Po części znanego już z Karatów: w obydwu seriach charakterystyczne są regularne prostopadłościenne kształty obudów. Dodatkowo jednak Chrono ozdobiono błyszczącymi pierścieniami wokół wszystkich głośników, co wyklucza je z nurtu dyskretnego minimalizmu, chociaż nie zaprzecza ich nowoczesności.
Wręcz przeciwnie - takie połączenie daje bardzo dobry efekt, może nie trafiający we wszystkie gusta, ale wyrazisty i spójny, bowiem pierścienie korespondują z aluminiowymi membranami, i zwłaszcza na czarnym tle mamy efektowną, kontrastową, ale niemal monochromatyczną kompozycję. W sumie: prostymi środkami i bez wielkiego nakładu kosztów osiągnięto ciekawy rezultat.
Obudowa
Sama obudowa Canton Chrono 507.2 nie jest rewolucyjna - to przecież prosta skrzynka, w większości oklejona folią (czarną drewnopodobną – w teście, lub białą), z dodatkiem polakierowanego na "piano black" frontu.
Bardziej ekskluzywna seria Chrono SL, zawierająca analogiczne modele, ma już obudowy wykończone w całości błyszczącym lakierem, ale ceny są "adekwatnie" wyższe. Z kolei, podobnie jak w najlepszej serii Vento, na dole konstrukcji pojawia się cokół, odsunięty od skrzynki charakterystycznymi dla wielu serii Cantona, chociaż znanymi z urządzeń elektronicznych, błyszczącymi nóżkami.
Ponieważ pod cokołem Canton Chrono 507.2 są jeszcze kolce, więc wygląda to trochę jak dwa grzyby w barszczu, ale ma swoje uzasadnienie – szczelina między cokołem a obudową, tak jak w konstrukcjach Vento, jest potrzebna do wypromieniowania ciśnienia z otworu bas-refleks, który zainstalowano w dolnej ściance.
Takie rozwiązanie jest i eleganckie (nie widać otworu), i optymalne akustycznie – przysuwanie do ściany nie sprawia kłopotu (nie potęguje basu) w takim stopniu, jak przy otworze na tylnej ściance.
Maskownica
Bardzo cienka (to dobrze dla pracy głośników) maskownica mocowana jest tradycyjnie, na kołeczkach, które są jednak bardzo małe i ich uchwyty na przedniej ściance nie rzucają się w oczy. Gdy maskownice zdejmiemy, nie musimy zastanawiać się nad bezpiecznym dla nich miejscem, bo możemy zaczepić je... na tylnej ściance – to pomysł już nienowy, wprowadzony chyba przez Dynaudio, ale wciąż mało rozpowszechniony, a przecież praktyczny.
Konfiguracja głośników
Konfiguracja głośników wygląda bardzo znajomo i nie ukrywa żadnych niespodzianek w układzie elektrycznym - to system dwuipółdrożny (producent podaje częstotliwości podziału 300 Hz i 3 kHz), z dwoma jednakowymi, chociaż różnie filtrowanymi 15-cm przetwornikami.
Ich membrany wykonano z aluminium, które jest obecnie powszechnie stosowane w głośnikach nisko-, średnio- i nisko-średniotonowych Cantona; zawieszenie typu "wave" też spotykamy już chyba wszędzie.
Nie inaczej z 25-mm wysokotonową kopułką, wykonaną ze stopu aluminiowo-manganowego, która zdobyła sobie monopolistyczną pozycję. Przetworniki z różnych serii różnią się między sobą np. parametrami układów magnetycznych, ale nie zasadniczymi wyróżnikami techniki Cantona. Kupując czy to najtańsze GLE, czy najdroższe Vento, czy pośrednie Chrono, Ergo albo Karaty, wszędzie spotkamy taki właśnie zestaw cech.
Canton jest więc zdeklarowanym zwolennikiem membran metalowych, choć do takiej jednorodności dochodził przez wiele lat, mając w swoim dorobku także membrany polipropylenowe i kopułki tekstylne. Z pewnością obecna konsekwencja firmy wzmacnia jej wizerunek, niezależnie od audiofilskich poglądów i kontrowersji na temat plusów i minusów metalowych membran.
