Dali od wielu lat rozszerza profil oferty, podstawową specjalizacją pozostają jednak klasyczne, pasywne zespoły głośnikowe. Dobitnym tego dowodem są superkolumny Kore, które zaprezentowano po raz pierwszy podczas High-Endu 2022 w Monachium. Już wtedy można było je nie tylko obejrzeć, ale także ich posłuchać. Nie trzeba było bardzo długo czekać na ich dostępność a pierwsze testy pojawiły się już dwa lata temu.
Potężna, luksusowa,
"definitywna" konstrukcja flagowa, bezkompromisowa
referencja Dali. Wyrasta z firmowej
tradycji isprawdzonych schematów, ale zawiera
wiele nowych, zaawansowanych rozwiązań ielementów,
zwłaszcza wukładach magnetycznych
przetworników. Oryginalna aranżacja układu –
"3+1/2+1/2".
Laboratorium
Charakterystyka przetwarzania
zrównoważona, tylko zdelikatnym eksponowaniem
skrajów pasma, stabilna wbadanym
zakresie kątów. Impedancja znamionowa 4 Ω,
ale oniewielkiej zmienności, czułość 88 dB –
wsumie dość łatwe obciążenie.
Konstrukcje flagowe, modele z samych szczytów ofert są z definicji "naj" – najlepsze, najdroższe, najczęściej największe, najbardziej rozbudowane itd. O ile jednak najwyższa cena jest faktem bezdyskusyjnym, obiektywnie wymiernym, o tyle jakość, na którą składa się wiele aspektów, zawsze może zostać poddana dyskusji, a "najlepszość" – zakwestionowana.
Celem producentów fundujących superprojekty nie jest wywoływanie kontrowersji, lecz zademonstrowanie najwyższego kunsztu i przelicytowanie konkurencji, jednak pewnie nigdy nie powstanie takie arcydzieło, które "zamknęłoby temat" czy nawet zawiesiło spory na jakiś czas.
Nawet w obrębie dokonań określonej firmy nie każda najdroższa jej konstrukcja jest niepodważalnym, uniwersalnym wzorcem choćby z tak prozaicznego powodu, że flagowce są zwykle duże i nie wdając się w szczegóły, nie pasują do małych pomieszczeń – bez względu na to, jakie by im stwarzać warunki akustyczne i systemowe.
Dali Kore na pierwszy rzut oka należy do takiej kategorii. To potężne kolumny, z jednej strony zdolne do wypełnienia wspaniałym dźwiękiem wielkiego salonu, z drugiej… czy jednak rzeczywiście bardzo wymagające? I dokładnie czego? Przestrzeni, dystansu od słuchacza, specjalnej aranżacji akustycznej, mocnego wzmacniacza? Widząc takie "paczki" wielu ma w zwyczaju wrzucać wszystkie te wątki do jednego worka, a należy je rozpoznać oddzielnie i w oparciu o wiele cech, nie tylko na podstawie kubatury i wyglądu.
Wcale nie jest regułą, że kolumny referencyjne są dobrym reprezentantem firmowego brzmienia, utrwalonego przez wiele innych modeli, zarówno wcześniejszych, jak i współczesnych.
Często zdarza się, że kolumna flagowa "odlatuje" nie tylko ceną i konstrukcją, ale też brzmieniem, nie tylko wyżej, ale też w inną stronę, niż główna część oferty. Jest czymś zaskakującym, awangardowym, wyznaczającym kierunek, którym podążą kolejne, jeszcze nieznane działania firmy, albo pozostaje jedynym wydarzeniem w swoim rodzaju, eksperymentem, a czasami nawet… pomyłką.
Przykładów można by naprawdę podać sporo, ale nie trzeba wcale rozglądać się szerzej, żeby znaleźć najodpowiedniejsze, bo sama firma Dali ma na swoim koncie wspominane już Megaline (referencyjny model sprzed ok. 25 lat), a także jeszcze wcześniejsze Skyline; ze względu na niezwykłą konstrukcję ich brzmienie po prostu nie mogło być tylko "rozwinięciem" brzmienia "normalnych" kolumn Dali, musiało być istotnie od nich różne.
Natomiast Dali Korejest zarówno techniczną, jak i akustyczną kontynuacją głównego nurtu, kultywowanego od wielu lat. Teoretycznie byłoby możliwe takie zestrojenie tej konstrukcji (i każdej innej), aby zabrzmiała jednak zupełnie inaczej… Tyle że taka niewymuszona (przez warunki techniczne) zmiana nie była zamiarem Dali.
