W XXI wieku do oferty Cantona weszły serie Chrono i Vento - pierwsza w segmencie średniobużetowym, druga zajęła wyższe miejsce w hierarchii, i - jak się wydawało - odeśle Ergo na emeryturę. Podnoszenie wieku emerytalnego nie dotyka sprzętu audio, wręcz przeciwnie. Jednak seria Ergo wykazuje się niezwykłą żywotnością i chce pracować dalej chociaż na pół etatu.
Kiedyś była to najważniejsza, prestiżowa linia Cantona, dzisiaj przesunięto ją do drugiego szeregu, ale wciąż tam trwa, w ograniczonym składzie, oczywiście od czasu do czasu modyfikowana.
Teraz w ofertach są inne modele niż sześć lat temu, a tym bardziej różne od tych sprzed lat szesnastu czy dwudziestu sześciu, lecz nie tylko "ogólny zarys", lecz również większość detali określających charakterystyczny styl Ergo pozostaje bez zmian, co właśnie tłumaczy dalsze eksploatowanie tego projektu.
Ma on już wartość zabytkową, walor silnej identyfikacji z Cantonem i jego tradycją. Z drugiej strony okazał się tak odporny na zmiany mody, że i dzisiaj zwyczajnie może się podobać.
Nie pochodzi ani z czasów wyginania ścianek, ani z epoki rysowania ostrych krawędzi, nie jest też przekombinowany czy minimalistyczny - można uznać, że jest między tymi skrajnościami zrównoważony i przez to uniwersalny.
Stolarka Canton Ergo 690 DC jest wykonana pierwszorzędne. Zaokrąglone połączenia ścianek bocznych i górnej wykonuje się z dodatkowych elementów (ćwierćwałków), pozostałe krawędzie również są delikatnie zaokrąglone.
Stylowy wygląd
Front kolumn Canton Ergo 690 DC jest delikatnie, ale zauważalnie, wyoblony, co ma znaczenie estetyczne i akustyczne. Dostępne są trzy wersje kolorystyczne: jesion barwiony na czarno, wiśnia i wenge.
Tylko trzy i aż trzy - taki wybór wystarczy dziewięćdziesięciu procentom klientów, których w ogóle cieszy naturalna okleina, bowiem nie ma wersji w lakierze fortepianowym, co niektórych kompletnie załamie, a mnie raduje - pewnie taką wersję dostarczono by nam do testu, a to oznacza tylko nasz płacz i zgrzytanie zębów.
Fornir położono na większości powierzchni, front wykończono inaczej - wcale nie plastikiem, czy czymkolwiek mniej przyjemnym, lecz delikatnym aksamitem, stosowanym kiedyś w tym miejscu nie tylko przez Cantona; z kolei maskownica nie jest zrobiona z tekstyliów - to perforowana blacha, mocowana poprzez wciśnięcie jej wygiętych krawędzi w szczelinę biegnącą dookoła aksamitnej powierzchni.
Niby proste, ale solidne i precyzyjnie wykonanie tych elementów, tak aby maskownica trzymała się pewnie i dostatecznie lekko wychodziła, wcale nie jest łatwe. Ponadto, jak pokazały pomiary, maskownica ta nie ma znaczącego wpływu na charakterystykę - a to też rzadki przypadek.
Przetworniki i membrany
Canton Ergo 690 DC to największa konstrukcja swojej serii. Nie jest bardzo duża, ale może pochwalić się poważnym arsenałem przetworników - w układzie trójdrożnym pracują dwa 20-cm niskotonowe, niewiele od nich mniejszy 18-cm średniotonowy i jednocalowa kopułka wysokotonowa.
Konfiguracja zespołu jest typowa dla Cantona - "odwrócona" w sekcji średnio-wysokotonowej (średniotonowy na samej górze); odpowiednia wysokość kolumny zapewnia jednak, że tweeter nie "spada" zbyt nisko, jak to się często dzieje w mniejszych kolumnach z podobnym ustawieniem.
Canton wprowadzał membrany metalowe powoli, ale systematycznie. Obecnie chyba już wszystkie serie i konstrukcje posługują się tą techniką. W kolumnach Canton Ergo 690 DC duże membrany głośników niskotonowych i średniotonowego są aluminiowe, natomiast kopułka jest aluminiowo-manganowa.
Obydwa głośniki niskotonowe pracują we wspólnym układzie basrefleks, z otworem umieszczonym konwencjonalnie - na przedniej ściance (w nowszych konstrukcjach serii Chrono i Vento otwór znajduje się w dolnej ściance).
"DC" pojawia się w symbolu wielu modeli Cantona i oznacza zastosowanie filtrowania górnoprzepustowego, odcinającego prąd stały (DC - Direct Current), lecz nie chodzi tutaj przede wszystkim o prąd stały, lecz o częstotliwości subsoniczne, które mało użyteczne akustycznie, poważnie obciążają głośniki niskotonowe (dużą amplitudą), zwłaszcza poniżej częstotliwości rezonansowej bas-refleksu, gdzie przetwarzanie i tak nie może już być efektywne. Umiejętny dobór filtra, kosztem niewielkiego ograniczenia pasma, może znacznie poprawić "bezpieczeństwo" głośników.
