Pomysły i produkty francuskiej marki Elipson zdobią nie tylko domowe salony, ale też galerie sztuki, butiki europejskich stolic mody oraz wystawy. Chociaż firma ma w swojej ofercie również bardziej klasyczne urządzenia, to konstrukcje o kulistych i eliptycznych kształtach są jej wizytówką.
Dostarczony przez dystrybutora zestaw kolumn Elipson Planet L jest przykładem tego nurtu, wcale nie najbardziej "odjechanym" - francuscy projektanci mają na swoim koncie "muzyczne drzewo" z wieloma miniprzetwornikami zawieszonymi na linach, niczym owoce.
Elipson Planet L - to jeden z dwóch modeli kulistych "podstawkowców", o ile można je tak nazwać. Wykonana w perfekcyjny sposób metalowa obudowa jest kulą ściętą w celu uformowania płaskiego frontu, a idealnie opływowej formy nabiera wraz z maskownicą. Tę wykonano z drucianej plecionki, wypełnionej od wewnątrz miękkim materiałem, mocowanej za pomocą magnesów.
Lakier błyszczy wypolerowany na lustro, oprócz wersji białej, są też czarna oraz krwistoczerwona. Powierzchnia obudów jest z natury dość delikatna, łatwo o ryski i drobne skazy, choć w domowym zaciszu Elipson Planet L nie będą miały tak ciężkiego życia jak nasz demonstracyjny egzemplarz, mający najwyraźniej na swoim koncie liczne podróże i prezentacje.
Dla najlepszych efektów brzmieniowych firmowe podstawki wydają się optymalne, ale unikalny kształt otwiera drogę do innych adaptacji. Kule możemy przymocować za pomocą specjalnych uchwytów do ściany, zawiesić pod sufitem na linkach, a nawet ustawić na jakimś meblu. Standy składają się z masywnej podstawy oraz grubej kolumny zakończonej panelem montażowym.
Zestaw wygląda delikatnie, ale jest ciężki - sama podstawka waży ok. 14 kg, razem z głośnikiem ponad 20 kg. Kule z układami koncentrycznymi stają się najwyraźniej francuską specjalnością. Zakres nisko-średniotonowy leży w gestii 16-cm przetwornika z membraną celulozową, w centrum którego zaimplementowano 25-mm tekstylną kopułkę wysokotonową.
Formalnie jest to więc układ dwudrożny, jednak takie ustawienie głośników realizuje bezkompromisową ideę punktowego źródła dźwięku. Ponadto aerodynamiczny kształt obudowy pomaga w swobodnym rozpraszaniu.
Para głośników Elipson Planet L wygląda na podstawkach wyjątkowo nowocześnie i niezwykle lekko, cały zestaw przyjeżdża jednak w kilku pudłach i zanim nacieszymy oko finalnym efektem, czeka nas sporo majstrowania, by wszystkie elementy poskładać w lśniącą całość. W "proszku" dostarczane są podstawki, komplet zawiera jednak potrzebne do montażu narzędzia.
***
Elektronika została dopasowana w zgrabny sposób do formy głośników – Elipson Music Center jest jedynym tego typu urządzeniem oferowanym przez firmę Elipson, dedykowanym wszystkim modelom głośników.
Podstawka jest taka sama jak dla kolumn. Owalnego "grajka" można ustawić też na szafce, chociaż szkoda byłoby ukrywać go przed wzrokiem. W opływowych kształtach próżno szukać typowej przedniej ścianki, ale fragment krzywizny wykorzystano, by zamontować czarną płytkę, pełniącą rolę nieformalnego frontu.
Znajduje się na niej niebieski wyświetlacz, szczelina mechanizmu odtwarzacza oraz dziewięć sensorów dotykowych. Bywa z nimi różnie, często są kapryśne, właściwie nie wiadomo dlaczego dla jednej osoby są przyjazne, a dla innej – wrogie i niedostępne.
Zwykle zaliczam się do tej drugiej kategorii, ale układy zastosowane w Elipson Music Center były dla mnie wyjątkowo łaskawe, działając za każdym razem szybko i pewnie.
Od strony funkcjonalnej Elipson Music Center najbliżej do CD-amplitunera, chociaż walory użytkowe Elipsona wybiegają poza taką konwencję. Mechanizm szczelinowy odtwarza płyty CD i wypalone dyski, np. z plikami MP3 lub WMA. Na pokładzie znajduje się także tuner FM (z wbudowanym modułem DAB) i dwukanałowy wzmacniacz.
Elipson sięgnął po impulsowe końcówki mocy firmy Bang & Olufsen i jej technologię Ice Power, uznawaną za jedną z najlepszych. Urządzenie ma moc 2 x 60 W przy 8 omach i 2 x 20 W przy 4 omach – nic nie stoi na przeszkodzie, by zainteresować się nim nie tylko pod kątem firmowego kompletu, ale potraktować je jako uzupełnienie kolumn innego producenta.
Nazwa Music Center byłaby na wyrost, gdyby sprzęt ograniczał się tylko i wyłącznie do odczytu płyt CD oraz radia FM. Tuż obok mechanizmu zainstalowano niewielki, podręczny panelik przyłączeniowy, do którego można podłączyć słuchawki, analogowe źródło sygnału mini-jack oraz nośnik pamięci USB z zapisanymi plikami w formatach MP3 oraz WMA.