Obudowa przed założeniem tylnych żaluzji – dobrze widać zarówno tunele bas-refleks, jak i szczelinę komory średniotonowego.
Dali Kore nie mają na celu zadowolić tych audiofilów, których styl brzmienia Dali to tej pory nie satysfakcjonował, nie są próbą podobania się wszystkim, ani demonstracją możliwości firmy – przygotowania kolumny, która prześcignie pod każdym względem "wynalazki" podobnej klasy.
Kore to zwieńczenie, ukoronowanie, kwintesencja dotychczasowego profilu, filozofii, wyborów; zwyczajów i upodobań konstruktorów Dali.
Trudno realizować jakikolwiek projekt bez głębszego przekonania o jego słuszności, dążyć do brzmienia skierowanego "na zewnątrz", do klientów, których gustu konstruktor nie podziela. To też możliwe, ale niełatwe, dające mniejszą satysfakcję i ostatecznie mało skuteczne.
Wszystkie współczesne Dali, w tym Dali Kore, przejawiają spójność i konsekwencję, stabilnie ufundowaną na solidnych filarach pewnych niezmiennych cech, co z kolei sugeruje, że konstruktor stroi je tak, jak sam lubi i wierzy, że może się to podobać innym. I że panuje zarówno nad swoimi emocjami, jak i nad materią, którą wedle tych emocji kształtuje.
Nie jest to wcale takie oczywiste w przypadku wszystkich kolumn nawet najwyższej klasy. Pojawia się tutaj zestaw zalet całkowicie obiektywnych i uniwersalnych, jak też dodatek własnych rysów indywidualnych, nieprzypadkowych, znanych już z kolumn Dali. Wszystko tworzy nawet nie bardzo unikalną, co bardzo przyjemną, łatwo przyswajalną harmonię. Brzmienie Kore nie jest specyfi czne, ryzykowne, niezwykłe.
Jeżeli jest niepowtarzalne (dosłownie niepowtarzalna jest charakterystyka każdej konstrukcji), to recepta na to jest bardziej subtelna, a przez to bezpieczniejsza i trafi ająca w gust rzeczywiście szerszej "publiczności".
Kore windują poziom wszystkich ważnych aspektów jakości tak wysoko, że w połączeniu z firmową kulturą, barwą i właśnie "normalnością" pojawia się dźwięk tak kompletny i wszechstronny, poważny i przyjazny. Dźwięk jest obfity, nasycony w niższych rejestrach, z dodatkiem ciepła, ale bez rozmiękczenia.
Słuchałem ich dwukrotnie. W regularnym teście, w dużym, około 50-metrowym pomieszczeniu, i dalszy opis dotyczy właśnie tej sytuacji.Jednak pierwszy raz zetknąłem się z nimi na firmowej prezentacji podczas monachijskiego High-Endu roku temu. Stały wówczas w mniejszym pokoju i bas wcale nie sprawiał zasadniczych kłopotów – dźwięk był potężny, gęsty, ale i taki można lubić. I to bardzo.
Jednak rozważanie zastosowania Dali Kore w mniejszych pomieszczeniach i tak traci na znaczeniu w kontekście chyba oczywistego założenia, że nikt, kto wyda na kolumny ponad 400 tysięcy, nie będzie "skazany" na upchnięcie ich w małym pokoju, sypialni czy gabinecie… Duży salon pewnie będzie już czekał. I w takich warunkach Kore czują się najlepiej, a my wraz z nimi.
Panel modułu średnio-wysokotonowego to masywny aluminiowy odlew.
Z gwarancjami dla jego pełnej uniwersalności w każdych warunkach należy być ostrożnym – jak zawsze, gdy mamy do czynienia z kolumnami… Nie, wcale nie dużymi, ale jakimikolwiek, których pasywna konstrukcja nie pozwala na korekcję elektroniczną (chyba że mamy zewnętrzny system "akustyki pomieszczenia", ale w systemach stereo to wciąż mało popularne rozwiązanie), ani też nie oddaje do dyspozycji "ręcznych" sposobów regulowania pracy bas-refleksu.
