Specjalną atrakcją tego sezonu jest rodzina gramofonów Essential III Flexi Pro-Jecta, ale Elipson już od dłuższego czasu ma podobne propozycje, chociaż o nieco mniejszym zakresie funkcjonalności.
Dwa modele są dostępne w różnych wersjach, z przedwzmacniaczami korekcyjnymi, a nawet z dodatkiem modułu Bluetooth, który u Elipsona ma specjalny sens, bowiem firma oferuje także głośniki bezprzewodowe. W zakresie cenowym 1000–1500 zł Elipson ma dwa modele, ale dystrybutor dostarczył najtańszą konstrukcję - Moon Alpha 50.
Pudło, w które spakowano Alphę 50, jest największe ze wszystkich, chociaż sam gramofon jest dość lekki. Porządne zabezpieczenie transportowe związane jest z tym, że absolutna większość elementów jest już fabrycznie poskładana, nie trzeba nawet siłować się z założeniem pokrywy.
Forma gramofonu Elipson Moon Alpha 50 jest dość oryginalna. Plinta (wykonana z tworzywa) ma zaokrąglone narożniki i jest ustawiona na trapezowym cokole; do jej kształtu dopasowano wysoką pokrywę.
Można ponarzekać na zawiasy, wykonane na słabowitych, plastikowych kołeczkach osadzonych w tulejkach – jeżeli nie odchylimy ich wystarczająco daleko, pokrywa może opaść z impetem. Talerz jest metalowy i cienki, ma średnicę 28 cm, wyraźnie mniejszą od płyty.
Na niską krawędź należy założyć, nietypowy przy takiej długości, płaski pasek napędowy. Rolka napędzająca jest pojedyncza, silnik elastycznie zawieszony wewnątrz plinty.
Czytaj również: Jakie rodzaje napędów występują w gramofonach?
Główny wyłącznik to element charakterystyczny dla gramofonów Elipsona; skrajne pozycje odpowiadają dwóm prędkościom obrotowym, 45 i 33,3 obr./min.
Elipson Moon Alpha 50 - ramię
Za wybór prędkości obrotowej odpowiada hebelkowy przełącznik, uruchamiający równocześnie obroty. Talerz rusza z impetem, silnik ma wysoki moment obrotowy, pasek w początkowej fazie ślizga się nawet po rolce napędowej.
Ramię (metalowa rurka) gramofonu Elipson Moon Alpha 50 jest krótkie, 8-calowe, główka (z tworzywa) ma typowe, półcalowe mocowanie wkładki. Zawieszenie składa się z kolców opartych w łożyskach oraz pionowego trzpienia, który obraca się względem ramy zintegrowanej z kolumną.
To ciekawe rozwiązanie z uwagi na zintegrowany mechanizm anti-skatingu. Na samej górze kolumny znajduje się bowiem maleńkie pokrętło regulujące "napięcie" mechanizmu, a tym samym siłę, z jaką ramię jest przesuwane na zewnątrz płyty.
Producent przekonuje, że gramofon został fabrycznie w pełni skalibrowany i nie ma potrzeby samodzielnej regulacji jakiegokolwiek parametru. W przypadku tego oryginalnego anti-skatingu byłoby to i tak dość trudne - po pierwsze, przy pokrętle nie ma żadnej skali ani punktu odniesienia; po drugie, trudno je ruszyć z miejsca używając rozsądnej siły...
Nawet siłę nacisku igły ustalono w fabryce, co wymusiło transport gramofonu z założonym ciężarkiem przeciwwagi – w celu zabezpieczenia obłożono go piankowym wspornikiem.
Codziennym wyzwaniem towarzyszącym obsłudze Alpha 50 będzie czynność opuszczania ramienia. Zainstalowano wyłącznie standardową rączkę zespoloną z główką, a cała reszta należy już do użytkownika, spokoju i precyzji rąk.
Czytaj również: Jakie urządzenia są potrzebne do kalibracji gramofonu?
Nawet najprostsza, niewytłumiona "winda" byłaby przydatna, choć spotkałem się też z opiniami, że taki sposób obsługi jeszcze bardziej przybliża do mechaniki analogowego świata – ale także do przedwczesnej wymiany igły.
W gramofonie Elipson Moon Alpha 50 mamy podstawową wkładkę firmy Ortofon. Model OM5E, jak na cenę gramofonu, to więcej niż dobry wybór. Zamiast zainstalowanego na stałe interkonektu (praktyka powszechna w tym zakresie cenowym), Alpha 50 ma gniazda RCA oraz trzpień uziemiający.
Odsłuch
Elipson Moon Alpha 50 proponuje zupełnie inny "przepis" niż AT-LP3. Neutralność nie jest tu najważniejsza, znacznie większe znaczenie mają emocje, ale uwaga – ci, którzy szukają charyzmatycznego, ciepłego, stereotypowo "analogowego" brzmienia, muszą szukać dalej. A może... posłuchają chociaż przez chwilę Alphy 50 i trochę zmienią preferencje?
Żywość, wręcz spontaniczność, jest tutaj wyjątkowa i czerpie swoją siłę z zakresu średnich tonów, które są przecież w centrum uwagi wielu audiofilów, a tym bardziej miłośników analogu; odmienność polega jednak na tym, że średnica nie jest tutaj elementem spajająco-uspokającym, lecz napędzająco- energetyzującym, a to może się już rozmijać z oczekiwaniami, chociaż może też zainspirować i skłonić do przewartościowania.
Czytaj również: Co to jest moment obrotowy gramofonu?
Na wyposażeniu jest wkładka Ortofona OM5E - to model często spotykany w gramofonach niskobudżetowych.
Brzmienie naturalne nie musi być przecież okrągłe i grzeczne. Co prawda, gdy brakuje "prawdziwej" dynamiki, a substytutem są podkolorowania, efekty mogą być różne, także różnie ocenianie.
Tak czy inaczej, Alphie 50 udaje się grać dobitnie, momentami zadziornie i zawadiacko. Ten charakter jest dość rzadki również dlatego, że jednocześnie staje w opozycji do cyfrowej "techniczności" i sterylności.
Odsuwając na bok nie tylko zrównoważenie, precyzję, ale nawet delikatność, Elipson Moon Alpha 50 znajduje własną drogę, czasami ryzykowną, ale pełną wrażeń. Rozmach wywodzi się z pewnej niedbałości i poluzowania; jest tutaj zarówno "naelektryzowanie", jak i "przydymienie".
Można powiedzieć, że to brzmienie rock`n`rollowe, proste i drapieżne, a takich nie mamy wśród gramofonów zbyt wiele.
Radosław Łabanowski