Wypada w tym miejscu zaznaczyć, że żadne spotkania z Cantonami nie upoważniają do stawiania im zarzutu o uprawianie "metalicznego brzmienia" – przez wiele lat konstruktorzy firmy zdobyli wiedzę, jak z tej technologii wykorzystywać to, co w niej najlepsze.
Brzmienie
Wąskie kolumienki często cierpią na słabość nie tyle basu, co "niższego środka". Kto nie lubi tego typu "odchudzenia" dźwięku, nie może jednak kierować się tylko tą wskazówką.
Nie jest to obowiązująca reguła, problem może dotknąć również układu dwudrożnego ze standardowym 18-cm nisko-średniotonowym, a czasami nawet układy dwuipółdrożne z parą 18-tek; z kolei konstrukcje na dwóch 15-tkach też potrafią wybić się na dźwięk pełnokrwisty, dynamiczny i soczysty.
Szkoda więc, że często są z góry dyskwalifikowane i nie brane pod uwagę, jako z definicji słabsze od układów z dwoma 18-tkami.
Co można w ten sposób przegapić, pokazuje przykład Chrono. Szczupłe Cantony nie brzmią ciepło, miękko ani masywnie, co można odnaleźć w o wiele większych Elacach FS68.2, jednak na tle pozostałych kolumn tego testu grają bez żadnych kompleksów i nieśmiałości; wręcz przeciwnie, mają najwięcej życia płynącego ze zdrowego nasycenia całego pasma.
Canton Chrono 507.2 nie nadrabia samym basem zaległości z zakresu niskiego środka, który sam jest właściwie wypełniony i daje plastyczne, naturalne wybrzmienie wielu instrumentom i wokalom.
Skraje pasma nie są wyraźnie wyeksponowane, chociaż nikt nie powinien narzekać na ich zaokrąglenie. To nie jest klasyczne "granie środkiem" ani nawet przetwarzanie stuprocentowo liniowe i neutralne; szczególną cechą Canton Chrono 507.2 jest witalność, nasycenie idące w parze z blaskiem - ale nie z typowym rozjaśnieniem.
Muzyka płynie wartko i spójnie, jest tonalnie wiarygodna, napędzana dynamiką i wzbogacona dobrą detalicznością. Trochę w tym pozytywnego "podkręcenia", trzymającego nas daleko od miałkości i bezbarwności, zachęcającego zarówno do pozostania dłużej przy słuchanym kawałku, jak i sprawdzenia, czy równie inspirująco zabrzmi inna płyta.
Można powiedzieć, że temperatura jest wysoka, jednak nie chodzi o "ciepełko" brzmień kleistych i pogrubionych, lecz o dawkę spontaniczności, będącą raczej zaprzeczeniem łagodności... chociaż Canton Chrono 507.2 nie grają agresywnie, to mają w sobie pierwiastek niepokoju, zaskoczenia, wibrację trzymającą w pewnym napięciu.
Grają z zaangażowaniem i nie jest ono płytkie, osiągnięte najprostszymi środkami. Bas brzmi wybornie – chyba najlepiej w tym teście! – jest dynamiczny, zwarty, ładnie rozciągnięty, nigdzie indziej nie był tak aktywny i zróżnicowany, a przy tym nieprzesadzony.
Spójny zakres nisko-średniotonowy buduje mocny pierwszy plan, instrumenty i wokale nabierają "ciała" - na tyle, na ile to możliwe w sprzęcie tej klasy, w każdym razie nie doskwiera szkieletowatość czy kliniczność.
Metalowe membrany nie dekonspirują się wprost dzwoniącym, metalicznym brzmieniem, a chyba procentują dodatnio dobrym konturem, jędrnością i żywą barwą; nie ma w tym brzmieniu szarości i aksamitności; owszem, wysokie tony nie są subtelnie wyrafinowane, lecz dobrze wplecione i zrównoważone, wystarczająco gładkie i wolne od brudów, po prostu odpowiedzialnie dopełniają całą charakterystykę.
W sumie zrównoważone, co ma swoje znaczenie, ale chyba nie jest tu kluczem muzycznego talentu – Canton Chrono 507.2 grają dynamicznie i soczyście, zaczynając popis siły i zręczności na basie, i pokazując nie mniej wigoru w zakresie średnich tonów. Grają zawadiacko, intensywnie, energetycznie.
Andrzej Kisiel