Pozostaje ustawianie metodą prób i błędów, co nie doprowadzi do efektów idealnych, lecz biorąc pod uwagę oczywiste ograniczenia tej metody, Dali Kore powinny okazać się dość łatwe do opanowania, a ich bas będzie wówczas jeśli nie wzorcowy, to porządny i… spektakularny. Kore nie pożałują bardzo niskich zejść, drążących wibracji, masowania i uderzeń, jednak nie staną się one tematem przewodnim, nie ugotują muzyki w basowym sosie.
Wysokie tony są piękne w swojej lekkości, otwartości, świeżości, z subtelnym posłodzeniem. W tym zakresie Kore nie wyróżnia się bardzo wśród innych kolumn Dali, ale wystarczy, że trzyma ich poziom i charakter – możemy więc zapomnieć o wszelkich ostrościach i metalicznościach, nie zabraknieza to "drobiazgów", wybrzmień, oddechu.
Kiedy będzie na to pora, nie zabraknie też "masywnych", szeroko rozciągniętych (od średnicy aż po najwyższe rejestry) uderzeń blach doskonale różnicowanych, góra pasma nie jest nadmiernie "wydelikacona". Nie ma jednak osłabienia na "przejściu" ze średnicą, a dynamika wysokich tonów nie pozostaje w tyle za witalnym, chwilami potężnym brzmieniem podstawowych dźwięków.
Nawet jeżeli Dali Kore nie napinają się na idealną liniowość (na co wskazują pomiary), bezwzględną neutralność i monitorującą precyzję, to nie fantazjują, nie jadą po żadnej bandzie, nie proponują alternatywnych wersji dobrze znanych nagrań. Pilnują proporcji, płynności i spójności, co w tym przypadku wcale nie oznacza przymulenia lub osłabienia ekspresji. Emocje są "zdrowe", spodziewane i naturalne.
Z każdym nagraniem dźwięk był nadzwyczaj pełny, bogaty, plastyczny i zróżnicowany, bez kierowania naszej uwagi na zdolności analityczne. Duża część tych umiejętności leży w osiągnięciu odpowiedniej "barwy", przy czym pojęcie to w recenzjach audio ma rozszerzone i nieprecyzyjne znaczenie, jest czymś trudniejszym do zdefiniowania niż równowaga tonalna, za to łatwym do odbioru – problemy z barwą natychmiast wpływają na naturalność dźwięku i komfort słuchacza.
Dolna część obudowy to potężna kompozytowa "stopa". Solidny kibelek.
Często mamy do czynienia z dźwiękiem, w którym trudno się przyczepić do czegoś konkretnego – niczego nie jest za dużo ani za mało, niby wszystko na swoim miejscu, w dobrych proporcjach… a jednak przez równowagę przebija niepokój albo neutralność zamienia się w suchość, albo wcale nie procentuje spójnością, płynnością i czytelnością, łatwym transferem energii i emocji; trzeba się skupiać, wysilać, naginać, szukać sposobu na słuchanie, czekać na lepszy humor, zmieniać płyty w nadziei, że wreszcie pojawi się muzyka, a nie tylko imponujący zestaw dźwięków.
Ale jedną rzeczą jest poukładanie przestrzenne, pozwalające łatwo "namierzać" pozorne źródła dźwięku, niemal widzieć ich pozycje i wzajemne relacje (oczywiście zależy to też od nagrania i zakładamy, że akustyka pomieszczenia jest przynajmniej przyzwoita), a inną – właśnie barwa decydująca o wiarygodności brzmienia poszczególnych instrumentów i ostatecznie całości; bo nawet najbardziej precyzyjne i wierne – w czasie i przestrzeni – odwzorowanie sceny może być skażone nienaturalną barwą "aktorów", zwykle jaśniejszą, uboższą, mniej soczystą.
Słuchacze mają różne "uwrażliwienie": jedni cieszą się bardziej z rozbudowanej, szerokiej i głębokiej sceny, inni z wyraźnych lokalizacji. Dla mnie komfort wiąże się właśnie z naturalną barwą. Nie jest ona tożsama z łagodnością i przyciemnieniem, chociaż jej zakłócenie jest dotkliwsze, gdy wiąże się z natarczywością; pewnie dlatego, że zakłócenia lokują się wtedy w zakresie największej czułości słuchu.
