Historia serii Q rozpoczęła się w latach 90., kiedy to do całej rodziny modeli średniobudżetowych wprowadzono koncentryczny układ Uni-Q, stosowany wcześniej tylko w kilku referencyjnych konstrukcjach. Uni-Q to jeden z największych konstrukcyjnych atutów większości KEF-ów (nie ma go tylko w najtańszej serii C). Jego zasadnicza koncepcja pozostaje trwała, ale kilka generacji pokazywało kolejne udoskonalenia.
UniFikacja
Wszystkich wersji Uni-Q było już bardzo dużo, bowiem różniły się one nie tylko między kolejnymi generacjami produktów KEF-a, lecz także między współczesnymi sobie rodzinami, a nawet ich poszczególnymi modelami (wersje 15- i 18-centymetrowe).
Od dwóch lat zachodzi kolejna wymiana i jednocześnie unifikacja - wprowadzone najpierw do konstrukcji serii XQ koncentryczne moduły, wyróżniające się głośnikiem wysokotonowym z dyfuzorem "mandarynkowym" (Tangerine), zostały zaadaptowane do satelitów zestawów wielokanałowych KHT, a rok temu do kolejnej edycji najpopularniejszej serii KEF-a - iQ.
Względem jej poprzedniej wersji widać zmiany też w kilku innych miejscach - dodano cokoły, których wysokim i smukłym kolumienkom wcześniej wyraźnie brakowało, odstąpiono też ostatecznie od tworzenia układów trójdrożnych na bazie modułu Uni-Q i jednego dodatkowego głośnika niskotonowego - tylko w największych iQ90, z dwoma niskotonowymi, praca Uni-Q jest ograniczona do zakresu średnio-wysokotonowego, w pozostałych modelach Uni-Q przetwarza całe pasmo - w podstawkowych iQ10 i iQ30 w systemie dwudrożnym, w wolnostojących iQ50 i iQ70 w systemie dwuipółdrożnym, z dodatkowym głośnikiem niskotonowym.
Napisałem "ostatecznie", gdyż pod koniec funkcjonowania poprzedniej serii, na analogiczne konstrukcje dwuipółdrożne przekonfigurowano oryginalnie trójdrożne iQ5 i iQ7, nadając im oznaczenie "SE".
Układy dwuipółdrożne już dawno zdobyły sobie uznanie nie tylko schludnym (najczęściej) wyglądem, ale też możliwościami brzmieniowymi, które przy wszystkich różnicach dzielących kolumny różnych firm i różnych klas cenowych, okazują się generalnie w większości przypadków bardzo wydajne i wystarczające - do "nagłośnienia" około 20-metrowych pomieszczeń, a często nawet większych.
Celuloza plus
Dodatkowy głośnik niskotonowy w układzie KEF iQ70 jest inny niż w poprzedniej generacji serii iQ - wyraźnie nawiązuje do techniki stosowanej w konstrukcjach serii Reference.
Na pierścieniu maskującym kosz delikatny napis informuje "KEF DUAL COMPOSITE CONE" - membrana z zewnątrz pokazuje bardzo drobną plecionkę, a od spodu warstwę celulozy. Łączenie tradycyjnej, ale wciąż lubianej, celulozy z innymi materiałami powoli staje się odrębnym trendem w dziedzinie membran niskotonowych.
Łączenie dwóch różnych materiałów zawsze pomaga wygaszać ich własne rezonanse, a jednocześnie zwiększa sztywność. Wydaje się, że membrana tego typu - "na oko" wciąż dostatecznie lekka - dobrze spisałaby się też w przetworniku niskośredniotonowym, a nawet średniotonowym, jednak moduł Uni-Q pokazuje, że użyto innego materiału, stosowanego już w poprzedniej generacji - twardego polimeru pokrytego cienką warstwą tytanu.
A ponieważ kopułka wysokotonowa jest aluminiowa, to mamy naprawdę wyjątkowo szeroki, zwłaszcza jak na układ dwuipółdrożny, przekrój przez różne materiały membran. Biorąc pod uwagę koncentryczność Uni-Q, ukrywającą (przed laikami) miejsce instalacji głośnika wysokotonowego, cały układ wygląda bardzo ciekawie - choć dla audiofilów znających KEF-a nie ma w nim nic rewolucyjnego.
Moduł Uni-Q, a dokładnie mówiąc przetwornik nisko-średniotonowy tego układu, i głośnik niskotonowy, pomimo różnic w układach drgających, zainstalowano we wspólnej komorze, w systemie bas-refleks z otworem widocznym na przedniej ściance.
Co ciekawe, konstruktor uznał, że do optymalnej pracy tego zespołu nie jest mu potrzebna cała skrzynka i ograniczył objętość układu rezonansowego za pomocą poziomej przegrody założonej na ok. 1/4 wysokości kolumny; zupełnie niedaleko tej przegrody (niecałe 10 cm powyżej) znajduje się jeden z dwóch wieńców (drugi pomiędzy Uni-Q a głośnikiem niskotonowym).
Mimo ograniczonej objętości, strojenie układu rezonansowego może być niskie na skutek zastosowania długiego tunelu (17 cm) przy umiarkowanej średnicy (5 cm). Zastanawiające jest też bardzo umiarkowane wytłumienie komory - kawałki włókniny znajdują się na samym dole i na górze, natomiast ścianki w części za głośnikiem niskotonowym i bas-refleksem są zupełnie gołe.
