię stosował Sonus faber, ale tylko w małych i drogich konstrukcjach. Do dzisiaj na wielu Sonusach widać "klepki", ale są to tylko przycięte pasy forniru, z intarsjami (cienkimi wstawkami) pomiędzy nimi, położone na mdf.
Robienie całej obudowy z grubych, "żywych" klepek to wyzwanie i ryzyko dla odważnych, takich jak Barletta, lecz nie jest to dobry biznes dla dużej firmy, która chce mieć "święty spokój".
Można odnieść wrażenie, że dla Barletty pewnym wzorem firmy, jej profilu i pozycji, jest właśnie Sonus faber - jednak ten sprzed lat. Ponieważ Sonus się zmienił, w pewnym sensie pozostawił tamtą rolę nieobsadzoną, na to miejsce chce wejść Barletta (i nie tylko), pokazując nam konstrukcje małe, do budowy których wykorzystano dużo drewna i "ręcznej roboty".
Xavian Jolly - układ głośnikowy
Klepki są dębowe, pozostawione w swoim naturalnym kolorze (egzemplarz na zdjęciu), albo dobarwione na biało, czarno, "kawę", "koniak" i "metropolitalny szary".
Jolly wywodzi się wprost z modelu Joy; tenże jest małym, podstawkowym monitorkiem, dla którego obudowa z klepek wydaje się mniej ryzykowana, a nie mniej efektowna. Jednak monitorek to tylko monitorek... Barletta postanowił zrobić coś większego, ale nie liczmy na to, że Jolly przyniesie znacznie większe możliwości niż Xavian Joy.
Zamiast jednej, widzimy dwie 15-ki, więc można by mieć nadzieję, że w ten sposób przyszykowano układ dwuipółdrożny; co prawda nie widać bas-refleksu, ale obudowy zamknięte nie są obce Xavianowi; o ile sobie dobrze przypominam, nawet dystrybutor dał się zwieść (pewnie przez chwilę) i pochwalił nową konstrukcję za to, że ma obudowę zamkniętą (chociaż podstawkowe Joy mają bas-refleks).
Okazuje się jednak, że jest to układ z membraną bierną - druga, oczywiście ta niżej zainstalowana 14-ka, to właśnie membrana bierna. Układ jest więc wciąż "tylko" dwudrożny (być może przeniesiony bez zmian, wraz ze zwrotnicą, z Joy), którego "fundamentem" jest jeden 14-cm nisko-średniotonowy, co oczywiście ogranicza moc i efektywność.
Xavian ma własną, dobrą stolarnię, może więc wykonywać różne smaczki i "ozdoby". Czy to jednak praktyczne rozwiązanie, aby gniazdo przyjmowało wyłącznie wtyki bananowe?
Wyniki pomiarów naszego laboratorium nie tylko potwierdzają te przypuszczenia, ale nawet zaskakują swoją dobitnością... Ostatecznie wszystko ma swoje przyczyny, konstruktor "dołożył" tu jeszcze kolejne, mniej lub bardziej egzotyczne elementy ograniczające czułość - wysoką impedancję i filtry szeregowe.
Mało kto, zwłaszcza gdy mamy na myśli profesjonalne firmy, projektuje dzisiaj takie konstrukcje, "zatrzymując" się na jednej 14-ce w obudowie wolnostojącej, w której znalazłoby się miejsce i dla drugiej (a w ten sposób natychmiast pojawiłyby się większe możliwości).