Jeszcze raz wspomnę Alexię V, bowiem zachodzi tam rzadkie zjawisko – nieprzytłumiony, a nawet lekko wyeksponowany zakres kilku kHz, chociaż przysuwa wokale (i nie tylko), nie prowadzi do stałej agresywności ani "dzwonienia", co jest zasługą właśnie tak rozumianej barwy.
Średnica Dali Kore nie jest tak brawurowa, pierwszoplanowa, za to soczysta, plastyczna, czysta i elastyczna. Z Alexi V słychać było jeszcze więcej i wyraźniej, zawsze "na wierzchu", szybko, natychmiast. Średnica z Kore jest o tyle subtelniejsza, o ile bardziej zróżnicowana; w niektórych nagraniach wokal schodził na drugi plan, był delikatniejszy, w innych potrafił nawet krzyczeć – i to bardziej niż z większości kolumn…
Dali Koresą zdolne przenosić nas w różne klimaty, zgodne z techniką nagrania, do tego stopnia, że na początku bywałem zaniepokojony ich pozorną nieśmiałością, a za chwilę zaskoczony zdecydowaniem, co ostatecznie mnie przekonało o wybitnej sprawności Kore w tym zakresie. W zasadzie w całym pasmie, ale średnica skupiała tę umiejętność jak w soczewce.
Wokale męskie miały do dyspozycji siłę i wolumen niższego podzakresu, żeńskie – płynność, dźwięczność, lekkość. W tej naturalności ogromną rolę gra oczywiście nie tylko barwa, ale też dynamika. Nieudawana, niepodrabiana jakimś akcentowaniem czy "dopalaniem", swobodna, przenosząca zarówno dźwięki ciężkie i gęste, jak i drobne smaczki. Te pierwsze nie pogrążały tych drugich w "magmie" basowych dudnień, te drugie nie pomniejszały znaczenia głównego nurtu.
Szczegóły nie były wyolbrzymiane, a nawet najpotężniejsze uderzenia, wibracje i rozbłyski nie przejmowały władzy nad całym spektaklem – czy to w tle, czy trochę z boku, czy z innych instrumentów, czy w wybrzmieniach, była zachowana pełna klarowność, o ile tylko mogło ją zapewnić samo nagranie.
Rzecz jasna nie każde brzmiało tak samo efektownie, szeroko, głęboko i czysto, lecz skoro zdarzały się fajerwerki, to znaczy, że Dali Kore potrafi je odpalać, a co najważniejsze – zdecydowana większość nagrań średniej jakości brzmiała po prostu o wiele lepiej niż z "przeciętnych" kolumn, i to pod każdym względem. Banał?
Nieraz doświadczaliśmy konfuzji, gdy superkolumny grały wspaniale, ale… No właśnie, często pojawia się jakieś "ale". Z Kore nie ma żadnego "ale".
W odbiorze niemającym na celu wychwycenia i opisania poszczególnych aspektów brzmienia, zdecydowanie będzie dominować wrażenie spójności i płynności – dynamicznej, tonalnej, przestrzennej.
Wybitna jest symbioza gęstości i przejrzystości, niezakłócona nawet bardzo wysokimi poziomami głośności; ani poszczególne instrumenty, ani cała scena nie zostają spłaszczone, nie wkrada się nerwowość, pozostaje swoboda i nasycenie, chociaż nie trzeba fundować sobie aż takich wycieczek, żeby słyszeć potęgę i klasę Dali Kore.
Emanują energią właściwą dużym kolumnom, zdrowymi emocjami dobrze zestrojonego układu, wykazują się precyzją i czystością wniesioną "w wianie" przez pierwszorzędne komponenty.
Specyfikacja techniczna
DALI Kore
Moc wzmacniacza [W] 100-1500
Wymiary [cm] 168 x 45 x 59
Rodzaj głośników W
Impedancja (Ω) 4
Czułość (2,83 V/1 m) [dB] 88
Wymiary: wys./szer./gł., W przypadku urządzeń testowanych w AUDIO wartość mierzona.
Laboratorium
Rys. 1. charakterystyka przetwarzania w całym pasmie akustycznym, na różnych osiach.
Rys. 2. Charakterystyka modułu impedancji.
Rys. 3a. Charakterystyki źródeł sekcji
niskotonowej (poniżej 1 kHz, pomiar
w polu bliskim) – suma głośników, suma
bas-refleksów, wypadkowa.
Rys. 3b. Charakterystyki źródeł sekcji
niskotonowej (poniżej 1 kHz, pomiar
w polu bliskim) – poszczególne głośniki
i ich suma.