Obudowy kształt opływowy
Opływowy kształt obudowy jest już znany zarówno z poprzednich serii KEF-a, jak też z ogólnie panującej mody. Boczne ścianki, początkowo wygięte łagodnie, zbiegając się ku tyłowi wchodzą w ostry wiraż i płynnie łączą ze sobą, bez pomocy dodatkowego zwornika a także żadnego szwu w osi symetrii; połączenie z frontem i ścianką górną również nie ma żadnych dylatacji, więc całość wygląda bardzo elegancko i nie przeszkadza temu zastosowanie drewnopodobnej folii; ta - przynajmniej w wersji orzechowej (skądinąd kolor znowu bardzo popularny) - wygląda bardzo atrakcyjnie, imitując wyjątkowo dobrze naturalne drewno.
Ważnym składnikiem designu jest element na górnej ściance, nawiązujący swoim obrysem do poziomego przekroju obudowy, a wypukłością zamykający moduł Uni -Q, który wystaje poza górną krawędź przedniej ścianki.
Pomysł udany, lecz ostateczne wrażenie klienta (który zanim kupi, nie tylko obejrzy i posłucha, ale też dotknie), zależy od jednej rzeczy - z czego ów element został wykonany.
Gdyby trochę pożałowano i wybrano plastik, efekt byłby żałosny, ale na szczęście każdy poczuje i pozna szlachetny chłód metalu - aluminiowy element w tym przypadku naprawdę niezwykle podnosi "postrzeganą wartość" całości. Nawet jeżeli cokół wykonano już z tworzywa…
Odsłuch
Nie jest regułą, że kolumny dwuipółdrożne mają słabszy bas niż trójdrożne Znamy wiele konstrukcji dwuipółdrożnych, które z basem szaleją, jak też przypadki trójdrożnych, trzymających bas w ryzach.
Chociaż Onyx 300 w tym porównaniu nie jest wulkanem basu, to na jego tle KEF iQ70 grają szczuplej, lecz wcale nie słabowicie; zauważa się niższe natężenie basu, lecz jest on zarówno dobrze rozciągnięty, jak też bardzo elegancko kształtowany, bez podbarwień i dudnień w wyższym podzakresie i bez zmulenia na samym dole.
Brak dominacji wyższego basu pozwala zachować czytelność poniżej, nawet jeżeli nie jest to naprawdę "sam dół".
Częsta obecność relatywnie niskich dźwięków o umiarkowanym natężeniu, lecz o dobrej definicji, jest na swój sposób efektowna. Sposób inny niż silne uderzenia Onyxa i towarzyszące im pomruki - jest on bardziej subtelny i wyrafinowany.
Świetnie słychać np. samo uderzenie stopy w skórę bębna, choć nie chodzi tu o transmisję energii, lecz o uwypuklenie dźwięku, który zwykle ginie w następującym po nim nawale.
Trudno nie przyznać, że ilościowy potencjał basu jest mniejszy; dlatego kolumny KEF-a najlepiej zniosą ustawienie blisko ściany, nawet bez zatykania otworu - zabiegu, który w tym przypadku wysusza całe brzmienie i czyni je zbyt płaskim, mimo że samo układanie planów przebiega sprawnie i co najważniejsze - z wiernością oryginałowi.
KEF iQ70 nie mają skłonności do sztucznego pogłębiania perspektywy, rozwarstwiania panoramy stereofonicznej, żonglowania pozornymi źródłami stereofonicznymi, dodawania długiego wybrzmienia i sugerowania wielkiej przestrzeni.
Wszystko jest w tej mierze rzetelne, uporządkowane, naturalne, poprowadzone z umiarem wynikającym nie tyle z arbitralnych decyzji konstruktora kolumn, ale z dobrego ogólnego zrównoważenia charakterystyk. Z tego też wynika wyśmienita spójność zakresu średnio-wysokotonowego, słyszana nie tylko jako brak problemów, ale jako wyrazista jedność.
Być może jest to po części rezultat działania układu koncentrycznego jako takiego, ale też na pewno skutek gładkiego przejścia przez częstotliwość podziału.
KEF iQ70 grają bezpośrednio, chociaż wciąż nie nazbyt jaskrawo, nerwowo czy analitycznie; góra pasma jest płynnie wkomponowana w środek, jak też dopasowana poziomem, bez przewagi i bez asekuracji; nie ma tu ani przesady i wyostrzenia, ani zawahania i zaokrąglenia.
Nie po raz pierwszy góra pasma w wykonaniu wysokotonowego Tangerine, stosowanego najpierw w serii QX, a teraz w iQ, popisuje się akuratnością - taką kombinacją blasku, rozdzielczości, naturalnej barwy i kultury, która ani nie drażni, ani nie nuży nawet na dłuższą metę; kiedyś wysokie tony nie były najmocniejszą stroną KEF-ów, teraz mogą stawać w szranki z najlepszymi rywalami w swojej klasie cenowej.
KEF iQ70 grają mniejszą masą niż Onyx 300, nie będzie jednak zbytnią uprzejmością stwierdzenie, że rekompensują to komunikatywnością, neutralnością i zdolnością do pokazania szczegółu bez osłabiania głównego muzycznego wątku.
KEF świetnie trzyma się głównego nurtu wydarzeń, nie pozwalając na dominację ani wysokotonowego detalu, ani basowego mięcha - a przecież wcale nie jest uprzywilejowany środek. Jakby do tego nie podejść, kończy się jednym wnioskiem: bardzo dobre zrównoważenie i dokładność. Kultura, profesjonalizm i wierność… wysokiej wierności, bez ryzykownych wycieczek w stronę efekciarstwa i eksperymentów. KEF.
Andrzej Kisiel