W serii Ergo znajdziemy jeszcze jedną mniejszą kolumnę wolnostojącą - 670 DC (której poprzednika - 607 DC - testowaliśmy sześć lat temu), podstawkowe Ergo 620, naścienne Ergo 610, centralny Ergo Center 655 i subwoofer Ergo Sub 650. Warto odnotować, że strona Canton.de została przygotowana w siedmiu wersjach językowych, a jedna z nich jest w języku polskim.
Odsłuch
Każdy test to nie tylko przedstawienie faktów, to też swego rodzaju opowiadanie, może nie zawsze najwyższych lotów, ale przynajmniej trzeba próbować - jeżeli nie dramaturgii przez duże "D", to przynajmniej jakiegoś porządku, jakiejś minimalnej akcji.
Sekwencja "scen" w tym opowiadaniu - w teście porównawczym urządzeń z wąskiego zakresu cenowego - jest dyktowana jednak "odgórnie", dawno przyjętym zwyczajem, poprzez kolejność alfabetyczną prezentowanych w danym teście firm. Czasami przeszkadza to przedstawieniu sprawy jako "rozwojowej", gdy już na samym początku pojawia się taki zawodnik, jak właśnie Canton Ergo 690 DC.
Dobrze byłoby zacząć do czegoś neutralnego, ale bardziej zwyczajnego, albo nawet od czegoś wyjątkowego, lecz kontrowersyjnego... Canton Ergo 690 DC są jednak kwintesencją. Najlepsze byłyby na sam koniec, jako finał, albo przynajmniej do środka stawki.
Kolumny Cantona testowałem wielokrotnie, mimo to wciąż jakiś grunwaldzki stereotyp pokutuje nawet w moim postrzeganiu tej marki. Widząc je, podśpiewuję sobie nisko damdaradej, damdaradej... Nie mam do niej takiego zaufania, jakiego już powinienem nabrać, i dlatego tym bardziej i tym milej jestem za każdym razem zaskoczony, uświadamiając sobie wówczas szybko: no tak, to przecież specjalnie nic nowego...
Brzmienie Canton Ergo 690 DC jest doskonale spójne, soczyste, energetyczne, lecz wcale niepodrasowane na skrajach pasma - środek ciężkości jest w centrum pasma, ale to wcale nie jest ciężkie... ani tendencyjnie masywne, ani krzykliwe, świetnie wyważone, choć wcale nieasekuracyjne - żywe, naturalne, pokazuje bez oporów mocniejsze akcenty i wyższe harmoniczne, nie zaokrągla i nie łagodzi instrumentów dętych, bardzo wyraźnie pokazuje szarpnięcia i wybrzmienie strun, nie zaniedbując nasycenia nasycenia tonów podstawowych.
Wszystko jest nie tylko proporcjonalnie poukładane, jest też proporcjonalnie ożywione, czasami pobudzone, lecz nigdy nie dokucza przejaskrawianiem i "dzwonieniem". Jednocześnie można w tym brzmieniu szybko odkryć nawet nie ślady, co duży udział... metaliczności - to metaliczność o najwyższej muzycznej przydatności, do której nie trzeba się zmuszać i przyzwyczajać, która wyłącznie wzbogaca, wcale nie przebarwia, a tym bardziej nie irytuje.
Tą drogą wszedłem w zakres wysokotonowy, ale nie po to, żeby na jego temat teraz się rozpisywać - góra pasma jest połączona ze środkiem niemal homogenicznie, poziom dopasowany idealnie, bez prób czy to ocieplania, czy rozjaśniania - swoboda, otwartość i emocje trzymają się w ramach wyśmienitego zrównoważenia oraz neutralności i okazuje się, że takie ramy wcale nie muszą krępować tych cech - wręcz przeciwnie, w takim brzmieniu wszystko jakby się wspomagało. Warto jednak dwa zdania poświęcić niskim tonom, bo tutaj skwitowanie sprawy stwierdzeniem, że jest dobrze ułożony, to zdecydowanie za mało.
Ale od tego zacznijmy - gra w równym tempie z dźwiękami całego pasma, nie odznacza się ani wyeksponowaniem, ani twardością i dudnieniami, ani zmiękczeniem, jest dynamiczny, szybki, zdefiniowany, i choć pod względem przejrzystości przyjdzie mu uznać prymat innej kolumny tego testu, to razem ze swoim nasyceniem i aktywnością daje w sumie najwięcej frajdy - taki bas bierze raz!
Najważniejsze pozostaje ogólne wrażenie - koherencji, bliskiego kontaktu, gęstości i dźwięczności. Żadnych problemów z suchością i zapiaszczeniami. Plastyczność i budowanie solidnych brył, a nie cherlawych szkiców pozornych źródeł.
Brzmienie, które łatwo wpada w ucho, jest efektowne od pierwszej chwili, szybko udowadnia swoje kompetencje w dynamice, precyzji i neutralności, i pozostaje na długo ciekawe, przekonujące i niemęczące. Czy na zawsze - tego nie wiem... Ale chyba na zawsze już sobie zapamiętam, na co stać Cantony.
Andrzej Kisiel