Laboratorium Dali Kore
Pierwsza rubryka w specyfikacji producenta to pasmo przenoszenia – charakterystyka ma być rozciągnięta od 26 Hz do 34 kHz, w ramach standardowej tolerancji +/-3 dB. Zmieścimy ją w takiej ścieżce, ale od 38 Hz do 20 kHz. Taka różnica i takie częstotliwości graniczne mogą wydawać się rozczarowujące, jednak nie są to wyniki słabe, a przede wszystkim charakterystyce warto się przyjrzeć dokładniej.
Spadek -6 dB względem poziomu średniego w zakresie niskich częstotliwości pojawia się przy ok. 32 Hz, co już wygląda obiecująco, a spadek -10 dB, który wyznacza praktyczną granicę, do której można spodziewać się dobrej słyszalności basu (dzięki wzmacniającym odbiciom w pomieszczeniu), notujemy przy 25 Hz – i takie stwierdzenie chyba już wszystkich uspokoi.
Charakterystyka opada z niewielkim nachyleniem ok. 12 dB/okt., przypominającym działanie obudowy zamkniętej, aż do… 15 Hz, co równocześnie zapowiada dobrą odpowiedź impulsową (mimo że to bas-refl eks, a przyczynę takiego zjawiska przeanalizujemy dalej).
Na drugim skraju pasma charakterystyka na osi głównej zaczyna opadać powyżej 15 kHz, nasz pomiar kończy się przy 20 kH z, gdzie spadek względem poziomu średniego wynosi tylko -3 dB (ale już -6 dB względem poziomu przy 10 kHz). Patrząc na kształt charakterystyki, wydaje się, że dotarcie do 34 kHz nie jest możliwe nawet przy spadku -10 dB.
W ogólnej perspektywie widać lekko wyeksponowane tony niskie i wysokie, w głównej części pasma, od 100 Hz do 5 kHz, charakterystyka utrzymuje się w ścieżce +/-2 dB, i to na wszystkich badanych osiach.
Tropiąc delikatne zmiany, widać nieco niższy poziom na osi -7º (dołeczki przy 3 i 4 kHz), ale nie będą one miały żadnego znaczenia dla brzmienia. Taką stabilność zawdzięczamy niskiej częstotliwości podziału (wg danych fi rmowych 2,1 kHz) między głośnikiem średniotonowym a modułem wysokotonowym (a dokładnie kopułką wysokotonową pracującą niżej od wstęgowego), co zwykle pozwala na wniosek, że można usiąść trochę wyżej lub trochę niżej (zwłaszcza w dużej odległości), a brzmienie nie będzie się wyraźnie zmieniać (chyba że na skutek innego rozkładu odbić w pomieszczeniu, ale prosto z kolumny będzie biec podobna charakterystyka).
Jednak w tym przypadku nie możemy tak tej sprawy podsumować, bowiem nietypowo duże zmiany powstają w zakresie wysokich tonów (w oktawie 10–20 kHz), związane z działaniem hybrydowego modułu wysokotonowego, a więc wynikające ze współpracy dwóch wysokotonowych.
Zwykle charakterystyki kierunkowe w tym zakresie zależą od kąta, jaki tworzy oś pomiaru z osią główną przetwornika wysokotonowego, bez względu na płaszczyznę (pionową, poziomą czy jakąkolwiek inną), bowiem głośniki wysokotonowe są zwykle symetryczne osiowo.
W przypadku modułu hybrydowego sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana, bowiem już sam przetwornik wstęgowy nie wykazuje takiej symetrii – jego membrana jest zorientowana pionowo, przez co lepiej rozprasza w płaszczyźnie poziomej (na boki), niż pionowej (do góry i do dołu). A do tego dołożona jest wysokotonowa kopułka, sama w sobie osiowo symetryczna, jednak razem ze wstęgowym, znajdującym się powyżej, tworząca źródło jeszcze bardziej rozciągnięte w pionie.
Obydwa przetworniki nie pracują razem w szerokim zakresie częstotliwości, jednak mimo wyznaczenia częstotliwości podziału (wg producenta przy 12 kHz), w jej okolicach są do tego "zmuszone" skończoną stromością filtrów. A przy tak krótkich falach (ok. 3 cm), nawet przy niewielkiej odległości między przetwornikami, zgodność fazową i wynikające z niej skuteczne dodawanie się promieniowania można uzyskać tylko w bardzo wąskim zakresie kątów.