Na tym jednak nie koniec, Elipson Music Center ma wbudowany moduł bezprzewodowy, choć działa on dość nietypowo. W komplecie otrzymujemy specjalny adapter USB, ale nie należy podłączać go do gniazda USB w Elipsonie, ale do komputera, który chcemy traktować jako źródło muzyki. Adapter jest klasyczną kartą dźwiękową, która zostanie wykryta i zainstalowana jako dodatkowy odbiornik.
Uruchamiając odtwarzanie z wybranego programu komputerowego, wskazujemy jako wyjście dźwięku nie głośniki w komputerze, ale zdalne źródło - nasz Elipson Music Center. Takie rozwiązanie uwalnia od uciążliwej konfiguracji; co więcej, nie trzeba mieć nawet domowej sieci, komputer (z zainstalowanym adapterem) nawiązuje bezpośrednie połączenie z Elipsonem, a "pastylka" USB instaluje się automatycznie, niezależnie od typu komputera.
Niestety, są też i wady - nie wyobrażam sobie biegania z laptopem (o stacjonarnym komputerze nawet nie wspominając) i klikania myszką, zaznaczając utwory czy płyty, jakich chcemy posłuchać, zwłaszcza że mamy na wyciągnięcie ręki wygodniejsze rozwiązania stosowane w strumieniowych odtwarzaczach, polegające na tym, że to Music Center jest klientem dla uruchomionego na komputerze serwera DLNA, który udostępnia tylko potrzebne dane.
IPod i iPad
Inną gorącą kwestią jest współpraca z iPodem (iPhonem czy iPadem) - nie mogło przecież jej tutaj zabraknąć. Oczywiste jest jednak to, że do tak eleganckiego urządzenia stacja dokująca i jej konektor pasują jak pięść do oka.
Czeka przecież połączenie bezprzewodowe, ale i tym razem rozwiązanie jest nietypowe. Aby przesyłać dźwięk ze źródeł Apple, należy dokupić specjalny, współpracujący z nimi moduł nadajnika; małą czarną kostkę podłącza się do iPada (lub iPoda), by umożliwić transmisję dźwięku.
Nie jest to wygodne w porównaniu z AirPlayem; Elipson kładzie jednak na szali zalet jakość – przesyła nieskompresowany sygnał PCM 16 bit/44 kHz. Dodatkowe źródła analogowe można podłączyć do dwóch wejść RCA, jest również stereofoniczne wyjście z przedwzmacniacza oraz niskopoziomowe wyjście subwoferowe, a ponadto optyczne wejście cyfrowe, np. dla sygnału z telewizora.
Odsłuch
Przed przystąpieniem do poważnych odsłuchów, pozwalam często urządzeniom na krótką rozgrzewkę, podczas której zajmują mnie inne czynności. Mogę wtedy "rzucić uchem", co niektórzy nazywają testem drugiego pokoju lub całkiem słusznie porównują z niezobowiązującym słuchaniem podczas prywatki.
Stojąc lub przechadzając się przed zestawem, znajdujemy się poza strefą najlepszego brzmienia, czasami obniżenie jakości jest większe, czasami mniejsze. Słuszne jest chyba moje przekonanie, że Elipsony nie zawsze trafią do audiofilów celebrujących każdy odsłuch i zasiadających w dokładnie ustawionym fotelu.
Taka staranność ma znaczenie również w tym przypadku, ale Elipsony słuchane z dowolnego miejsca brzmią co najmniej dobrze. Zauważalne odstępstwo dotyczy wysokich tonów, których jest mniej, przez co dźwięk staje się ciemniejszy, lecz spójność pozostaje nienaruszona, a dźwięk jest zawsze żywy i bezpośredni.
Gdy usiądziemy na właściwym miejscu, pojawia się więcej blasku, więcej szczegółu, wciąż o nadmiernym wyostrzeniu nie mam mowy - równowaga tonalna jest co najmniej dobra.
Całość ma lekko słodkawy smaczek, zaokrąglający górę pasma, lecz nieograniczający poważnie detaliczności. Wysokie tony wykazują się też dobrą dynamiką, dbają o spójność brzmienia, są namacalne i dźwięczne.
Elipson najlepiej czuje się w składach kameralnych i w muzyce "unplugged", gęste aranżacje i agresywna elektronika trochę go męczą, zwłaszcza gdy zawierają wymagającą basową podstawę.
Niskie tony z Elipsona są szczupłe i ograniczone w rozciągnięciu. To naturalne, że głośniki tej wielkości nie mają basu porażającego, można się z tym zżyć, jednak godną rozważenia opcją jest dodanie subwoofera. Epsilon ma takie urządzenie w swojej ofercie i warto się nim zainteresować, zwłaszcza że Music Center został wyposażony w specjalne wyjście.
Bezprzewodowy moduł do transmisji plików z komputera, dostarczany razem z systemem, pokazał, że skompresowane nagrania są dla Elipsona dość przyjazne. System Elipsn Music Center + Planet L nie podkreśla wad zapisu, łagodzi dźwięk, który - mimo że trochę traci na dynamice - pozostaje naturalny i zrównoważony.
Nie słychać przewagi plików wypalanych na płytach CD, dlatego można spokojnie korzystać z zasobów twardego dysku w komputerze. Prawdopodobnie równie dobrze wypadłyby biblioteki iPoda, jednak w dostarczonym przez dystrybutora zestawie nie było dedykowanego urządzeniom Apple adaptera, aby to sprawdzić.
Radek Łabanowski