Na pewno nieprzypadkowo, zgodnie z zamierzeniami konstruktora i na skutek zastosowania określonych charakterystyk filtrowania, sytuacja taka zachodzi na osi głównej (charakterystyka oznaczona kolorem czerwonym), natomiast już niedaleko powyżej (+7O, niebieska), a zwłaszcza poniżej (-7O, zielona) charakterystyki mają wyraźne osłabienie przy ok. 15 kHz (co sugeruje, że częstotliwość podziału jest nieco wyższa niż podaje producent, bo taki efekt jest z nią związany).
W takiej sytuacji, co również nietypowe, pod większym kątem 15º w płaszczyźnie poziomej (ale na optymalnej wysokości) charakterystyka trzyma się lepiej (niż pod kątami +/-7O w płaszczyźnie pionowej). Oś główną ustaliliśmy na wysokości 100 cm, co jest zbieżne z wyprowadzeniem jej prostopadle do przedniej ścianki pomiędzy głośnikiem średniotonowym a modułem wysokotonowym.
Jeżeli zależy nam na najlepszym brzmieniu najwyższych tonów, musimy się do tego dostosować i mieć uszy na takiej wysokości, chociaż subiektywne odczucie zmiany (osłabienia) przy tak wysokich częstotliwościach może nie być tak wyraźne, na jakie wygląda w pomiarach.
Może wydawać się rozczarowujące, że specjalne rozwiązanie (hybrydowy moduł wysokotonowy), mające przecież poprawić przetwarzanie wysokich częstotliwości, nie udowadnia swoich zalet w pomiarach; nawet na osi głównej charakterystyka nie biegnie równo do 20 kHz, więc przetwornik wstęgowy nie wykazuje się tutaj większymi "umiejętnościami" niż większość jednocalowych kopułek, jedwabnych czy metalowych, a poza nią pojawiają się zakłócenia, jakich nie obserwujemy przy działaniu pojedynczego, wysokiej jakości przetwornika wysokotonowego.
Co ciekawe, większość (tańszych) kolumn Dali z modułami hybrydowymi ma w tym zakresie ładniejsze charakterystyki. Weźmy jednak pod uwagę, że specjalnie dla Kore przygotowano mocniejszy i większy przetwornik kopułkowy, dzięki któremu można było ustalić niski podział ze średniotonowym, a w tym zakresie (znacznie ważniejszym dla całościowych rezultatów brzmieniowych) ustabilizować charakterystykę. A charakterystyka tak dużej (35-mm) kopułki wysokotonowej też z pewnością nie dochodzi do 20 kHz, więc potrzebny był "dodatkowy" superwysokotonowy, bo tak można traktować zastosowany tutaj wstęgowy.
Wyeksponowanie wysokich tonów jest celowe i typowe dla Dali, bowiem wiąże się z rekomendacją ustawienia kolumn tak, aby osie główne omijały miejsce odsłuchowe; poziom wysokich tonów skorelujemy ze średnimi na osi 30O (w trójkącie równobocznym, utworzonym przez kolumny i miejsce odsłuchowe, co będzie oznaczało równoległe ustawienie kolumn), ale w praktyce lepiej będzie trzymać się bliżej osi 15O, minimalne wzmocnienie 10 kHz brzmienia na pewno dźwięku zbytnio nie rozjaśni, a nie będziemy tracić wiele powyżej 15 kHz.
W rodzinie charakterystyk nie ma tym razem odpowiadającej pomiarowi z założoną maskownicą, bo w taką Kore w ogóle nie są wyposażone. Przenosimy się znowu w zakres niskich częstotliwości, aby obejrzeć, jak na charakterystykę wypadkową składa się promieniowanie głośników i bas-refleksu (rys. 3a). Komory są niezależne dla obydwu przetworników, ale strojone tak samo, więc dla lepszej czytelności ciśnienie z obydwu reprezentuje jedna krzywa (niebieska), podobnie sumę promieniowania głośników (czerwona), a wypadkowa to czarna.
Dali informuje, swoim zwyczajem, o częstotliwości rezonansowej bas-refl eksu – ma wynosić 22 Hz (według naszych pomiarów to 23 Hz), odznaczające się ostrą zapadłością na charakterystyce głośników, co im samym sprawia ulgę, bo odciąża od dużych amplitud; pracę w tym zakresie przejmuje właśnie bas-refl eks, jednak ze względu na bardzo niskie strojenie, promieniowanie z otworów nie jest bardzo silne, częstotliwość rezonansowa nie wyznacza dolnej częstotliwości granicznej i jej obniżanie nie jest skutecznym sposobem rozciągania charakterystyki – ale na pewno nie taki był zamiar konstruktora.
Dzięki przyjętemu rozwiązaniu charakterystyka wypadkowa zaczyna opadać poniżej 50 Hz, lecz jej nachylenie jest umiarkowane, co już komentowaliśmy. Z otworów nie wydostają się silne rezonanse pasożytniczne, przy 300 Hz widać prawdopodobnie efekt fali stojącej w długiej rurze, ale szczyt rezonansu leży ponad 20 dB poniżej charakterystyki głośników.
Głośniki niskotonowe są różnie filtrowane; rozkład ich sumy (pokazanej kolorem czerwonym) na indywidualne charakterystyki głośnika dolnego (niebieska) i górnego (zielona) pokazuje rys. 3b. Na pierwszy rzut oka różnica może wydawać się niewielka, ale już przy 250 Hz wynosi 3 dB i rośnie do 6 dB przy 600 Hz. W ten sposób do układu trójdrożnego Dali przeniosło – tylko w innym zakresie częstotliwości – rozwiązanie typowe dla układu dwuipółdrożnego.
Jego zaletą jest to, że sekcja niskotonowa sięga dość wysoko, ale nie razem dwoma głośnikami, bowiem to spowodowałoby omawiane już przesunięcia fazowe między nimi poza osią główną (i wynikające stąd osłabienia charakterystyki; mimo że fale w tym zakresie są długie, to odległość między niskotonowymi jest bardzo duża).
Nie było natomiast żadnego powodu, aby różnicować charakterystyki w zakresie niskotonowym, stąd identyczne strojenie obydwu komór niskotonowych (idealnie zbieżne odciążenia przy 23 Hz). Jeszcze uwaga "porządkowa": wyeksponowanie niskich tonów w relacji do średnich, widoczne na rys.3 a/b, wynika z pomiaru w polu bliskim, generalnie dobrze obrazującego charakterystyki tylko w zakresie niskich częstotliwości, w dodatku przy braku korekcji baffl e-step, która została uwzględniona na końcowym rys.1.
Charakterystyka impedancji jest również dość typowa dla Dali. Zacznijmy jednak od tego, że duńska fi rma nie "ściemnia" danych na ten temat i kiedy kolumna jest 4-omowa (a tak jest najczęściej), podaje impedancje znamionową 4 Ω. Dodaje do tego informację o impedancji minimalnej – w tym przypadku to 3,2 Ω przy 72 Hz, i wszystko się zgadza z naszymi pomiarami.
Taka wartość w minimum, w zakresie niskich częstotliwości, decyduje o 4-omowej impedancji znamionowej. Gdyby jednak ograniczyć się tylko do tego zestawu danych dotyczących impedancji, można by odnieść wrażenie, że Kore to kolumny "wymagające". Możemy jednak spojrzeć na zmierzoną charakterystykę modułu w całym pasmie i stwierdzić, że w większej części oscyluje ona przy poziomie ok. 8 Ω, a ponadto jest wyjątkowo stabilna.
Ułatwia to zadanie wzmacniaczowi, niewielka zmienność to niewielkie kąty fazowe. A duże kąty fazowe impedancji, będące pochodną jej gwałtownej zmienności, też "wyciągają" z delikatniejszych wzmacniaczy więcej prądu. Co prawda w zakresie niskich częstotliwości bas-refleksowe wierzchołki mają "naturalną" wysokość (nie zostały stłumione), ale przebieg w większej części pasma determinuje sytuację wygodną dla wzmacniacza.
Warto podkreślić tę okoliczność w kontekście tak potężnych kolumn, które samą swoją posturą i uzbrojeniem w duże głośniki niskotonowe będą niektórych "straszyć" i kojarzyć się z koniecznością podłączenia do nich "elektrowni". Wzmacniacze nie "widzą" ani wielkości kolumn, ani samych głośników, ani nawet masy ich membran… a jedynie charakterystykę impedancji.
A co do "kontroli" basu, to zależy ona głównie od jeszcze innych parametrów i duże kolumny wcale nie muszą być pod tym względem "trudniejsze" niż mniejsze. Oczywiście można (ale nie trzeba) dostarczyć do Kore dużo mocy, aby zagrać bardzo głośno, ale wcale nie jest to absolutnie konieczne, aby zagrać "normalnie", nawet w dużym pomieszczeniu. Producent nie podaje formalnej mocy znamionowej, ale podaje maksymalny poziom ciśnienia – 118 dB.
Jednocześnie Dali rekomenduje wzmacniacze o mocy (albo moc wzmacniaczy… "Amplifier Power") w bardzo szerokim zakresie 50–1500 W. Na podstawie takiej wskazówki nie cieszmy się, że Kore "wytrzymają" moc ciągłą 1500 W, Dali dopuszcza (a nawet sugeruje) przygotowanie "zapasu" mocy od strony wzmacniacza (co zabezpieczy przed jego przesterowaniem), ale z drugiej strony pozwala podłączyć wzmacniacze o mocy znacznie niższej od mocy znamionowej samych kolumn.
Lampom trochę staje na przeszkodzie umiarkowana czułość – 88 dB (producent podaje 88 dB), co jednak nie dyskwalifi kuje i nie wpływa na jakość brzmienia, lecz ogranicza maksymalny poziom głośności. Jeżeli będziemy mieli do dyspozycji wzmacniacz lampowy wysokiej mocy (takie też się zdarzają), można spróbować.
A najbardziej eksperymentujący mogą pomyśleć o bi-ampingu – oczywiście mocny tranzystor na bas, gdzie potrzeba dużo mocy i impedancja jest bardziej wymagająca, i lampa dla zakresu średnio-wysokotonowego. Ale nie jest to rekomendacja redakcji…
Jakość kolumn głośnikowych oczywiście można usłyszeć (chociaż nie zawsze dźwięk jest wart dyktowanej ceny), można ją też do pewnego stopnia zobaczyć – ocenić na podstawie wyglądu; nawet jeżeli brzmienie nie będzie spełniało oczekiwań, to przynajmniej zobaczmy określony nakład techniki, materiałów, pracy.
Przecież nieraz mówimy, że kolumny wyglądają (albo nie) adekwatnie do swojej ceny, że grają lepiej niż wyglądają (albo odwrotnie). Konfrontując cenę z wyglądem i brzmieniem, możemy być zadowoleni albo rozczarowani. Niestety, zupełnie inaczej ma się sprawa z wynikami pomiarów. Przynajmniej takich, jakie przedstawia AUDIO i parę innych tytułów specjalistycznych. Pozostałe nie przedstawiają żadnych.
Nasze pomiary pozwalają jakieś kolumny skrytykować za ewidentne niedoskonałości albo wyróżnić za osiągnięcia w pewnych dziedzinach, ale niemożliwe jest takie przeanalizowanie i usystematyzowanie wyników, które doprowadziłoby do uporządkowania wszystkich na skali lepszy-gorszy. Nasze pomiary dają fragmentaryczny wgląd w skomplikowaną sytuację, a pewnych aspektów jakości w ogóle nie dotykają.
Przyznajemy to uczciwie a zarazem jesteśmy przekonani, że mimo to warto się nimi zajmować, bo dzięki temu wiemy na pewno więcej, a nie mniej – ważne jednak, aby z elementarnych faktów wyciągać właściwe wnioski, które często są tylko… pytaniami. Ale mądre pytania są o wiele lepsze niż głupie odpowiedzi. Takie podsumowanie pojawia się tutaj nieprzypadkowo, gdyż stanowi alibi dla charakterystyki przenoszenia Dali Kore, którą też szczerze mówiąc, nikt się nie zachwyci.
Ani amator, ani ekspert. Jednak ekspert na takiej podstawie powie, że sprawa jakości brzmienia jest wciąż całkowicie otwarta. Lepsze wyrównanie charakterystyki jest możliwe i spotykane nawet w znacznie tańszych konstrukcjach; wypada zwracać uwagę na takie sukcesy, ale ich znaczenie dla brzmienia jest bardziej akademickie, teoretyczne niż praktyczne. Już takie zrównoważenie, jakie demonstruje Kore, pozwala mieć nadzieję na doskonałe brzmienie, chociaż go nie gwarantuje.